14

322 16 3
                                    

Astrid podniosła się do pionu próbując uregulować oddech. Łapczywie łykała powietrze do płuc. Nie mogła uwierzyć iż znajduje się w swoim dormitorium. Oddychając już coraz spokojniej rozglądała się na wszystkie strony w poszukiwaniu ewentualnej osoby. Gdy oczy dziewczyny spotkały się z popołudniowym światłem, poczuła promieniujący ból głowy. Ewidentnie butelka ognistej dała się we znaki. Gdyby nie fakt, że była niedziela, musiałaby lecieć na lekcje i tłumaczyć się ze swojej nieobecności, zamiast tego, ponownie zamknęła oczy.

Chciała aby ten dzień już minął, nie miała zamiaru odpowiadać na dociekliwe pytania Hermiony, czy wywody Harrego, na temat tego jak bardzo nieodpowiedzialnie się  zachowała. Do tego dochodził zanik pamięci. Film urwał jej się w momencie, w którym rozmawiała z Zabini'm przy barku, wiedziała też iż był wtedy dopiero początek imprezy.

Oprócz zmartwień związanych z potwornym kacem i braku pamięci, doszło jedno, nurtujące pytanie. A mianowicie, jakim cudem znalazła się w swoim dormitorium?

Dopóki nie wyszła z pokoju nie miała szansy, aby dowiedzieć się czegokolwiek. Zapadający zmrok dał jej choć trochę ulgi. Wrażliwość na światło przeszła, a ból głowy był mniej uciążliwy. Astrid postanowiła ruszyć się z dormitorium, aby pokazać znajomym, że żyje i mimo wszystko ma się całkiem nieźle.

Powolnym ruchem zrzuciła z siebie ciepłą kołdrę i ku jej zdziwieniu, miała na sobie ciuchy z poprzedniego wieczora. Stanąwszy na lodowatej podłodze, poczuła jak świat zaczyna wirować, przed oczami ujrzała czarne plamki oraz zachwiała się delikatnie. Przyłożyła sobie chłodną dłoń do czoła, co spowodowało iż jej stan unormował się.

Nie spiesząc się, przeszła przez czerwone dormitorium prosto do łazienki. Callow podniosła głowę, po czym skierowała swe brązowe tęczówki prosto w jej odbicie w lustrze. Wszystko byłby w porządku gdyby nie fakt iż nie miała makijażu. Przyglądała się swoim powiekom, nie wierząc, że ktoś zmył jej misterne dzieło. Mimo to była wdzięczna tej osobie, nie miała jednak pojęcia kto to zrobił.

Powolnym ruchem odkręciła kran, aby móc ochłodzić się lodowatą wodą. Poczuła jak kropelki spływają po jej piegowatych policzkach i wtedy w jej głowie pojawił się głos, ale nie byle jaki. Przypomniała sobie słowa Dracona, słowa chłopaka jakie skierował do niej podczas tego obrzydliwego koszmaru. Koszmaru, który był zbyt realistyczny. „Muszę cię mieć". Te trzy słowa grały nastolatce w obolałej głowie. Pamiętała z jaką nachalnością to powiedział, jaką chęć posiadania miał w głosie.

Astrid wzięła zimny prysznic aby ochłonąć po tej niezbyt udanej imprezie. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej najwygodniejszy strój jaki tylko znalazła. Po chwili na jej nogach znajdowały się już czarne legginsy i duża bluza. Brunetka włożyła również wszystkim dobrze znane trampki, po czym palcami przeczesała rozczochrane włosy.

Kilka minut później nastolatka była już na szkolnym korytarzu. Mrok opatulał kamienne ściany i jak zwykle hałaśliwe portrety. A więc przespała cały dzień. Nie zwracając uwagi na ciemność wokół niej, udała się do Wielkiej Sali, w której właśnie odbywała się kolacja. Astrid stanęła przed ogromnymi drzwiami, wypuściła powietrze z płuc, po czym bez wahania nacisnęła mosiężną klamkę. Jej oczom ukazało się tętniące życiem pomieszczenie. Przepełnione rozmaitym jedzeniem cztery stoły, latające świeczki i uczniowie, którzy zdawali się zapomnieć o złu jakie szerzy się po świecie.

