Nastał trzeci tydzień marca, a pogoda za oknami była gorsza niż w lutym. Bez przerwy padał deszcz, co powodowało u mnie małą depresję. Nienawidziłam takiej pogody. Dzisiejszego dnia z nadzieją, że pogoda lekko się poprawi, umówiłam się z Jamesem w pubie pod Trzema Miotłami. Oczywiście przeliczyłam się. Szłam szybko ulicami Hogsmeade, już cała przemoczona od grubych kropel deszczu. W myśli przeklinałam swojego wiecznego pecha. W momencie, gdy wychodziłam z Hogwartu, na niebie nie było nawet maleńkiej chmurki, która mogłaby zwiastować taką pogodę.— Zmokłaś?— zapytał mnie James, gdy tylko usiadłam, przy zajętym przez niego stoliku.
— Nie, wcale.— warknęłam z sarkazmem, na co chłopak jedynie podniósł ręce w geście obronnym.
— Głupie pytanie, rozumiem.— zaśmiał się lekko. — Co u ciebie Rosie? Ostatnio się nie odzywasz.
Faktycznie, odkąd ostatni raz się spotkaliśmy, nie pisaliśmy ze sobą. Właściwie nie wiedziałam nawet, o czym pisać. Nie chciałam poruszać tematu Malfoya, a tym bardziej nie miałam zamiaru wspominać o Albusie w listach.
— Trochę się zmieniło w tym roku. — przyznałam niechętnie.
— To chyba było nie do uniknięcia.— wzruszył ramionami, nadal uśmiechając się łagodnie.
— A ty i Carlie, to coś poważnego?— zapytałam z uśmiechem.— Nie uwierzę, że to tylko "koleżanka".— zrobiłam cudzysłów, wypowiadając ostatnie słowo.
— Czyli się domyśliłaś?— zaśmiał się, przeczesując swoje brązowe włosy.
— Trochę cię już znam.— podniosłam brwi.— To jak, to coś poważnego?
Od razu, gdy zobaczyłam Carlie z Jamesem, wiedziałam, że to nie jedynie koleżanka z pracy. Znałam Jamesa już wystarczająco dobrze, żeby zauważyć, jak patrzył na blondynkę. Starszy Potter rzadko kiedy angażował się w jakąś relację. Był typem wolnego ducha, dla którego związek nie był czymś poważnym.
— Mam nadzieję, że tak, ale nie chce wychodzić za bardzo w przyszłość. Będzie, co ma być. — stwierdził.— Albo mi się wydaje, albo coś cię męczy.— przyjrzał mi się uważnie.
— Ostatnio mam lekki mętlik w głowie.— przyznałam cicho.
— Chodzi o Malfoya czy Albusa?— zapytał trafnie. Przymknęłam na chwilę oczy, zastanawiając się, co chce powiedzieć.
— Albus ostatnio jest...— zatrzymałam się.— Myślisz, że zależy mu na mnie mimo wszystko?— przyglądałam mu się ze zmarszczonymi brwiami.
— Rose, Albus jest, jaki jest, ale nie jest zły. Zależy mu i na mnie i na tobie.
— Dlaczego wy się do siebie nie odzywacie?— zapytałam, z lekko chwiejnym głosem.
— To skomplikowane Rosie...— nie chciałam, żeby mówił nic więcej.
— Ja już chyba pójdę Jamie. — wstałam z miejsca.— Jestem już strasznie zmęczona.
Mój kuzyn także wstał i mocno mnie przytulił. Oparłam brodę na jego ramieniu. Potrzebowałam tego gestu. To wszystko już mnie męczyło. W tej chwili miałam jedynie ochotę położyć się bez myślenia o tym wszystkim. Nie spodziewałam się, że ten rok tak wiele zmieni i tak wiele pokomplikuje.
*****
Kolejnego dnia rano spotkałam się w świetlicy z Lily. Od momentu, kiedy nakryłam ją i Hugo na podsłuchiwaniu wywiad, nie miałam okazji z nią porozmawiać, przez co mimo wszystko było mi przykro.
CZYTASZ
Scorose |To zawsze byłeś Ty|
FanfictionOstatni rok w Hogwarcie, to ostatnia szansa na odnalezienie miłości oraz przeżycie przygód godnych dzieci bohaterów bitwy o Hogwart. Czy Rose odnajdzie wreszcie miłość? Czy przyjaźń i więzy krwi zawsze idą w parze? To się okaże Pierwszy Rozdział 0...