Rozdział dziewiętnasty - Pluton część 3

107 15 5
                                    

Iris zerknęła na zegarek wiszący na ścianie, nie chcąc spóźnić się na umówione spotkanie z jedną z przyjaciółek, gdy w domu rozległ się dźwięk dzwonka oznajmiający, że ktoś czeka przed domem. Nie miała pojęcia, kto mógłby odwiedzić ją o tej porze w ciągu tygodnia. Tristan był u nich wczoraj wieczorem, zresztą chłopak nie dzwonił ani nie pukał, wchodząc zawsze jak do siebie i Iris bardzo to odpowiadało, ponieważ w sercu już dawno brunet był jej synem.

Otworzyła drzwi i spojrzała na dwie osoby stojące na schodach przed domem. Odchrząknęła cicho, ale nagle zauważyła naszywkę na koszulce postawnego mężczyzny i zamarła, bo obecność tych ludzi mogła oznaczać tylko coś złego, a ich poważne twarze wyraźnie mówiły, że coś się stało.

– O mój Boże – zakryła usta i starała się nie rozpłakać w obecności obcych osób, które patrzyły na nią, jakby zdziwione jej reakcją. – Co się stało? Co z Julianem? Czy on żyje? – wyrzuciła z siebie całą serie pytań, oczekując na szybkie odpowiedzi, ale kobieta i mężczyzna popatrzyli tylko na siebie bez słowa.

– Dzień dobry Pani Sennett – powiedziała kobieta wyciągając w jej stronę dłoń. – Jestem doktor Clare Smith, a to generał David Rhodes. Czy możemy wejść?

– Tak, proszę – odsunęła się i wypuściła ich do środka, wskazując im salon, w którym mogli spokojnie usiąść i porozmawiać. – Napiją się państwo czegoś?

– Nie, dziękujemy – odparł mocnym głosem mężczyzna. – Niech pani usiądzie.

– Co się stało z Julianem?

– Niech się pani uspokoi – powiedziała doktor Clare. – Nie ma potrzeby się denerwować.

– Niech mi pani nie mówi, że mam się uspokoić. Jesteście z NASA i właśnie pojawiliście się w moim domu, a mój syn powinien wrócić do domu za siedem miesięcy, więc lepiej miejcie dobre wytłumaczenie dla waszej obecności tutaj.

– Dobrze, do rzeczy. Misja MARS została przerwana, a załoga sprowadzona bezpiecznie na Ziemię ponad rok temu. Niestety część załogi była w złym stanie psychicznym, dlatego byliśmy zobowiązani do zapewnienia im odpowiedniej opieki medycznej, by doprowadzić ich do jak najlepszego stanu fizycznego oraz psychicznego. Julian w tym momencie przebywa w Centrum i jego stan jest dużo lepszy, niż był dotychczas, w związku z czym postanowiliśmy wspólnie, że to odpowiedni czas, by spotkał się z rodziną. Stąd nasza obecność w pani domu.

– Mój syn od roku jest na Ziemi? – wydusiła, zduszonym głosem. – Czy wy sobie ze mnie żartujecie? I mówicie mi to dopiero teraz!

– Przykro nam, ale stan Juliana był naprawdę zły i ...

– Zły? Co to znaczy zły? –przerwała szybko, chcąc odpowiedzi na nurtujące ją kwestie. Miała dość tej powściągliwej mowy i oszczędności w słowach.

–Był niestabilny psychicznie. Jakikolwiek kontakt z innymi ludźmi był niebezpieczny zarówno dla niego jak i dla innych, dlatego nie mogliśmy poinformować pani wcześniej. Przepraszamy. Naprawdę nam przykro z tego powodu, ale mamy nadzieję, że rozumie pani w jakiej sytuacji byliśmy postawieni.

– Chcę zobaczyć się z moim synem – zażądała i była gotowa wyruszyć już teraz, byleby tylko być przy Julianie.

– Oczywiście, dlatego tutaj jesteśmy – odezwał się David, gburowaty dowódca, o którym Iris zupełnie zapomniała, skupiając się na kobiecie, która rozmawiała z nią od samego początku.

– Rozmawialiśmy już z Julianem – zaczęła doktor Smith. – Bardzo ucieszył się z możliwości spotkania z panią, ale na razie chcielibyśmy prosić, żeby informacja o powrocie załogi została między nami. Proszę nie mówić o tym nikomu.

Cosmic Love (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz