1

404 7 0
                                    

Wiktor
Wakacje zacząłem tydzień temu. Cieszy mnie to, nareszcie sobie odpocznę od wiecznej nauki i stresu. Mój ojciec jest chirurgiem, odziedziczyłem chęć do bycia lekarzem właśnie po nim. Moja matka jest polonistką, uczy w najlepszym liceum w mieście. Ojciec jest z USA, matka natomiast z Polski, więc jestem pół Amerykaninem, pół Polakiem. Rodzice od dawna zastanawiali się, czy nie jechać do Polski na stałe. Matka chciałaby odwiedzić swoją umierającą matkę, czyli moją babcię, która jest pod opieką brata mojej matki, bo moi dziadek nie żyje od 4 lat. Ojciec natomiast nie za bardzo jest na to gotowy, zostawić pracę, szpital, w którym pracuje i jechać do Polski, żeby tam osiąść się na stałe i szukać stałej pracy. Mi jest co prawda obojętne, przyzwyczaiłem się w sumie do USA, tutaj się urodziłem, wychowywałem. Dobrze mi w tym kraju, ale jak rodzice zdecydują przenieść się do Polski, zaakceptuję to. Mam 21 lat, nie miałem jeszcze nic wspólnego z dziewczynami. Nie chciałem się nigdy pchać w związki, chociaż nie jednej się podobałem. Tak zostało do dzisiaj. Rodzice myślą, że nigdy nie ułożę sobie życia z żadną kobietą i na zawsze będę pod ich dachem. Tak oczywiście nie będzie, jak przyjdzie czas, to zapewne poznam jakąś.

Anna
Wakacje zaczęłam tydzień temu, jestem z tego powodu bardzo zadowolona. W tym roku bardzo harowałam na uczelni, więc nie miałam czasu na odpoczynek. Jestem na pół Polką, a na pół Amerykanką. Moja matka jest Amerykanką, a mój ojciec Polakiem. Mieszkam w USA, tak chciała matka i tak zostało. Nie bardzo podoba mi się ten kraj, ale póki nie mam innego dachu nad głową, oprócz domu rodzinnego, nie mam wyjścia. Nie mam chłopaka, a co dopiero mówić o narzeczonym, czy później mężu. Szczerze mówiąc, chciałabym już poznać jakiegoś, uważam, że to idealny moment. Jak miałam 14 lat, to miałam pierwszego w życiu chłopaka Franka, ale zerwałam z nim, we względu na zdradę, której dopuścił się 3 miesiące od początku naszego związku. Zerwałam z nim kontakt, nawet zmieniłam szkołę. Próbował się ze mną kontaktować, ale odrzucałam jego połączenia i blokowałam na każdym portalu społecznościowym. W końcu dał mi spokój, a moi rodzice powiedzieli, żebym dała sobie spokój z chłopakami na jakiś czas. Tak też zrobiłam, od tego czasu nie miałam już żadnego chłopaka. Kiedyś musi być ten jedyny, ale jeszcze nie wiem kiedy.

pewny wieczór
Anna
Wybrałam się na plażę. Piękne, pomarańczowe słońce zachodziło nad rozciągającym się morzem. Usiadłam na ławce i zaczęłam się wpatrywać. Wiał lekki wiatr, rozwiewał moje długie, blond włosy. Uśmiechałam się sama do siebie. Po chwili poczułam, jak ktoś  do mnie podchodzi.

- mogę się dosiąść? - rozległ się męski głos.

Spojrzałam na bok i zauważyłam młodego, wysokiego chłopaka o zielonych oczach i ciemnych włosach, ubranego w krótkie spodenki i wakacyjną koszulkę.

- jasne - uśmiechnęłam się do niego i przesunęłam się, a on usiadł i popatrzył na mnie - em.. jak ci na imię? - spojrzałam mu w oczy.

- Wiktor, a tobie?

- Anna - uśmiechnęłam się.

- miło mi - również się uśmiechnął, przez co wyglądał jeszcze bardziej przystojnie.

Wiktor
Dziewczyna wpadła mi w oko, ale nie chciałem narazie nic mówić. Blond włosy, oczy bardzo podobne do mnie. Miała na sobie ciasne, krótkie spodenki, oraz bluzkę, odsłaniającą w połowie jej brzuch. Przez dłuższy czas nie mogłem wyrwać od niej wzroku, ale szybko się ocknąłem, gdy poczułem jej wzrok na sobie. Nie chciałem, żeby dowiedziała się, że mi się spodobała. Siedzieliśmy tak dłuższy czas, patrząc sobie w oczy, po chwili jednak obie pary oczu spoczywały na chowającym się za horyzontem, czerwonym słońcem. Gdy słońce zaszło i zrobił się mrok, zrobiło się chłodniej, a Ania była ubrana w bluzkę z krótkim rękawem. Zauważyłem, że zrobiło jej się zimno, więc zdjąłem swoją koszulkę i przykryłem ją.

- Wiktor, nie trzeba... teraz ty nie masz nic na sobie - uśmiechnęła się, patrząc na mój tors.

- aaa nie szkodzi, ja tak bardzo często chodzę - zaśmiałem się, ona również - może wyskoczymy gdzieś, może restauracja?

- a noo, czemu nie, w sumie, to nie mam z kim iść, a zjadłabym coś niezdrowego, na przykład pizzę - uśmiechnęła się.

- ja tak samo

Po chwili wstaliśmy i poszliśmy w kierunku restauracji.


jestem z pierwszym rozdziałem, DYSTANS... mam nadzieję, że taki rodzaj książki przypadnie wam do gustu ;)

Wakacyjna przyjaźń, czy może miłość? Where stories live. Discover now