2 Pierwsza misja

911 64 22
                                    

Pov.Toby

Wstałem o 5 rano, ubrałem się i wyszedłem sprawdzić czy  chłopacy też się obudzili, zapukałem do dębowych drzwi i je uchyliłem, zauważyłem, że w pokoju śpi tylko Hoodie a Masky'ego nie ma, podszedłem do niego i szturchnąłem w ramię

-Hoddie wstawaj-Mrukną coś przekręcając się, zacząłem go szturchać mocniej- Wstawaj, mamy misję do wykonania

-Zaraz-Nakrył się kołdrą

-Teraz-zwaliłem z niego kołdrę

-Już-Usiadł przecierając twarz

Wyszedłem mówiąc mu by zjadł coś  od razu i zabrał potrzebne rzeczy, wróciłem do pokoju by zabrać plecak i toporki, po czym udałem się na dół, zostawiłem plecak w salonie i wszedłem do kuchni w, której siedział Masky, pijąc kawę i jedząc kanapkę, nie widziałem jego twarzy, aczkolwiek maskę miał lekko przechyloną w bok odkrywając tylko usta, zjadłem dwa gofry i otworzyłem teczkę czytając informację dotyczące misji, nie było mi dane skończyć czytać gdyż ktoś a raczej Masky wyrwał mi dokumenty z dłoni

-Dawaj to dzieciaku-Wyrwał mi teczkę

-Nie nazywaj mnie tak i oddaj teczkę, nie skończyłem-Miałem zamiar wyrwać mu wcześniej wspomnianą rzecz gdy do kuchni wszedł chłopak w kominiarce

-Dzień dobry wszystkim-Przeciągną się

-Dla kogo dobry ten dobry-Spiorunowałem pana Maskę wzrokiem

-Coś się stało?-Zapytał

-Nie, musimy się zbierać-Odezwał się Masky

-Nic nie zjadłem-zajęczał ten w kominiarce

-Trudno, zjesz po drodze-Podał mu mały pakunek

Wyszedłem pierwszy nie chcąc z nimi rozmawiać, zarzuciłem plecak na ramiona a toporki utwierdziłem po bokach, przed willą rozejrzałem się i nabrałem świeżego powietrza w płuca, po czym wypuściłem je gwałtownie zostając popchniętym w przód przez chłopaka w białej masce

-O co ci chodzi?-Zapytałem z irytacją

Wzruszył ramionami idąc przed siebie, ruszyłem za nim wraz z Hoodie'm, widziałem, że blondyn jest zajęty przeglądaniem informacji dotyczących naszej misji więc nie chciałem mu przeszkadzać i szedłem w ciszy, wsłuchując się w głosy natury

-Proszę-Przede mną pojawiła się teczka trzymana przez chłopaka w kominiarce

-D-dzięki

Otworzyłem ją i jeszcze raz przejrzałem wszystko, osiem ofiar w starym niegdyś sklepie przy szosie, spojrzałem na bruneta przede mną, szedł on w złą stronę więc się odezwałem

-Masky idziesz w złą stronę, musimy skręcić na północny-zachód-Zamknąłem teczkę

-Naprawdę?-Udał zdumienie

-Dobrze, że po-powiedziałeś, unik-knęliśmy błędu-u-Zwrócił się do mnie ten w kominiarce, patrząc na rówieśnika jakby...ze strachem?

-Ta-Mruknąłem kierując się w odpowiednim kierunku

Chłopacy zwolnili kroku, a ja przyspieszyłem idąc przed nimi, słyszałem,że rozpoczynają rozmowę, wyjąłem z kieszeni mp3 i słuchawki, zanim zdążyłem je włożyć usłyszałem z ust Hoodiego ,,Mógłbyś być milszy'' i odpowiedź pana Maski ,,Co ci do tego'', potem na dobre zatraciłem się w muzyce rozpoczynając od ,,Unbreakable'', przed nami było jeszcze sporo drogi na 3 godziny

Pov.Hoodie

-Mógłbyś być milszy-Powiedziałem

-Co ci do tego-Odwarkną Masky

Nienawiść Miłością~TicciMask~Where stories live. Discover now