Powrót

3.6K 172 22
                                    

Minął lipiec, sierpień, a za trzy dni uczniowie mieli wrócić do szkół. Harrison spędził wakacje tak, jak zamierzał - produktywnie. Spędzał dużo czasu w jego ulubionych pomieszczeniach - bibliotece i jego własnym pokoju. Przeczytał wiele fascynujących książek i starał się zwiedzić i zapamiętać rozmieszczenie jego nowego domu. Starał się także spędzać czas z ojcem. Voldemort z dnia na dzień odzyskiwał siły, tak naprawdę pod koniec sierpnia był niemal tak samo potężny, co przed nieszczęsnym 31 października. Harry starał się także dowiedzieć coś więcej o swojej historii, dlaczego trafił do sierocińca, co się stało z jego matką - wiedział, że nie żyje, ale nie znał szczegółów - a co najważniejsze co stało się w halloweenową noc, gdyż wątpił, by pogłoski były w stu procentach prawdziwe. Niestety jego ojciec nie był zbyt chętny do rozmowy na ten temat, więc Harrison po jakimś czasie odpuścił dopytywanie - nadal miał wrażenie, że gdy tylko zrobi coś nie tak, wróci do pałętania się po ulicach Londynu. Za to Tom starał się dodatkowo nauczać swojego syna, zdjął z niego namiar, by mogli swobodnie ćwiczyć zaklęcia, kilka razy urządzili sobie nawet małe pojedynki. Jego dziedzic wchłaniał wiedzę jak gąbka co w połączeniu do jego zamiłowania do książek może wprowadzić w błąd, że jest krukonem. Karygodny błąd. Jego syn był przebiegły, sprytny i ambitny, przypominał jego za czasów szkolnych, zarówno z charakteru, jak i wyglądu. Co prawda musiał się jeszcze wiele nauczyć, ale ma czas. Voldemort, chociaż dla wielu ludzi był okropny, dla niektórych jest nawet uosobieniem zła, to dla swojego syna starał się być dobrym ojcem. Oczywiście na tyle na ile dobrym ojcem może być Czarny Pan. Tom starał wychować Harrisona na swojego zastępcę, więc nie mógł mu ułatwiać zbyt bardzo życia. Miał zasady których się trzymał.

OOooOoO

- Witaj ojcze - Harrison wszedł do jadalni, dziś 1 września, co oznacza, że wraca do szkoły magii i czarodziejstwa Hogwart. Choć przez lekcje ze swoim ojcem podczas wakacji był spokojnie kilka klas wyżej, to miał zacząć swój drugi rok.

- Dzień dobry, Harrisonie, gotowy na powrót do Hogwartu? - odpowiedział spoglądając zza gazety na syna.

- Tak ojcze - na stole pojawiło się śniadanie, które zjedli przy towarzystwie krótkiej rozmowy.

Po śniadaniu Harry ruszył do pokoju po swoje rzeczy, za godzinę odjeżdża pociąg, więc musiał się pospieszyć. Dopakował do kufra ostatnie rzeczy i szczelnie go zamknął. Rozejrzał się po pokoju i razem z kufrem z niego wyszedł, kierując się w stronę biura ojca gdzie podejrzewał, że go znajdzie. Zapukał lekko do drzwi, a gdy uzyskał pozwolenie, wszedł do pomieszczenia.

- Świetnie, że już jesteś, czas na nas - Tom wystawił ramię do syna i już po chwili byli na peronie 9¾, na peronie było jescze mało ludzi, gdyż większość przychodzi na ostatnią chwilę - Harrisonie mam dla ciebie zadanie - spojrzał, że syn go słucha i kontynuował - jak pewnie wiesz, jesteśmy potomkami Slytherina, co łączy się z tym, że posiadamy moc rozmowy z wężami, ale wiąże się z tym również sekret komnaty tajemnic. Gdy byłem młody, udało mi się ją znaleźć i otworzyć, chciałbym żebyś i ty to zrobił.

Harry przeanalizował całą sytuację, wiedział, że mu się uda - Nie zawiode cie ojcze - Tom uśmiechnął się lekko, robił to bardzo rzadko, ale był dumny ze swojego dziedzica.

- Mam jeszcze coś dla ciebie - z kieszeni wyjął pierścień - jest świstoklikiem do domu, wystarczy że wypowiesz hasło "dom" w wężomowie. Ten pierścień jest też połączony z moim, więc gdy tylko będziesz w niebezpieczeństwie, będę o tym wiedział i zjawię się jak najszybciej nie zważając na tego głupiego starca.

- Dziękuję ojcze - szczęśliwy założył pierścień na serdeczny palec prawej ręki - Powinienem już iść - spojrzał na pociąg z którego buchała para - do zobaczenia w święta - po pożegnaniu z ojcem Harrison ruszył w stronę czerwonego pociągu. Znalazł wolny przedział i oddał się jednej z jego ulubionych czynności - czytaniu.

"Cudowna jest głupota tego świata! Kiedy nasz los niedomaga - często zresztą skutkiem naszych własnych nadużyć - winimy za niepowodzenia słońce, księżyc i gwiazdy: tak jakby człowiek był nędznikiem z konieczności, głupcem z wyroku niebios, łotrem, złodziejem i zdrajcą za sprawą obrotów sfer, pijakiem, kłamcą i rozpustnikiem z racji niezwalczonego wpływu planet; tak jakby całe nasze zło brało się z boskiego dopustu. Godny podziwu wykręt łajdaczącego się człowieka - obarczać gwiazdy odpowiedzialnością za własną koźlą naturę!" *

I wtem ktoś wszedł do pociągu, nawet nie zauważyłem, kiedy ruszył - pomyślał Harrison. Spojrzał kto, zakłóca jego ciszę. Uśmiechnął się na widok ulizanego blondyna.

- Cześć Draco, jak wakacje? - spytałem, nie odrywając wzroku od książki.

- Cześć, całkiem fajnie, byliśmy w naszej posiadłości w Francji. A jak u ciebie?

- Dużo czytałem i uczyłem się z moim ojcem - Po chwili do przedziału weszła reszta, czyli Zabini, Nott i Parkinson. Nie przepadam za tą dziewczyną, ale cóż, dobrze chociaż, że lepi się do Draco, a nie do mnie inaczej trafił bym ją jakimś przykrym zaklęciem. Gdyby jeszcze miała jakiekolwiek szanse u Draco. Uśmiechnąłem się na jego cierpiącą minę, gdy czarnowłosa szczebiotała mu do ucha. Ten rok będzie miły. I to ja będę pociągał za sznurki w tym przedstawieniu.

OOoOoOO

814 słów

Nie będę ukrywać, zawaliłam najpierw codziennie później co tydzień a po półtorej miesiąca jak już nie dwóch wstawiam rozdział :/
Przykro mi mówić, szczególnie dla fanów książki, ale myślę, że teraz tak będzie, nie zdziwię się jak, znajdę czas dopiero na przerwie świąteczniej chyba że wcześniej znowu zamkną szkoły. Kwarantanna była fajna :/ 

Uświadomiłam sobie, że nie dodałam przypisu, więc dodaje co

* William Shakespeare - Król Lear 

Wiedzcie, że coś się dzieje i piszę rozdział, całusy.

BłazenWhere stories live. Discover now