53. Ty żyjesz?!

77 8 0
                                    

Od ich powrotu z cesarstwa minęło kilka miesięcy. Zaczął się nowy rok, w tym czasie znowu mieli osobne misje.

Maya biegła przez las, chcąc jak najszybciej dostać się do wyznaczonego punktu. Dostali zawiadomienie, że jakiś zbiegły samuraj atakuje i okrada pobliskie wioski. Jako że Maya bardzo dobrze radziła sobie z walką na katany, została przydzielona do tej misji. Zadaniu przyznano rangę C, ale Hokage ostrzegł ją, że skoro ten człowiek działa sam, a mimo to, mieszkańcy napadanych wiosek nie byli w stanie go zatrzymać, to zapewne nie jest to zwykły bandyta.

Do tej pory napadł na trzy wioski. Wszystkie leżały w jednej linii, więc Maya postanowiła udać się do leżącej najbliżej nich, która mogłaby być potencjalnie kolejnym celem bandyty.

Gdy dotarła na miejsce, szybko rozejrzała się po wiosce. Nie była duża, a jej mieszkańcy nie wyglądali na bogaczy, ale widać było, że poziom życia jest tutaj powyżej przeciętnej. Maya widziała tylko kilka osób wyglądających na żebraków. Gromadka dzieci podbiegła do dziewczyny i zaczęła się jej przypatrywać, głośno krzycząc i śmiejąc się.

-Cześć, czy w waszej wiosce, jest jakiś przywódca? - spytała ich, chcąc porozmawiać z kimś odpowiedzialnym o ewentualnej ewakuacji mieszkańców.

-Tak, mieszka niedaleko. Chodź, zaprowadzimy cię! - zawołała kilkuletnia dziewczynka, łapiąc Mayę za dłoń i ciągnąc ją w odpowiednim kierunku.

Reszta dzieci ustawiła się w kręgu dookoła Mai i zaczęła zadawać pytania.

-Jesteś prawdziwą ninja?

-Naprawdę potrafisz czarować?

-Walczysz ze złymi ludźmi, tak?

Maya z lekkim uśmiechem odpowiadała na wszystkie ich pytania, ale jednocześnie nie traciła czujności i z uwagą rozglądała się naokoło.

Wyczuła zagrożenie chwilę przed atakiem.

Odepchnęła wyprzedzające ją dzieci i odbiła lecące w ich stronę kunai'e. Chwilę później przeciwnik pojawił się na środku drogi.

-Uciekajcie stąd! - szybko rozkazała dzieciom, nie spuszczając oczu ze stojącego kilka metrów dalej wojownika.

Z postury jego ciała wywnioskowała, że jest to mężczyzna. Był wysoki i szczupły, a jego twarz zasłaniała drewniana maska. Włosy zasłaniał głęboki kaptur płaszcza. W rękach mężczyzny była długa katana, którą wycelował w dziewczynę.

-I tak wezmę to, co chcę! Nie jesteś w stanie mnie pokonać! - jego głos był niski i zniekształcony przez maskę.

-Nie mów hop...

-...póki nie przeskoczysz. - klon, który stał na drodze zniknął, a Maya wylądowała za plecami mężczyzny i złapała go za ramię.

Technika teleportacyjna przeniosła ich na polanę, którą Maya mijała w drodze do wioski. Dziewczyna specjalnie zostawiła tam kunai ze swoim znacznikiem chcąc przenieść tam walkę, aby nie było strat wśród cywilów.

Gdy tylko ich nogi dotknęły ziemi, samuraj spróbował trafić ją w głowę tanto, ale Maya zdążyła odskoczyć. Zaczęli walczyć na katany. Maya musiała przyznać, że mężczyzna dobrze sobie radzi pomimo maski, która musiała choć w małym stopniu ograniczać jego pole widzenia.

W takim razie... Maya zaatakowała go techniką wiatru. Uderzony mężczyzna został odepchnięty na rosnące niedaleko drzewo. Siła uderzenia, zrzuciła mu maskę z twarzy.

-To... to niemożliwe! - krzyknęła, ze strachem wpatrując się w znajomą twarz.

Kso! Przemiana? Jej zdaniem, to było jedyne możliwe wyjaśnienie. Mimo to, szok, jaki poczuła, wpłynął na szybkość jej reakcji. Obecność drugiego napastnika poczuła dopiero, gdy przy jej szyi znalazł się kunai.

Powrót NamikazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz