No too fast

66 1 0
                                    


 Siedze w Twoim pokoju i Twoja mama przynosi album ze zdjecami. Kocham ją odwiedzac wtedy czuje ze jestem blizej ciebie. Mam mozliwosc przebywac w tym samym domu co zyles kiedys ty, leze na tym samym lozku co lezelismy razem. Dzisiaj jesten tylko ja sama i moze to chore ale wciaz mam nadzieje ze wejdziesz przez drzwi i nie pozwolisz mi byc juz samej. Twoja mama po Twoim odejsci stala mi sie bardzo bliska. Obydwie Cie kochalysmy. Dzisiaj jest jedyna osoba z ktora jestem w stanie dzielic wspomnienia o Tobie. Nawzajem rozumiemy swoj ból


Przegladajac album ze zdjeciami wracam do wspomnien z liceum. Kolejne, kolejne az koncu zatrzymuje sie jednym zdjeciu. Jest na nim cala nasza "paczka". Mimo ze wszyscy bylismy od siebie tak bardzo rozni i pewnie dla ludzi z boku wygladalismy jak randomowi ludzie ktorzy sie poznali moze z 10min temu-przyjaznilismy sie. Dzisiaj? Zostala mi tylko Victoria. Wiem, ze nikt z nas nie pomyslalby ze za kilka lat zdarzy sie tragedia ktora nas od siebie oddali.(albo po prostu mnie od was). Widze Victorie i Chrisa ktorzy jak zawsze korzystaja z dobroci natury. Po prawej stronie dostrzegam Ethana jak zawsze wpatrzonego w niska nadpobudliwa Amber. Ash razem z Damienem i Mikiem spozywaja  przerozne alkohole. Sa szczesliwi, bo bylismy razem. Nagle moja uwage przykuwa dwojka osoba w najmniej widocznym miejscu w pokoju. Na pierwszy rzut oka ciezko ich od razu zauwazyc.Brunetka jest przycisnieta calym cialem do wysokiego blondyna. Jego ramiona sa owiniete wokol jej ciala. Ona kurczowo trzyma sie jego koszulki. A on? Jest w nia wpatrzony tak ze patrzac tylko na ta glupia fotografie da sie odczuc jego wszystkie uczucia.
To my.
Ja i Ty.
Nasze jedyne zdjecie. Nienawidziles ich, unikales, zakrywales sie. Dzisiaj to jedyne zdjecie ogrzalo moj caly dzien i serce. Dziekuje fotografowi kimkolwiek on byl.

4 lata temu.
Nie moge spac. Narastajace mysli w mojej glowie mi to umozliwaja. Przewracam sie na lewy bok i dostrzegam jego. Wracam wspomnieniamy do wczoraszej imprezy gdzie Black sila wyciagnal mnie z imprezy po tym jak Chris mnie pocalowal, to bylo tylko glupie wyzwanie przy jakze glupszej grze.

W aucie nie moglam sie uspokoic. Kiedy wyswobodzilam sie z jego objec i chcialam juz wyjsc z auta zlapal mnie za nargarstek i przyciagnal do siebie. Jedyne co bylam w stanie powiedziec w tamtym momencie;
- Black o co Ci do cholery chodzi? Mialam zyc tak jak przed poznaniem Ciebie nie pamietasz naszej ostatniej rozmowy? -cisza. Slysze jedynie nasze oddechy.
- czyli przed poznaniem mnie sie kurwilas? - mowi podniesionym glosem w ktorym slysze kpine.
- zostaw mnie Black, zostaw mnie. Po to mnie tutaj przyprowadziles? - wyrywam mu sie  z objec i odwracam sie w jego strone tak ze nasze spojrznia sie krzyzyja. W jego blekitnych teczowkach toczy sie walka. Nie odpuszczam, chce uslyszec prawde.
- Black powiedz cos.
Cisza. Nikt z nas nie ma zamiaru odpuscic. Toniemy nawzajem, ale wiem ze nie moge na to pozwolic. Nie dam mu wygrac. Odwracam glowe, lapie klamke i jedyne co rzucam to "tak jak myslalam".
Mialam juz wyjsc kiedy nagle slysze Twoj glos.
- Nie jestes dla mnie tak obojetna jak myslisz Moor. Od poczatku nie jestes i wiem ze ja dla ciebie tez nie. Nie wiem kim dla mnie jestes. Cholera nie wiem ale wiem ze nie jestes mi obojetna i nawet jakbym chcial dac Ci spokoj nie umiem. - nagle czuje jak gladzi moja dlon- ale wiem ze nie chce zeby ktos poza mna cie dotykal - slysze zlosc i c o s innego w jego glosie.

Cisza. Powinnam wyjsc i nie dac mu sie zmanipulowac. Powinnam wiedziec ze to kolejna gra z jego strony. A zamiast tego godzine pozniej leze w jego lozku, czuje jego dlon na swojej tali zeby chwile po tym uslyszec delikatny szept z jego strony
"Nie wiem co ze soba robimy ale"
Nie konczy ja robie to za niego.
"To nas zniszczy"
W tamtym momencie nasza dwojka nie wiedziala ze to okaze sie 100% prawda.
Usypiam w ramionach faceta ktorego w tamtym momencie juz kochalam i z calych sil staralam sie mu pomoc z jego wlasnymu demonami ktore niszczly go kazdego dnia. Nie wiem co mial w glowie tamtego wieczoru ale wiem ze kazde z nas usypialo z jednym cholernym metlikiem.

