Rozdział ósmy - Księżyc cz.2

132 17 16
                                    

Kolejny rozdział przed wami. Juliana nie ma już z nami na Ziemi, ale oczywiście nie zapominamy o nim. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Dajcie znać, jak wrażenia.

Miesiąc później

Odnalezienie się w codzienności bez Juliana nie było łatwe. Dopiero teraz Tristan zauważył, ile czasu spędzał z szatynem i jak bardzo w ostatnich tygodniach był pochłonięty całą sprawą związaną z lotem Julesa. Teraz, kiedy minął już prawie miesiąc od dnia kiedy ten zniknął z powierzchni Ziemi, powoli zaczynał uczyć się funkcjonować tak jak dawniej. Zaczęły powracać jego stare nawyki i przyzwyczajenia. Spędzał więcej czasu w domu z książką w dłoni, lenił się i obijał, korzystając z wakacji, ale wiedział, że nie może żyć w ten sposób zbyt długo, dlatego tak jak rok temu postanowił pomóc mamie w szpitalu.

Jeżeli było gdzieś miejsce, gdzie zawsze czuł się chciany i radosny, to właśnie był to, odział położniczy. Tu wszystko zaczynało się dla słodkich bobasów i Tristan nie potrafił powstrzymać zachwytu nad maleńkimi buziami noworodków, mimo że widywał je tak często. Wszystko zaczynało wracać do starego porządku i naprawdę to wcale mu nie przeszkadzało, jednak było coś, czego z chęcią by się pozbył, niestety jego zegar biologiczny chyba miał na ten temat inne zdanie. Każdego dnia, dokładnie o piątej budził się i czuł, jak całe ciało zmusza go do wstania i pójścia na plażę, by pobiegać. Bez Juliana to nie było to samo, ale nie potrafił zerwać z tym zdrowym nawykiem i choć dziwiło go to, codziennie wstawał i przebiegał krótką trasę, rozmyślając o nowym dniu, który dopiero budził się do życia. Czasami jego wzrok uciekał w górę w stronę nieba, a myśli kierowały się ku Julianowi, ale to nie było nic złego, nie rozczulał się, nie roztkliwiał, po prostu zastanawiał się, co porabia teraz szatyn i jaki widok ma przed swoimi oczami.

Już nie mógł doczekać się niedzieli i cotygodniowego połączenia wideo. To było tylko kilka chwil, ponieważ nie tylko on chciał rozmawiać z Julesem, musiał pamiętać o Iris, Rose i była jeszcze Becca, ale sam fakt, że mógł siedzieć obok i patrzeć na szatyna, słuchać jego głosu, był dziwnie kojący i uspokajający. Obiecał sobie, że nie będzie sprawdzał maili częściej niż normalnie, ale i tak pierwsze co robił po powrocie ze szpitala, to włączenie laptopa i sprawdzenie poczty. Miło było zobaczyć tam powiadomienia o nowej wiadomości od Sennetta. Myślał, że będzie gorzej, ale dzięki takim udogodnieniom czuł, jakby Jules był w podróży służbowej gdzieś bardzo, bardzo daleko. Oczywiście to był dopiero niespełna miesiąc, więc nie powinien być zaskoczony, że miał się dobrze, ale i tak wydawało mu się, że popadnie w jakąś dziwną histerię albo otępienie. Na razie starał się nie myśleć o tym, co będzie po dwóch latach, gdy Jules wróci dosłownie na chwilę na Ziemię, by później wyruszyć w najważniejszą podróż swojego życia, lot na Marsa. Wtedy nie będzie już połączeń wideo, zostaną jakieś krótkie wiadomości tekstowe, ale nic poza tym. Mimo to uśmiechał się na myśl o najbliższym czasie. Julian był szczęśliwy, uśmiechał się, gdy go widział, więc Tristan niczego więcej nie potrzebował, by normalnie funkcjonować.

***

Trzy miesiące później – październik

Zarzucił pasek od torby na ramię i wyszedł z sali, spiesząc się na następne zajęcia. Nie mógł uwierzyć, że zaczął właśnie ostatni rok studiów. Wydawało mu się, że tak niedawno zaczynał to wszystko, narzekał tak bardzo i był obrażony na cały świat, szczególnie na ojca. Teraz, kiedy nadchodził koniec, zaczynał bać się, że nie będzie wiedział, co ze sobą zrobić, gdy drzwi uczelni zamkną się za nim z hukiem. Jasne, mógł kontynuować naukę, ale nie był masochistą, nie miał zamiaru męczyć się już dłużej. Zresztą ten kierunek był dla niego zbyt trudny, nie był głupi, ale naprawdę dużo brakowało mu do geniusza i wiedział, że zdał niektóre przedmioty tylko dzięki mądrym znajomym Juliana i jego osobistej pomocy.

Cosmic Love (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz