7 Nurse Ann

724 56 12
                                    

Pov.Toby

W nocy nie mogłem spać. Myślami byłem przy pocałunku na który przystaną Masky. Zauważyłem jego dziwne zachowanie, czasami mam wrażenie, że wyżywa się na mnie, jakby na przymus? Nie to niemożliwe przecież wszystko co do mnie żywi to nienawiść, nienawiść i jeszcze raz nienawiść... Tak to jedyne uczucie jego do mnie. Jednak...dlaczego podczas tego pocałunku poczułem, to dziwne ukłucie w żołądku? Nie to nie był ból... Tylko przyjemne ukłucie. Rano wstałem o 6.00. Większość spała, oprócz Masky'ego który miał manię wstawania o nieludzkich godzinach i Jane, która już ogarniała, cały bałagan. Napiłem się soku pomarańczowego i zacząłem pomagać   przyjaciółce w sprzątaniu. Co prawda nie lubiłem tego robić, jednak nie chciałem by wszyscy dostali naganę od szefa tylko z powodu głupiej gry....Właśnie, tylko gry...

-Pójdę poukładać sukienki Sally, a ty ogarnij hol dobrze Tobiś?-Powiedziała Jane

-Ok

Dziewczyna opuściła salon, a ja wraz z nią. Stojąc na środku holu, poczułem na sobie czyiś wzrok, spojrzałem w tamtym kierunku. Był to Masky.

-Coś się stało?-Mój głos lekko zadrżał

-Tak-Od jego zimnego tonu przeszedł mnie lekki dreszcz- Musisz mi odkupić sernik

-Dlaczego ja?

-Bo ty go wyrzuciłeś

-To pomysł Bena, więc idź do niego-Złapałem za miotłę

-On tylko rzucił pomysł. A ty go wykonałeś- Złapał mnie za nadgarstek

-P-przecież to była tylko gra. I....Zostawiłem ci połowę blachy

Spuściłem głowę. Mężczyzna mnie puścił i udał się na górę, chyba do swojego pokoju. Wykonałem ,,swój'' obowiązek i poszedłem zrobić sobie śniadanie. Co prawda często jem gofry, w końcu to moje ulubione danie, ale nie samym tym się żyje. Zjadłem kanapkę z serem i poszedłem do salonu. Włączyłem telewizor. Po niespełna 30 minutach usłyszałem głośne pukanie do drzwi. Wstałem i je otworzyłem

-Witaj Toby!-Ann na mnie wskoczyła

-Co tu robisz?-Zapytałem znudzony

-Dawno cię nie widziałam więc przyszłam-Mówiła uradowana

-Złaź ze mnie!

Nikomu nie było do śmiechu gdy ona przychodziła do rezydencji. Mieszka ona w rezydencji Offendermana, i ma podobne zachowanie do jej gospodarza. Nic dziwnego, że tworzą wręcz idealny duet. Próbowałem ją zwalić z siebie, ale na darmo, modliłem się by nie zszedł w tamtym momencie któryś z Proxy. Jednak pech chciał inaczej.

-Co tu się...wyrabia?-Powiedział Masky

-Przyszłam w odwiedziny do was

-Masky...Pomóż mi, proszę

Pov.Masky

Toby jednak nie jest taki zły. W końcu zostawił dla mnie te pół blachy sernika. Głupi. Wszedłem do mojego pokoju, Brian dalej spał. Spojrzałem na zegarek, dochodziła 8.00. Wiem, że w nocy sobie popił z innymi, więc dam mu pospać dłużej. Położyłem się na łóżko otwierając pierwszy lepszy kryminał do przeczytania. Po jakimś czasie na dole słyszałem głos dziewczyny, wydawał się znajomy, czyżby ktoś z innej rezydencji u nas zawitał? Nieważne. Wstałem i wyszedłem z pokoju, by iść zrobić sobie kawę. Gdy byłem już na ostatniej schódce, zobaczyłem Toby'ego, który leżał na podłodze a na nim ta durna pielęgniarka. Na ten widok poczułem dziwne uczucie. Smutek, złość i....zazdrość o niego? Nie, co ze mną nie tak?! W końcu wydusiłem z siebie coś

Nienawiść Miłością~TicciMask~Where stories live. Discover now