Dzisiejszego wieczoro pokazal mi ze c o s miedzy nami jest.
Patrze na jego profil. Podziwiam idealnie wykrojone pelne malinowe wargi, delikatnie dotykam palcem jego zarysowanej szczeki zeby potem przejsc do jego uwydatnionych kosci policzkowych. Wyglada tak niewinnie, spokojnie. Nie pomyslalabym teraz ze ten chlopak to jeden wielki wulkan emocji. Jedyne co go zdradza to oczy. Oczy ktore tak kocham, spojrzenie ktore tak za kazdym razem pragne. Wyciagam telefon z pod poduszki w celu zrobienia zdjecia. Black jest piekny. Moj black jest piekny.
Nakierowuje na niego aparat i nagle slysze jego poranna chrype;
- moor wiem ze jestem cholernie przystojny,ale nie rob mi zdjec.

O cholera. Czuje ze moje policzki plona ze wstydu. Podnosze wzrok z nad telefonu zeby zderzyc sie z jego spojrzeniem. Jego rozbawionym i szczesliwym spojrzeniem. Widze ten blysk w jego spojrzeniu ktory tak kocham. Jest rzadki ale warty wszystkiego zeby miec okazje zobaczyc go chociaz ra.
Klade sie z powrotem na plecach.
- nie chcialam ci zrobic zdjecia, idioto.
Mowie to obrazonym glosem. Za chwile slysze jego melodyjny smiech i mimo wolnie na mojej twarzy uklada sie usmiech i wybucham razem z nim smiechem.Po chwile nasze smiechy znikaja. Nie wiem co mna kieruje ale obracam glowe w jego strone i dostrzegam jego spojrzenie skierowane na mnie. Wydaje sie byc spokojny. Dziwnie szczesliwie spokojny.
- lexi nie rob mi zdjec, nienawidze tego.
Biore sie na odwage i mowie jedno proste zdanie.
- jestes piekny Black, chcialam miec pamiatke.
Patrzy sie na mnie uwaznie tak jakby wahal sie nad odpowiedzia za chwile pada zdanie ktore przerazilo nasza dwojke.
- nie odejde tak szybko, lexi - oddycha ciezko, trace jego wzrok. Wpatruje sie w sufit- nie odejde tak szybko od ciebie.
Zamieram. Chce widzec jego oczy w tym momencie. Pragne tego. Lapie go za policzek i odwracam w moja strone. Black ze soba walczy, dostrzegam jedna fale w morzu jego emocji.
- prosze , powiedz to patrzac na mnie. - nie musze czekac dlugo.
- nie odejde od ciebie tak szybko Lexi.
Cisza. To jest ten rodzaj ciszy gdzie slowa nie sa juz pottzebne. Nie wiem kto pierwszy z nas zapoczatkowal ten pocalunek. Z tamtego wieczoru pamietam nasz dlonie badajace swoje cialo na nowo, mieszanine oddechow i jedno wielkie pragnie. Tamtego wieczoru nie bylismy w stanie sie soba nasycic


Teraz.
W najgorszych swoich koszmarach nie pomyslalabym, ze tak naprawde nasze " nie za szybko" bedzie tak krotka chwila. Tamtego wieczoru dales mi siebie. Tamtego wieczoru byles moj a ja twoja. Tamtego wieczoru bylismy po prostu dwojka zakochanych nastolatkow ktorzy mysleli ze straczy ich wspolne uczucie do walki z tym calym pieklem ktore nas otaczalo.Bylismy naiwnii. Tamten wieczor byl inny. Zaluje ze nie dane nam bylo przezyc jeszcze kilku takich momentow.

Kto by pomyslal ze zycie da nam tak malo wspolnych chwil, gdybym wiedziala zrobilabym ci to cholerne zdjecie nawet sila tylko po to zeby moc teraz wracac twojego obrazu kazdej samotnej nocy.
Minal rok odkad odszedles. Rok odkad Cie nie widzialam
Ale wystarczy jedno zamkniecie oczu do snu a widze twoja twarz. Twoj usmiech, ale twoj szczery usmiech i Twoje oczy. Twoje uczy ktore tak pokochalam.  Dzisiaj nie potrafie byc smutna.W glowie slysze twoj szczery smiech i widze rozbawione teczowki w ktorych wtedy na  caly wieczor zapanowal spokoj. Od pierwszego dnia znajomosci nie bylismy dla siebie obojetni. Dla mnie nigdy juz nie bedziesz obojetny.  Czuje to jeszcze bardziej lezac dzisiaj na twoim lozku, placzac i  zarazem usmiechajac sie do sufitu wiedzac ze kiedys byles tu obok, ze kiedys przez krotka chwile byles moj.

I looked into your eyes and diedWhere stories live. Discover now