9

207 4 0
                                    

kilka miesięcy później
Anna
Dzisiaj mam sprawę rozwodową z moim mężem o 15:00. Stresuję się, że jednak nie wygram. Martyna obiecała mi, że pójdzie zeznawać. Bardzo możliwe, że to, co było między nimi tej nocy, pomoże mi w rozwodzie z Potockim. Jestem cały czas wpierana przez moich rodziców i Wiktora, który cały czas trzyma za mnie kciuki. Narazie jest dopiero 11:30, jestem na dyżurze, ale muszę zejść z niego o 13:30. Normalnie miałabym go do 16:00, bo zaczęłam od 10:00. Staram się skupić na obowiązkach, ale jednak nie zawsze daję radę. Niektóre rodziny pacjentów skarżą się, że jestem niemiła i wybuchowa. Zespół z którym dzisiaj jeżdżę, czyli Piotrek i Nowy też, ale oni mnie rozumieją, w końcu cała ekipa wie o sytuacji.

Wiktor
Martwię się o Ankę, tak samo jak ona, nie mogę skupić się na pracy. W zespole jestem z Lidką i Martyną. Anka jest jedyną kobietą w swoim zespole, a ja jedynym facetem w swoim, ale to jest teraz mało ważne. Słyszałem, że Martyna również ma zeznawać, podobno miała niekomfortową sytuację z Potockim. Nie wnikałem, nie pytałem jej o to, zapewne trudno jej się o tym mówi, tak samo, jak Ance. Mam wielką nadzieję, że jednak będzie wszystko dobrze i sąd udzieli rozwodu Annie, bo wtedy nic nam już nie stanie na drodze, Potocki nie będzie miał jej dla siebie i nie będzie tłumaczył się tym, że to jego żona i jego własność. Anka będzie tylko moja, tylko przy mnie będzie jej dobrze, nie tak jak przy nim. Postaram się być dla niej facetem marzeń, tym bardziej, że popełniłem błąd wtedy lata temu w USA.

godz 13:30
Anna
Właśnie zeszłam z dyżuru i wychodzę ze stacji, wpadłam na Wiktora, który właśnie wrócił z wezwania. Martyna z Lidką poszły do bazy, a ja zostałam z nim.

- i jak? - odezwał się pierwszy.

- boję się... jak ma być? A co jak on ma coś takiego, o czym ja nie wiem, jakieś dowody sfałszowane, jakiegoś świadka? Wtedy przegram - poczułam, że łzy gromadzą się w moich oczach.

- Ania, nie myśl tak. Napewno wszystko będzie dobrze, nie można tak myśleć... trzeba myśleć pozytywnie, nie będzie żadnych sfałszowanych dowodów, żadnych świadków, bo tutaj zawinił on, a nie ty. Choćby nawet, to myślisz że sąd i policja nie dojdą do tego, że jego dowody są sfałszowane? Pomyśl logicznie... - spojrzał mi głęboko w oczy.

- no, może masz rację.. ale ja się tak stresuję...

Na to Wiktor nic nie powiedział, tylko przytulił mnie i zamknął w swoim uścisku. Po chwili zaczął delikatnie kołysać, a ja czułam, że przy nim się uspokajam, że przy nim jestem bezpieczna i nic złego już mnie nie spotka. Teraz zostaje mi tylko pokonać Stanisława w sądzie.

- Wiktor, muszę już iść, spóźnię się... muszę się jeszcze przygotować - oswobodziłam się z uścisku mojego ukochanego i spojrzałam na niego.

- trzymam kciuki, będę czekał pod sądem - uśmiechnął się i dał mi całusa.

- dziękuję - również się do niego uśmiechnęłam i poszłam do samochodu, a on wrócił na bazę.

Przy Wiktorze czuję się swobodnie, dobrze i bezpiecznie. Jak tylko uda mi się pokonać mojego męża w sądzie, Wiktor będzie tylko mój, nikomu go nie oddam. Założę z nim rodzinę. Jak mi się oświadczy, bo mam nadzieję, że do tego dojdzie, to weźmiemy ślub i możliwe, że będziemy mieli przynajmniej jedno dziecko. Narazie to tylko marzenia, ale mam nadzieję, że jak będę o nie walczyła, to je zdobędę. Wszystko jest możliwe. Po dojechaniu do domu, wykąpałam się i ubrałam czarne spodnie, oraz białą, luźną bluzkę. Włosy rozpuściłam, zrobiłam makijaż i użyłam perfum. Byłam już prawie gotowa. Wyjechałam o 14:30. Pod sądem spotkałam się z Kubicką.

