Życie jak z bajki Cz.1

426 34 16
                                    

Podobno głupi mają szczęście. To wyjaśnia, dlaczego nie zaraziłem się żadną nieuleczalną czy uleczalną chorobą. Odstawiłem całkowicie alkohol. Nie tykam już tego świństwa. Trochę się za siebie wziąłem. To w większości zasługa Jacoba, który zmuszał mnie do nauki, pracy i wstawania wcześniej w weekendy. Miło z jego strony.

Tak więc dwa tygodnie po moim wyskoku na powrót prowadziłem zwykle samotne życie. Nie mogłem znaleźć porządnego mieszkania, więc dalej pasożytowałem na moim najlepszym przyjacielu. Niemniej miałem przynajmniej stałe źródło dochodów. Marnych dochodów... ale to zawsze coś. Dokładałem się, chociaż do czynszu.

W zasadzie to nie jest złe życie. Studia, praca a w domu kumpel, z którym można pogadać, zjeść pizzę z mikrofali czy obejrzeć serial lub jakiś durny film. Nie zmienia to faktu, że czegoś mi brakowało. Brakowało mi tego, co czułem, gdy byłem z Kevinem, Robertem... a nawet Francisem. Przyłapałem się nawet na tym, że co jakiś czas pogrążałem się w myślach o tym punku z baru.

Był przystojny... No i tamta noc była taka przyjemna i szalona. Tak naprawdę nie wspominam tego źle. Jest wręcz przeciwnie. Raz nawet śniło mi się, że go spotkałem. A później... No... Działo się to, co działo się tamtej nocy. Gdy się obudziłem, czułem się bardzo niezręcznie. Zwłaszcza że mój przyjaciel spał jakiś metr dalej. Musiałem wymknąć się do łazienki i liczyć na to, że nie obudzi się, nim sobie nie ulżę.

Byłem ewidentnie sfrustrowany. Na szczęście miałem trochę czasu dla siebie, gdy Jacob wychodził do pracy. To jednak było z mojej strony dość żałosne. Tęskniłem za dotykiem innego mężczyzny.

Na przykład teraz. Jacob wyszedł do pracy pięć minut temu. Powinien być już w drodze. Byłem w mieszkaniu sam. Zupełnie sam. Jeszcze chwilę próbowałem się ogarnąć. Ostatecznie jednak się poddałem. Upewniłem się, że Jacob zamknął za sobą drzwi, po czym udałem się do sypialni, wygrzebałem z dna mojej kosmetyczki żel i znalazłem paczkę chusteczek. Już po chwili leżałem na moim materacu z telefonem w ręku oraz słuchawkami w uszach i przeglądałem filmy, szukając jakiegoś wartego uwagi.

Przykryłem się kołderką i włączyłem coś z przystojnym brunetem i jeszcze przystojniejszym blondynem. Chciałabym takiego blondyna. Bruneta w sumie też. Tymczasem musiałem zadowolić się tylko ich widokiem. No i... efektami dźwiękowymi.

Trwało to chwilę, ale w końcu akcja filmu się rozkręciła. Upadłem dość nisko. Już po chwili jęczałem do poduszki. Ostatecznie jednak to było nic w porównaniu do robienia tego z kimś. Byłem sfrustrowany i zirytowany. Wsadziłem w siebie dwa palce i poruszałem nimi, co jednak także nie dało zbyt wiele. Nic jednak nie mogłem na to poradzić. Dzień, w którym zamówię zabawki przez internet, będzie dniem, w którym całkowicie się poddam i zostanę singlem na zawsze. Ten dzień jeszcze nie nadszedł.

Westchnąłem głośno, gdy udało mi się trafić we właściwe miejsce. Już nawet nie skupiałem się na obrazie tylko na dźwięku. Moja wyobraźnia wystarczała. Zamknąłem oczy i poruszałem dłońmi coraz bardziej zatracając się w przyjemności. A gdy otworzyłem oczy... Całe poczucie intymności zniknęło, a ja zderzyłem się z rzeczywistością.

Jacob patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami wyraźnie oszołomiony. Ja... byłem w sumie jego lustrzanym odbiciem. Chłopak stał w drzwiach. Rozejrzał się po pokoju. Zrobił kilka kroków do środka. Podniósł koszulkę leżącą na komodzie. Wziął telefon, który leżał pod nią. Schował go do kieszeni. Zerknął na mnie jeszcze raz. Wrócił do drzwi. Rzucił mi przepraszające spojrzenie. Wyszedł.

Jeszcze chwilę wpatrywałem się w drzwi, nim schowałem głowę w poduszkę i zacząłem w nią krzyczeć.

Wrócił po telefon... Po głupi telefon. Nie słyszałem, jak wchodził... ale on na pewno słyszał, jak jęczę, bo się nie powstrzymywałem.

Za którymś razem się uda...Where stories live. Discover now