Rozdział 4 - W rękach wroga

1.6K 105 23
                                    

Uczucie, że coś kłuje go w prawą rękę szybko wyrwało Harry'ego ze snu. Natychmiast otworzył oczy i zobaczył pochyloną nad nim rozmytą kobietę z długimi blond włosami. Zamęt szybko zapanował w jego zamglonym umyśle. Próbował się poruszyć, ale odkrył, że jego nadgarstki i kostki zostały unieruchomione. Panika szybko przysłoniła każdą inną myśl, gdy Harry gorączkowo próbował się uwolnić. Co się działo? Dlaczego był tak związany?

Dłoń chwyciła jego prawą rękę, przytrzymując ją w miejscu, tylko zwiększając panikę Harry'ego. Kontynuował walkę z ograniczeniami i szybko odkrył, że jest całkowicie związany. Nie mógł zrobić nic poza patrzeniem, jak uwaga kobiety powraca do jego prawej ręki. Kątem oka Harry zauważył, że do jego ramienia przyczepione jest coś, co powoli zmienia kolor... na czerwony. Tygodnie w szpitalu natychmiast do niego wróciły. Rozpoznał, co się z nim dzieje. Z jakiegoś powodu ta kobieta pobierała mu krew.

Zamykając oczy, Harry próbował się uspokoić, ale było to dość trudne. Nie mógł niczym poruszyć. Był całkowicie bezradny, czego nienawidził. Pokonała go frustracja, gdy otworzył oczy i zobaczył, że kobieta wyjmuje igłę z jego ramienia, przechodzi na drugą stronę celi i kładzie strzykawkę na czymś, co Harry uznał za mały stolik, ponieważ nie do końca mógł go zobaczyć. Kobieta wróciła do Harry'ego, wyciągnęła różdżkę i jednym machnięciem zaleczyła lekko krwawiący ślad na ramieniu.

- I już – powiedziała krótko. – Naprawdę było tak źle? – Harry wątpił, by spodziewała się odpowiedzi, ponieważ nie usunęła wiązań z jego ciała. Owinęła palce wokół jego nadgarstka i przez chwilę sprawdzała jego puls, po czym westchnęła z irytacją. – Widzę, że nie zamierzasz sobie tego ułatwić, Potter. Nieważne. Mogę skończyć swoją pracę, gdy jesteś związany. Czarny Pan nie jest cierpliwą osobą, a chce jak najszybszych wyników.

Wyników? Jakich wyników?

Harry mógł tylko obserwować, jak kobieta macha nad nim różdżką, powodując uformowanie się subtelnej, zielonkawo-srebrnej mgiełki. Kobieta podeszła do stołu i chwyciła kilka rzeczy, po czym wróciła do boku Harry'ego. Harry ledwie mógł dostrzec, że kobieta trzyma pióro w jednej ręce, a w drugiej podkładkę z kawałkiem pergaminu. Patrzyła na mgiełkę przez dłuższą chwilę, po czym zaczęła robić notatki. Jedynym słyszalnym dźwiękiem było skrobanie pióra o pergamin.

- To dziwne – powiedziała cicho kobieta. – Poziomy magiczne są w normalnym zakresie. – Włożyła pióro do ust, po czym chwyciła różdżkę, machnęła nią ponownie i obserwowała, jak mgła powoli rozszerza się, aż całkowicie otoczyła Harry'ego. Po kilku chwilach schowała różdżkę do kieszeni, wyjęła pióro z ust, aby kontynuować robienie notatek. – To interesujące. Wygląda na to, że Czarny Pan miał rację, co do ciebie, Potter. Naprawdę jest tu coś dziwnego.

Dziwnego? To nie było dobrze. Harry chciał ukryć swoją empatię tak długo, jak to po ludzku możliwe, zwłaszcza przed Voldemortem. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał było użycie jego nowych umiejętności przeciwko niemu, przeciwko Zakonowi Feniksa. Przeciwko Syriuszowi. Nie. Harry wolałby raczej umrzeć, niż zdradzić swoją rodzinę. Bez względu na to, co Voldemort planował, Harry nie ustąpi, niezależnie od tego, ile go to będzie kosztowało.

Dźwięk kroków odbijających się echem kroków szybko wyrwał Harry'ego z myśli. Otwierając oczy, Harry mógł tylko słuchać, jak kroki stają się coraz głośniejsze. Jego blizna nie bolała bardziej, co oznaczało, że Voldemort nie nadchodził. Zmuszając swoje oczy do zamknięcia się, Hary starał się uspokoić, próbując sięgnąć zmysłami i poczuł słabe oznaki ciekawości, niecierpliwości i irytacji. Powoli zaczęła wkradać się w nie złość i frustracja. Ktokolwiek przyjdzie, z pewnością nie będzie on w dobrym nastroju.

Moc Hogwartu | TłumaczenieKde žijí příběhy. Začni objevovat