- cześć, Anka - ratowniczka podeszła do mnie, uśmiechając się.

- cześć Martyna, stres? - zapytałam.

- aaa nawet nie... chcę ci po prostu pomóc, nie chcę, żeby ten bydlak był na wolności - dziewczyna spojrzała mi w oczy - gadałaś z Wiktorem?

- tak, jak wychodziłam z bazy, to go spotkałam

- dobrze, że go masz... wspiera cię

- to prawda, co ja bym bez niego zrobiła...

Po chwili weszliśmy do budynku i czekałyśmy przed salą rozpraw. Ja chodziłam tu i z powrotem, nie mogąc usiąść na ławce. Martyna patrzyła się w podłogę z założonymi rękami. Po chwili usłyszałam za sobą męski głos:

- nie pójdzie ci ze mną tak łatwo

Od razu rozpoznałam, że to głos Stanisława. Wzdrygnęłam się i odwróciłam w jego stronę.

- jeszcze zobaczymy - powiedziałam dość pewna siebie.

Po chwili rozprawa się rozpoczęła.

Martyna
Rozprawa szła dość szybko, w końcu nadeszła moja kolej. Podeszłam do barierki.

- proszę się przestawić, powiedzieć gdzie pani pracuje - sędzia spojrzał na mnie.

- nazywam się Martyna Kubicka, mam 27 lat, mieszkam na przedmieściach Warszawy, pracuję jako ratownik w stacji ratownictwa w Leśnej Górze

- dobrze.. wie pani, że za składanie fałszywych zeznań grozi kara

- tak, wiem, będę mówiła prawdę

- więc proszę zacząć

Serce waliło mi jak oszalałe, jak miałam już zacząć mówić, dostałam SMS. Zapomniałam wyciszyć telefonu.

- przepraszam - odezwałam się.

- no chyba nie muszę państwu przypominać o wyciszeniu telefonów komórkowych - sędzia spojrzał na mnie i ludzi zebranych na sali.

Spojrzałam odruchowo na ekran, była to wiadomość od Stanisława.

Jeżeli coś powiesz przeciwko mnie, wszystkie twoje zdjęcia z tamtej nocy wylądują w internecie, wszyscy się o nich dowiedzą, Pan Strzelecki i twój ojciec, zobaczą, jaka z ciebie kocica

Wystraszyłam się. Spojrzałam na Potockiego, który lekko się uśmiechał, a ręce miał założone.

- ja... nie mogę.. Anka, przepraszam - spojrzałam na zdziwioną kobietę i wybiegłam z sali.

Wpadłam na Piotra.

- Martynka, co się dzieje? - złapał mnie.

- Piotrek on... on mnie szantażuje, że cały świat dowie się o tej nocy, pokaże moje zdjęcia... - popłakałam się.

- zabiję gnoja - Piotrek wyrwał się ode mnie.

- Piotrek, pobijesz go i co to zmieni?! Ty będziesz wtedy siedział, nie on! - krzyknęłam.

W tym momencie ratownik wrócił do mnie i bez słowa mnie przytulił.

- będzie dobrze.. idź zeznawać, nie płacz... szantaż tylko mu pomoże w dostaniu się do pierdla - Strzelecki mnie przytulił.

Ja otarłam łzy i wróciłam na salę. Potocki był bardzo zdziwiony.

- wysoki sądzie, najmocniej przepraszam... czy ja mogę zeznawać dalej? - spojrzałam na niego.

- to niedopuszczalne! - Potocki wstał i krzyknął.

- to, co jest dopuszczalne na tej sali, a co nie, decyduje sąd. Proszę zeznawać - spojrzał na mnie.

- dziękuję - podeszłam do barierki.

Po chwili zeznałam wszystko. Po wyroku okazało się, że Anna wygrała rozprawę.

Anna
Wygrałam! Teraz nareszcie mogę myśleć o życiu z Wiktorem. Nareszcie zamykam rozdział z Potockim. Wyszłam zadowolona z sądu, gdzie czekał na mnie Wiktor. Wskoczyłam na niego ucieszona, a on uniósł mnie lekko do góry i zaczął kołysać.

- teraz nikt nam nie przeszkodzi w drodze do szczęścia - uśmiechnął się do mnie.

Ja również uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w usta.



dzisiaj taki dłuższy rozdział.. Anna wygrała rozprawę, ale czy aby napewno ma Potockiego z głowy? 😱 okaże się w kolejnych częściach pzdr

Wakacyjna przyjaźń, czy może miłość? Where stories live. Discover now