Rozdział czwarty- Wenus cz.1

256 24 29
                                    

Rozdział czwarty – Wenus cz.1

Kiedyś nocne niebo rządziło moją wyobraźnią, teraz obracam pokrętła z ostrożną kalkulacją. Po chwili pomyślałem, że nigdy cię nie znajdę. Przekonałem się, że nigdy cię nie znajdę, kiedy nagle cię zobaczyłem.

Na początku pomyślałem, że jesteś konstelacją. Zrobiłem mapę twoich gwiazd, wtedy doznałem objawienia, jesteś tak piękny jak nieskończoność, jesteś wszechświatem w którym jestem bezradny. Astronomem w mojej mocy, kiedy odrzucam pomiary.

Tak jak teleskop, przyciągnę cię tak blisko, aż pomiędzy nami nie będzie przestrzeni.

Tristan miał wakacje, więc powinien się lenić, obijać i nic nie robić lub może znaleźć pracę i zarobić trochę, by jego konto nie zionęło pustką. Niestety nie fascynowała go praca w pubach i klubach na plaży, gdzie alkohol lał się strumieniami, a ludzie zapominali o wszelkich zahamowaniach, oddając się czystej przyjemności, która ostatecznie wcale nie okazywała się tak czysta. Mógł opiekować się dziećmi sąsiadów, ale los chciał, że jego sąsiedzi byli po siedemdziesiątce i mieli raczej małe wnuki aniżeli dzieci, więc taka praca dla niego nie istniała. Było jeszcze wiele możliwości, które zachwyciłyby innych, ale on mówił im zdecydowane dziękuję.

Całe szczęście los postanowił się do niego uśmiechnąć. W szpitalu, w którym pracowała jego mama, kobieta, która zajmowała się czystością i porządkiem na oddziale, wyjechała na miesiąc do swojej rodziny, więc mama znając jego miłość do maluszków i radość, jaką daje mu spędzanie czasu u niej w pracy, od razu zagadnęła do właściwych osób i dzięki temu przez całe wakacje sprzątał na oddziale położniczym i mógł przyglądać się noworodkom zza szyby.

W międzyczasie, kiedy sprzątał i krzątał się z miotłą po korytarzu, mógł trochę pomyśleć o swoim życiu i o tym, co teraz się działo. Był koniec lipca i od dwóch miesięcy on i Julian tworzyli parę. Nie miał pojęcia, jak to się stało, ale tak właśnie było. Z Tristana bez przyjaciół, stał się Tristanem z chłopakiem i to było zaskakujące, ale jednak możliwe. Czasami wątpił, czy dobrze zrobił zapraszając Juliana na randkę, na którą koniec końców to oczywiście szatyn ich zawiózł, zgrywając samca alfę. Przecież nie wierzył w miłość, był tego pewien. Widział, co miłość i rzekome uczucie zrobiło jego mamie, obserwował swojego ojca, który z taką łatwością odrzucił ją i wszystko, co mu dała przez tyle lat dla jakiejś innej kobiety. Którą z nich w takim razie kochał? Gdzie była ta miłość? Miał tyle wątpliwości, które pojawiały się nieoczekiwanie, kiedy przyglądał się Julianowi. Mimo tego wszystkiego nie potrafił już spędzać czasu bez chłopaka, chociażby bez myśli o nim, o tym co właśnie robi, gdzie się znajduje. Był szczęśliwy, będąc z nim, tęsknił, kiedy go nie było i nie miał pojęcia, czy wariował, ale bycie z Julianem było tak dobre, jak czytanie książek w swoim pokoju z kubkiem herbaty. Sennett stawał się szczęściem i to niepokoiło go coraz mocniej.

– Tristan – usłyszał głos swojej mamy z drugiego końca korytarza. – Chodź pożegnać się z małą Cleo – odłożył miotłę i zdjął rękawiczki, idąc pospiesznie w stronę, gdzie teraz stało już kilka osób, a nie tylko jego mama.

– Dzień dobry – przywitał się szeptem, widząc że maleńka dziewczynka jest pogrążona w śnie. Uśmiechnął się do rodziców Cleo i pochylił nad dzieckiem. – Wracacie już do domu? – zapytał, zerkając na Jennifer, matkę dziewczynki.

– Tak, ty mówisz już, a my nareszcie – zaśmiała się kobieta, a Dianna zawtórowała jej.

– Cieszę się, że dobrze się czujecie i że nasza mała Cleo nareszcie śpi grzecznie – zagruchał do blondyneczki, trzymanej przez kobietę. – Powodzenia, będziecie świetnymi rodzicami – pogłaskał opuszkiem palca, policzek dziewczynki i odsunął się z uśmiechem. – Do zobaczenia, ale mam nadzieję, że już nie w szpitalu, no chyba że w sprawie przyszłego rodzeństwa Cleo – powiedział i dostał kuksańca od swojej mamy. – No co? – potarł obolała miejsce, cały czas śmiejąc się cicho.

Cosmic Love (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz