- Ty jesteś naprawdę tak głupia? Czy tylko udajesz?
- O co ci chodz Ronald?
- Byłem z tobą tylko po to, żebyś za mnie lekcje robiła. Nie jesteś mi już do niczego potrzebna.
- Jak mogłeś? Jesteś skończonym idiotom Ronaldzie. To przez ciebie zeznawałam przeciw Harry'emu. Jego też wykorzystałeś?
- Niemożliwe. Ty jednak coś rozumiesz. W rzeczy samej. On natomiast był mi potrzebny do sławy. Sławny Harry Potter i jego najlepszy przyjaciel. Jeszcze większą popularność przyniosło przesłuchanie.
- Jesteś potworem. Poczekaj tylko niech twoja rodzina się dowie. - Ron podszedł do Hermiony i uderzył ją w twarz.
- I co niby im powiesz? Myślisz, że ktoś ci uwierzy? Jaka ty jesteś naiwna...
- Nie musi ona niczego mówić. Wystarczy, że my to widzieliśmy. - Powiedziała Ginny stojąc w wejściu do pustego pokoju wspólnego Gryffindoru razem z Fredem i Georgem. Hermiona ze łzami w oczach podeszła do nich i przytuliła się do Ginny.
- Nie jesteś już naszym bratem. - powiedział na odchodne Fred i wyszli wszyscy z pokoju wspólnego. Ginny poszła z Hermioną do najbliższej łazienki, a bliźniacy poszli w odwiedziny do Harry'ego. Znaleźli go w jego pokoju wspólnym. Siedział on w jednym fotelu, za to drugi zajmował Draco. Czytali książki, przy okazji pijąc herbatę i zajadając się ciastkami.
- Witamy szanownych panów.
- To mamy mówić państwo Potter?
- Czy Państwo Malfoy?
- Ohh... Już przestańcie. Jak na razie to do ślubu niedoszło.
- Poprawka. Jeszcze nie doszło.
- Ahh... Nic na nich nie poradzimy Harry. - Powiedział ślizgon. Ostatnimi czasy znalazł on wspólny język z bliźniakami.
- Przyszliście w jakimś konkretnym celu, czy żeby nas podręczyć?
- W sumie...
- To i to, i to.
- Dumbledore kazał nam przekazać, że masz jutro po śniadaniu przyjść do jego gabinetu Harry. To ponoć coś ważnego.
- I mamy jeszcze nowinki od Ronusia. Jest wredną szumowiną i kompletnym idiotom.
- Co znowu zrobił Wieprzlej?
- Pokłucił się z Hermioną. Powiedział, że jest naiwna oraz, że był z nią tylko dlatego, że robiła za niego prace domowe. Natomiast o tobie mówił, że przyjaźnił się z tobą tylko dla popularności. I cieszył się, że trafiłeś do więzienia.
- Ja już mu pokażę...
- Draco uspokuj się. Po prostu jest debilem. Trzeba pokazać, że jesteśmy mądrzejsi i nie reagujmy. Nie będziemy się zniżać do jego poziomu. Szkoda tylko Hermiony.
- To jeszcze nic. Uderzył ją. W twarz.
- Naprawdę? Nie dość, że głupi to jeszcze damski bokser...
- Jednak cztery małe ptaszki mogą co nie co szepnąć mamie o zachowaniu Ronalda. Może to i wyjdzie na dobre. - powiedział z szatańskim uśmiechem George. Rozmawiali tak jeszcze godzinę. Po tym bliźniacy pożegnali się z Harrym oraz Draco i wszyli z pokoju. Natomiast krukon w towarzystwie ślizgona udał się na kolację. Żadko kiedy szli do wielkiej sali na posiłek. Zazwyczaj prosili skrzaty, żeby przyniosły im coś do pokoju. Każdy z nich usiadł przy swoim stole. Wszyscy spokojnie jedli swoje potrawy, dopóki nie wstał dyrektor, który podszedł do mównicy i zaczął swoją przemowę.
- Drodzy uczniowie. Od jutra w wielkiej sali będą odbywać się dodatkowe zajęcia z obrony przed czarną magią. Będą one obowiązkowe. Jak wiecie trwa wojna i w każdej chwili Hogwart może być w niebezpieczeństwie. Musimy umieć się bronić. Zajęcia będą prowadzone przez profesora Snape'a, byłego profesora Remusa Lupina i pana Syriusza Blacka. Mam nadzieję, że dzięki tym dodatkowym lekcją będziecie lepiej przygotowani na nadchodzące niebezpieczeństwo. Zajęcia będą od godziny piętnastej do siedemnastej. To wszystko. Wracajcie do swoich posiłków. - Skończył dyrektor. W wielkiej sali panowało ogólne poruszenie. Większość osób była podekscytowana nowymi zajęciami, jednak Harry się do nich nie zaliczał. Nie chciał widzieć się z Syriuszem i Remusem. Lecz niestety słowo Dumbledora jest święte i każdy musiał się do niego przystosować. Gdy skończył jeść swojego tosta, skierował swe kroki do swojego pokoju nie czekając na Draco. Wszedł do sypialni, z której wziął ręcznik i bieliznę, po czym poszedł pod prysznic. Po skończonej kompieli, zastał blondyna siedzącego na łóżku.
