Wybaczcie proszę tak długą nieobecność, ale nie wiedziałam jak napisać ten rozdział 😅a wiedziałam, że chcę tę sytuację opisać. Miłego czytania! :D
________________________________________________________________________________
Od pogrzebu Shisui'ego minęły dwa tygodnie. Maya stała przy płocie odgradzającym boisko szkolne i z uwagą przyglądała się dzieciom. Dwójka z nich przykuła jej szczególną uwagę.
Siedmiolatek o czarnych włosach w koszulce ze znakiem klanu Uchiha oraz niższy od niego chłopczyk o złotych włosach i intensywnie niebieskich oczach, który głośnym krzykiem domagał się pojedynku z ciemnowłosym kolegą.
Uchiha Sasuke. Uzumaki Naruto. Pomyślała z lekkim smutkiem. Trzeci powiedział, że to nie jest ich syn, ale... włosy, oczy, rysy twarzy... jakbym połączyła Minato i Kushinę w jedno. Pomyślała z bólem i odwróciła się. Za dużo sobie wyobrażam. Pomyślała z żalem i poszła dalej, w stronę swojego mieszkania.
Chwilę wcześniej wróciła z misji. Zdążyła już oddać raport i wracając przystanęła przy szkole. Teraz wracała do siebie, aby trochę odpocząć.
Na razie zmian nie widać. Pomyślała z westchnięciem. Mimo, że oddała dokument Hokage i Fugaku, nie zauważyła żadnej zmiany w zachowaniu mieszkańców. Próbowała sobie wmówić, że to po prostu za szybko, ale nie mogła wyrzucić z głowy złego przeczucia.
Reszta dnia minęła jej na obowiązkach domowych i treningu z Inu, która chciała, aby jej główną bronią była katana. Ćwiczyły więc drewnianymi kijami, które za każdym razem zostawiały na ciele Inu fioletowe sińce, bo Maya mimo wszystko korzystała ze sposobu, w jaki uczył ją Tanken.
Po zmroku Maya wyszła na spacer chcąc odetchnąć rześkim powietrzem jakie niósł ze sobą początek listopada. Gdy mijała jedną z ciemnych alejek Wioski, usłyszała stłumione okrzyki i szamotaninę. Szybko pobiegła w tamtym kierunku. Na jednym z opuszczonych podwórek, w cieniu wysokiego muru, trzech mężczyzn pochylało się nad szamocącym się, związanym chłopcem. Gdy na twarz chłopca padły promienie odbite przez księżyc, serce Mai zabiło szybciej.
Naruto...
Niemal bezszelestnie doskoczyła do pierwszego napastnika. Wystarczył jeden cios w tył głowy, aby mężczyzna padł nieprzytomny na trawę. Dwóch pozostałych zdołało dobyć krótkich noży, ale nie byli wprawieni w walce i pokonanie ich zajęło dziewczynie kilka sekund. Gdy upewniła się, że nie są w stanie się ruszyć, natychmiast przyklękła przy chłopcu i obróciła go na plecy.
-Nic ci... - dalsze słowa uwięzły jej w gardle, a obraz przed oczami się zamazał, gdy pod wpływem czerwonych oczu dziecka, padła nieprzytomna na ziemię.
To był sharingan. To była jej pierwsza myśl, gdy się ocknęła. Kim jest ten dzieciak? Zaraz potem zorientowała się, że nie leży w miejscu, w którym upadła. Znajdowała się w kamiennym pomieszczeniu z niskim sufitem. Jedynym źródłem światła było wąskie okienko za jej plecami. Ona sama leżała na drewnianym podeście. Ręce miała skrępowane na plecach, dodatkowa lina otaczała jej ramiona, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch rąk. Nogi miała związane w kostkach i na wysokości kolan. Na przodzie swojej kamizelki zauważyła pieczęć blokującą czakrę. Za plecami miała kamienną tablicę z jakimś napisem, którego nie potrafiła odczytać oraz symbol klanu Uchiha.
Po chwili usłyszała odgłos kroków, a do pomieszczenia weszło pięciu mężczyzn i jedna kobieta. Znała tylko trójkę z nich, ale doskonale wiedziała z kim ma do czynienia. Dwóch mężczyzn podeszło do niej i podtrzymując za ramiona podniośli ją na kolana. Pozostała czwórka stanęła w odległości dwóch kroków.
CZYTASZ
Powrót Namikaze
FanfictionMała dziewczynka trafia do Wioski Liścia, aby zostać ninja, tak jak jej ojciec oraz kuzyn. Nigdy nie miała łatwo. Odkąd skończyła cztery lata, wielu ludzi pragnie jej śmierci. Dlatego trenuje codziennie, aby pokazać światu, że nie warto jej atakować...