Naiwność i głupota

4K 226 4
                                    

– Tak! Otóż Potterowie adoptowali syna samego Lorda Voldemorta! – Dlaczego nie zaprosił mnie tu wcześniej? Gdybym wiedział, że będę się tu tak świetnie bawił! Drops z kolei wyglądał, jakby miał zejść na zawał. No cóż. – Czy nie uważa pan, że to wspaniałe? Taki dobrzy ludzie... Szkoda, że tak wcześnie musieli zginąć.

– Tak, to... To było wspaniałe z ich strony... To przecież... Jest niedorzeczne! – Mamy fazę wyparcia.

– Możliwe, możliwe. Nawet nie wie pan jak bardzo, ale jeśli ma pan jakieś pytania to proszę śmiało pytać. – Rozłożyłem się wygodnie na krześle, a nogi przerzuciłem przez łokietnik. – Postaram się odpowiedzieć, jeśli nie będzie pan szedł za głęboko. – Przez chwilę starzec siedział cicho, analizując wszystko, czego się dowiedział.

– W jakim sensie nie musiałbyś mi tego wszystkiego tłumaczyć?

– Serio to jako pierwsze pytanie? Liczyłem na coś ciekawszego... Bardzo prosto, zostawiłem list z rodowym nazwiskiem. Dalej.

– List? Z jakiego powodu? I co oznacza to, że "Harry mieszkał"?

– To też bardzo proste wyprowadziłem się. – Z nim wolałem korzystać z tego określenia niż "uciekłem" bo mógł się czepiać. – I zostawiłem list o tym.

– Jak to się wyprowadziłeś chłopcze? – Brew poszła w ruch, a jego czoło miało jeszcze więcej zmarszczek niż zazwyczaj.

– Czy wyprowadziłeś się do swojego biologicznego ojca? – Wchodzimy na niebezpieczne wody.

– Nie. – Prosto zwięźle i na temat. Moja twarz przypominała teraz kamienną maskę – zero emocji. Nic nie dało się z niej wyczytać.

– W takim razie gdzie mieszkasz? – Dopytywał.

– To już niepański interes. – Drops zrobił skwaszoną minę.

– Czy spotkałeś się ze swoim ojcem?

– To chyba oczywiste, że nie. – Stwierdziłem. Trzeba teraz pograć w przedstawieniu.

– Dlaczego tak sądzisz? – Ok zabawa zaczyna mnie nudzić, czyli trzeba kończyć.

– Bo nie żyje. I to ja go zabiłem. A teraz, jeśli dyrektor pozwoli oddale się. Myślę, że dowiedział się pan, wszystkiego, co chciał. – Wstałem i zanim zdążył coś powiedzieć, byłem już za drzwiami. Utrzymywałem maskę do samego dojścia do dormitorium. Gdy się tam znalazłem, wybuchłem gromkim śmiechem.

– Co cię tak bawi? – Zapytał Draco.

– Naiwność i głupota ludzka.

OoOoOooooo

347 Słów

Takie no.. Coś xD

BłazenWhere stories live. Discover now