- Harry...
- Co Draco?
- Nie chcesz chodzić na te zajęcia prawda?
- To nie tak. Do samych zajęć nic nie mam. Przydadzą się wszystkim. Gorzej z osobami prowadzącymi te zajęcia.
- Wiem... Ale musimy na nie chodzić.
- Nie zamierzam z nich rezygnować tylko dlatego, że prowadzą je Remus i Syriusz. Po prostu będę się tam czuł niezręcznie.
- Rozumiem.
- Dobrze. To teraz ty idź się ładnie wykompać i idziemy spać, ponieważ jutro są zajęcia.
- Zawsze to mówisz.
- Co?
- Że musimy iść spać bo są zajęcia. Nie masz innej wymówki by zapędzić mnie do spania?
- No wiesz... W każdym razie mogę powiedzieć, że będziesz mógł w końcu odpocząć po całym dniu zajęć, przytulając się do mnie. - Wyszczerzył się anielsko brunet.
- A może dziś nie będziemy grzeczni?
- Co masz na myśli? - przedrzeźniali się nawzajem. Draco miał już dość tej gry wstępnej. Pchnął gryfona na łóżko i pocałował go. Oczy Harry'ego błyszczały od pożądania. Ta noc była długa...***
Rano wstali, uszykowali się i poszli na śnadanie do Wielkiej Sali. Harry nie był jakoś specjalnie głodny więc zjadł tylko trochę jajecznicy i bekonu, który popił sokiem z dyni. Po skończonym posiłku udał się do gabinetu dyrektora. Domyślał się przebiegu swojej rozmowy z dyrektorem. Przełkną ślinę i otworzył drzwi do gabinetu. W środku za swoim biurkiem siedział dyrektor. Harry usiadł w fotelu naprzeciwko Dumbledora.
- Chciał mnie profesor widzieć.
- Tak Harry. Jak już pewnie wiesz atak na Hogwart będzie dokładnie za pięć dni. Udało mi się zniszczyć już wszystkie horkruksy.
- Czyli zostałem już tylko ja?
- Tak. Masz jeszcze pięć dni na rozmowy ze swoimi bliskimi. Najlepiej będzie jeśli oswoisz ich z twoją śmiercią. Pamiętasz może naszą rozmowę o twoim poświęceniu?
- Dowiedziałem się wtedy, że we mnie jest cząstka duszy Voldemorta oraz, że będę musiał zginąć.
- A czy pamiętasz, że nie może ciebie byle kto zabić? - Harry'ego oczy rozszerzyły się w szoku. Właśnie przypomniała mu się dalsza część rozmowy.
- Nie... Nie mogę mu tego zrobić. Nie mogę zrobić tego Draco. On się na to nigdy w życiu nie zgodzi.
- Najwyraźniej musi. Zrozum. Bez twojego poświęcenia Voldemort może zabić jeszcze więcej ludzi. Sądzę, że dobrze by było gdybyś o swojej śmierci poinformował twoich byłych przyjaciół i rodzinę. Wiem Harry, że dalej odczuwasz do nich żal o wcześniejsze wydarzenia, ale oni dalej się o ciebie martwią.
- Ma pan rację. Jeszcze dziś porozmawiam z Łapą i Lunatykiem. Poinformuje też innych. A co do Draco. Nie wiem jak mu to powiedzieć.
- Wiem, że jest to trudne. Musisz sobie jakoś z tym poradzić.
- Do widzenia profesorze. - Pożegnał się i wyszedł z gabinetu. Stwierdził że nie pójdzie dziś na lekcje. Musi jednak porozmawiać z osobami, do których nie odzywał się od miesięcy. To będzie dopiero wyzwanie.
YOU ARE READING
Niewinny skazaniec
FanfictionHarry Potter trafia do azkabanu. Wszyscy się od niego odwracają. Każdy sądzi, że to on zabił Cedrica. Kiedy szokująca prawda na temat tamtego zdarzenia wychodzi na jaw, wszyscy są przerażeni. Minęło półtorej roku od zamknięcia chłopca. Nie wiedzą w...