2. Każde zdobyte doświadczenie to drogowskaz na przyszłość

163 10 3
                                    

Czyta ktoś? W ogóle pamięta ktoś część pierwszą? - Pytam z czystej ciekawości. :)

2. Każde zdobyte doświadczenie to drogowskaz na przyszłość

~ Gosia86rtk

Syriusz siedział na zajęciach, z pełną uwagą i zainteresowaniem słuchając słów trenera Williamsona. Odkąd zdecydował pójść na kurs aurorski, pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie przysypiał na wykładach. Dzisiejsze zajęcia z trucizn i antidotów prowadził typowy fanatyk, wtrącający co chwilę historie oparte na własnych doświadczeniach, dlatego niemal każdy kursant obecny na sali wyglądał, jakby siedział na szpilkach. Łapa również wyprostował się, złożył ręce i pochylił do przodu, by lepiej słyszeć.

– Pokonaliśmy więc delikwenta jego własną bronią – opowiadał Williamson. – Wystarczyło zamienić jeden składnik, by zamiast trucizny wypić bardzo odżywczy eliksir dodający energii. Zanim ten łachudra pojął, co się dzieje, my już rzucaliśmy Drętwoty. Dlatego, moi drodzy młodziacy, musicie doskonale znać skład każdej trucizny, nawet tej najrzadszej, oraz każdego antidotum, by w razie czego mieć szansę na przeżycie. I nie, Gomez, uprzedzając twoje pytanie, beozar nie jest lekiem na wszystko.

Po sali przeszła fala przyciszonych śmiechów.

– To byłoby tyle na dzisiaj. Zapraszam was na kolejne zajęcia już za tydzień. O ile, oczywiście, moi koledzy po fachu nie dadzą wam takiego wycisku, że postanowicie zrezygnować.

Williamson deportował się bez ostrzeżenia.

– On jest ekstra, nie?

Do Syriusza podszedł chłopak, którego kojarzył z Hogwartu. Pamiętał, że na czwartym roku zajmował pozycję pałkarza Ravenclawu w meczu przeciwko Gryfonom, ale grał zaledwie jeden sezon, bo w następnym roku Krukoni znaleźli kogoś lepszego. Niestety, nazwisko wypadło Łapie z głowy.

– Tak. Wydaje się ekstra, ale to dopiero pierwsze zajęcia. Ciekawe, czy później nie okaże się prawdziwą kosą.

– Możesz mieć rację. Klaus Brewer.

Chłopak wyciągnął dłoń, którą Łapa bez wahania uścisnął.

– Syriusz...

– Syriusz Black, tak, wiem – przerwał Klaus. – Znamy się z Hogwartu. A raczej ja znam, sądząc po twojej minie.

– Sorry.

Klaus wzruszył ramionami.

– Nie ma sprawy. Wiesz, nie spodziewałem się zobaczyć słynnego Huncwota na aurorskim kursie. Nie zrozum mnie źle, ale poza Lupinem nie wyglądaliście na skorych do nauki.

– Tak? A myślałeś, że gdzie wylądujemy? – zezłościł się Syriusz. – W Dziurawym Kotle zmywający kotły?

– Raczej w drużynie Quidditcha. A przynajmniej Potter. Bez sensu marnować talent najlepszego szukającego w Hogwarcie. Nie zaskoczył cię swoim wyborem? Potter uzdrowicielem. Dość zabawne.

Syriusz zmrużył oczy, nie wiedząc, czy być bardziej złym za obrazę przyjaciela, czy zaniepokojonym, że nieznajomy gość aż tyle o nich wiedział. Postanowił się nie odzywać i czekać. Może dawny Krukon przez przypadek zdradzi swoje zamiary?

– No, ale jesteś tu razem ze mną. Kto by się spodziewał, że będę ramię w ramię szedł obok Syriusza Blacka?

– Czy ty oby nie przesadzasz?

– W szkole byliście... no, cóż, sławni – parsknął Klaus.

– Już nie jesteśmy w szkole.

Fortuna sprzyja śmiałym || HP, Huncwoci ✏Where stories live. Discover now