Bla bla bla

4.1K 223 10
                                    

– Jak cię traktowali? – O cholera. Przy tym człowieku mówię za dużo. Spojrzałem na niego. Znowu to samo co kilka miesięcy temu. Ten blask. Głos nadal miał spokojny, ale jego oczy. Nabrały bordowego blasku. Niczym krew.

– Myślę, że nie będzie pan tym zainteresowany. Zresztą... I tak złożyłem im pewną obietnicę, którą zamierzam spełnić. – Spojrzałem na książkę, która nadal spoczywała w rękach profesora – jakie ma pan o niej zdanie? - Zręcznie zmieniłem temat.

– Dobry wybór na początek – Oddał mi moją własność – Polecam ci Tajemnice Najczarniejszej Magii, słyszałem, że jesteś też dobry w eliksirach, Najsilniejsze Eliksiry też powinny ci przypaść do gustu. A teraz lepiej idźmy do środka, zaraz zacznie się uczta. – W głowie zanotowałem tytuły książek. Ruszyliśmy w stronę zamku w ciszy. Komfortowej ciszy. Szliśmy zagłębieni w swoich myślach.

Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. A ja chce znać odpowiedź na wszystkie. Zanim się obejrzałem byłem pod Wielką Salą, gdzie dorwał mnie Draco.

– Gdzie ty byłeś?! Czemu nie było cię na obiedzie? Wiesz, że cię szukałem!

– Nie denerwuj się tak blondasku, czytałem na błoniach.

– Wiesz, jakie to było głupie! Szukałem cię! Czemu nic nie powiedziałeś! – I w takim akompaniamentem usiedliśmy przy stole.

– Skończyłeś? – Młody Malfoy spojrzał na mnie i aż się zapowietrzył – Dziękuję za troskę, ale w razie kłopotów to ja jestem tym który by sobie poradził. – Chłopak w odpowiedzi tylko coś niezrozumiale mruknął. Do mównicy podszedł Drops i zaczął swoją przemowę. Bla bla bla.

– Na sam koniec chciałbym, żebyśmy wznieśli hołd. Hołd dla rodzinny, dzięki której możemy być tutaj, bezpieczni, nie bojąc się o naszą przyszłość. Chce złożyć hołd rodzinie Potter, za to, że oddała swoje życie, byśmy my mogli tu być. Za Potterów!

– Za Potterów! – Dłużej nie mogę.

– A w szczególności za Harry'ego Potter'a, którego jak na razie nie udało nam się znaleźć! Oczywiście będziemy cały czas starać się go odnaleźć.

– Za Harry'ego Potter'a! – Dobra nie. Te jakże piękną chwilę przerwał donośny śmiech. Mój śmiech.

– Co tak pana śmieszy panie Riddle?

– Otóż... – Drzwi otworzyły się z hukiem.

– Troll! W lochach... Uznałem, że powinien pan wiedzieć – I Quirrel zemdlał. Świetny z niego aktor.

OoOoOoooO

363 słowa

Takie nic, ale jednak.

BłazenWhere stories live. Discover now