7

225 5 1
                                    

kilka dni później
Wiktor
Jest 5:50. Postawiłem samochód pod stacją. Dyżur dzisiaj zaczynam o 6:00, a kończę o 13:00. Wszedłem na stację, jeszcze nikogo nie było. Przebrałem się na spokojnie i usiadłem na kanapie, wyciągając telefon. Po chwili wszedł Piotr, który również zaczynał dyżur, a za nim Nowy.

- dzień dobry, doktorze - uśmiechnęli się obaj i zaczęli się przebierać.

- cześć - spojrzałem na nich - jeździmy dzisiaj razem?

- taaak, nie patrzył pan w grafik?

- patrzyłem, ale nie dzisiaj, więc nie pamiętam..

Po chwili obaj się przebrali. Piotrek usiadł obok mnie i wziął gazetę, a Nowy poszedł zrobić kawę.

- Gabryś.. kawę tak wcześnie? - Strzelecki zmierzył go wzrokiem.

- Piotrek, błagam cię... spałem może z 4 godziny w nocy, jak ja mam być 7 godzin na dyżurze?

- aaa chyba, że tak...

- nooo właśnie...

Po chwili dostaliśmy pierwsze wezwanie:

- 21 s - odezwała się Ruda.

- zgłaszam się, co tam? - zapytałem.

- macie potrąconą na Malinowskiej

- dobra, przyjąłem - odpowiedziałem.

Po chwili wstałem, za mną Piotr, a Gabriel upił jeszcze łyk kawy i poszliśmy.

w karetce

- gdzie to wezwanie? - Piotr spojrzał na mnie.

- potrącenie na Malinowskiej, nie słyszałeś? - zmierzyłem go wzrokiem.

- aaa tam, doktorze... a jakieś informacje o zdarzeniu?

- no właśnie Ruda nic nie mówiła, ja wiem? Może jakiś świadek zgłaszał, a nie sprawdził jej stanu

- być może

Po chwili dojechaliśmy. Obok nieprzytomnej, młodej dziewczyny była grupka gapiów, którzy robili zdjęcia, a niektórzy nagrywali.

- co wy robicie?! - krzyknąłem na nich.

- nie widzi pan, doktorze?

- nikt z was nawet nie sprawdził, czy oddycha, a co dopiero mówić o udzieleniu pierwszej pomocy! To wasz obowiązek! Które z was nas wezwało?

Młodzież spojrzała tylko na siebie pytającym wzrokiem.

- ja dzwoniłem, doktorze... - podszedł do nas średniego wzrostu chłopak, który wydawał się być przerażonym tym zdarzeniem - chciałem jej pomóc, to moja dziewczyna, ja wiedziałem jak to się robi, ale oni wszyscy...

- wiem, rozumiem... dobrze, że po nas zadzwoniłeś - podeszliśmy do dziewczyny - już was tu nie ma! Zaskarżę was, o nie udzielenie pomocy na miejscu wypadku! - krzyknąłem, po czym oni się rozeszli.

Sprawdziłem czynności życiowe dziewczyny.

- tętno słabo wyczuwalne, oddech strasznie płytki, Nowy ciśnienie, Piotrek saturacja

- ciśnienie 80/40, tętno 35

- cholera jasna... jak saturacja?

- 85

- dobra... Piotr, podaj 1 mg adrenaliny, to przyspieszy pracę serca... zanim nam przejdzie w asystolię

- robi się, doktorze - ratownik wykonał moje polecenie.

Wakacyjna przyjaźń, czy może miłość? Where stories live. Discover now