11/11

4.3K 439 419
                                    

- Jesteś gotów to zrobić? 

- Dla ciebie, tak.

Jaskier już od dłuższego czasu uświadamiał sobie, że poświęcenie to jedyne co może ofiarować Geraltowi. Tak samo czuł się podczas wyprawy po znachora oraz lek. Wtedy działał jak w amoku, ale nawet gdyby miał czas na zastanowienie i tak wybrałby jego życie ponad swoje, a wyprawa była dla niego oczywistym samobójstwem. Nie urodził się jako bohater, historia nie naznaczyła go jako takiego i żaden czyn nie miał tak sprawczej mocy, by z prostego grajka uczynić herosa. Nie oczekiwał tego i nie dążył do bohaterskiej sławy, bo żył, by sławić, nie być sławionym. 

A oddanie najcenniejszego daru życia nie było chwacką okazją, by wzbudzić w Geralcie uczucie, a czystą potrzebą płynącą prosto z serca. Jak mógłby się chełpić zwycięstwem nad Yen, fałszując własne łzy i w obrzydliwie kłamliwy sposób pocieszać człowieka, rozpaczającego nad osobą, której miejsce skrycie pragnął zająć?

Od dziecka uczono go, że należy mu się wiele, jeśli nie wszystko ze względu na samo pochodzenie. Chroniono go niczym porcelanową filiżankę, z których całe życie miał popijać herbatę z dostojnymi gośćmi. Za plecami pokazując pogardę dla ich niższości pod swoim nazwiskiem. Ucieczka miała przynieść mu wolność, a podarowała o wiele więcej - umiejętność współodczuwania. W rodzinnym domu nigdy nie nauczyłby się tej chwalebnej sztuki, mimo wielkiej miłości, jaką ofiarowała mu matka od kołyski. 

Zostać obdarowanym miłością, a oddać komuś serce to stany tak różne. Dopiero prawdziwa miłość otworzyła serce Jaskra na poświęcenie. 

W końcu pokochać kogoś, to nie wahać się zranić wszystkich innych, w tym siebie. 

A on czuł, że nic nie zraniłoby Geralta, tak mocno jak śmierć Yen, albo Ciri. Jedną z nich miał w tej chwili szansę uratować. Tajemnica fioletowej fiolki nie była dla niego zagadką. Z niewiadomych przyczyn doskonale zdawał sobie sprawę, co ma zrobić. 

Złudna postać Geralta nie protestowała, co prawdziwy wiedźmin przyjął z wściekłością. Próbował za wszelką cenę powstrzymać Jaskra przed poświęceniem. Ale ani krzyk, ani siła fizyczna, ani czary nie pomogły mu dotrzeć do świadomości Jaskra. Był na niego rozwścieczony, a desperacka walka jeszcze bardziej napędzała gniew. Zapomniał o własnych ograniczeniach, o tym jak bardzo emocje niszczyły, to co udało mu się zbudować przez te lata. Wszystko straciło znaczenie, a twarda skorupa wokół jego serca pękła. Wizja martwego ciała Yen była przerażająca, ale żywy, zdruzgotany Jaskier, który za cenę jego szczęścia oddaje życie, to więcej niż potrafił znieść. 

- Czemu nigdy mnie nie słuchasz?! 

Nie słyszał go, dokładnie tak jak przez całe lata, które dzielili wspólnymi przygodami. Dlaczego choć raz nie mógł zaufać rozumowi, zamiast sercu? 

- Ten jeden raz posłuchaj, co do ciebie mówię i tego nie rób. - Uklęknął obok drżącego ciała Jaskra  - Tylko jeden raz, twoja duma chyba może tyle znieść?

Zamilkł, gdy przyjaciel zamiast spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że rozumie, patrzył na fałszywą postać na przeciwko. 

- Spójrz na mnie. - Spróbował po raz ostatni. 

- Będziesz o mnie pamiętał? - Zapytał Jaskier. 

Kłamliwy Wiedźmin nie zdobył się nawet na ostatnie słowa. Pokiwał jedynie głową. Geralt poczuł obrzydzenie do samego siebie, a bard nie wahał się ni chwili dłużej. Nic nie trzymało go już na tym świecie, bo przecież Geralt wybrał, a on mógł dopełnić jego szczęścia. 

Wiedźmin patrzył jak ciało Jaskra osuwa się na ziemię i upada obok Yennefer. Dopiero wtedy udało mu się poczuć bijące od niego resztki ciepła i złapać ciało w ramiona, realne, co nie znaczy, że żywe. 

Coś więcej| Geralt x JaskierWhere stories live. Discover now