Wszystko wyglądało prawie tak jak tego dnia, gdy razem z innymi pierwszorocznymi weszła do ogromnej Sali. Nie wahając się dłużej weszła do środka. Szła między czterema sporej długości stołami, przy których siedzieli uczniowie z różnych domów. Pierwszy raz swój wzrok nie wlepiała w stół Gryffindoru w poszukiwaniu wolnych miejsc. Zamiast tego wpatrywała się pustym spojrzeniem w miejsce, gdzie znajdowali się uczniowie domu węża.

Callow powolnym krokiem szła przez sam środek Sali, śledząc wzrokiem każdego ślizgona. Jej celem był Blaise. To z nim miała ostatnie wspomnienia, więc był pierwszą osobą, od której miała szansę się czegoś dowiedzieć. Nim się zorientowała jej spojrzenie urwało się na końcu stołu Slytherinu. Nie było ani jego, ani nikogo z jego paczki.

Jej wzrok powędrował zamiast tego we wpatrującą się w nią Hermionę. Ewidentnie w jej oczach była nuta troski, zachęcająca Astrid aby podeszła do niej. Brunetka przewróciła tylko oczami, po czym wlepiła swe tępe spojrzenie prosto w pusty talerz leżący tuż obok zaniepokojonej gryfonki. Nastolatka w kompletnym milczeniu usiadła obok Granger.

- Jak dobrze, że się w końcu obudziłaś. Już miałam mówić Harremu i Ronowi aby zanieśli cię do skrzydła szpitalnego. – głos Hermiony przepełniony był ulgą, ona naprawdę martwiła się o koleżankę. Brunetka słysząc jej słowo tylko delikatnie parsknęła, po czym skierowała swój pełen politowania wzrok w ukochaną Weasley'a.

- Czemu miałabyś mnie prowadzić do pani Pomfrey z kacem? – zapytała z wyraźną ironią, ewidentnie nie rozumiała troski współlokatorki. Posłała jej sarkastyczne spojrzenie, po czym wlepiła swe brązowe tęczówki z powrotem w pusty talerz.

- Skąd miałam wiedzieć co zrobili ci ślizgoni? Z nimi nigdy nic nie wiadomo. – ton jej głosu był pełen obrzydzenia gdy wypowiadała się o uczniach domu węża.

- A właściwie kto mi zmył makijaż? – Astrid zmieniła ton o sto osiemdziesiąt stopni. Nie było już słychać ni politowania, ni zirytowania, a zwykłą ciekawość. Była pewna iż to właśnie przyjaciółka pozbyła się zielonkawych cieni z jej powiek.

- Nie mam pojęcia. Rano jak się obudziłam już taka leżałaś. – te słowa wstrząsnęły Callow. Nie tego się spodziewała. Nie tak miało być. Mimo przerażenia i niepewności jakie odczuwała jej mimika twarzy i wzrok były kompletnie wyprane z emocji, podobnie jak kolejne słowa, która padły z jej malinowych ust.

- Czyli nie wiesz kto mnie przyniósł do dormitorium?

- Już mówiłam, że nie mam pojęcia, ale... - nie dokończyła gdyż Astrid wstała jak z procy i już pędziła ku drzwiom wyjściowym. Co takiego zobaczyła, że jej reakcja była aż tak nagła? A może kogo?

Dziewczyna mknęła przez Wielką Salę, przepychając się przez młodszych uczniów. Nie mogła pozwolić aby osoba, którą zobaczyła tak po prostu jej uciekła. Nie tym razem. Ku jej zdziwieniu chłopak, za którym biegła bez opamiętania, po prostu czekał na nią za ścianą. Brunetkę nieco zdziwiła jego obecność tam, gdyż jak przed chwilą zobaczyła go w progu, ten uciekł stamtąd od razu po tym jak ich spojrzenia spotkały się ze sobą.

Nastolatek ewidentnie czekał na nią, nawet jego prawa stopa stukała delikatnie w posadzkę w geście zniecierpliwienia. Lewy bark chłopaka oparty był o kamienną ścianę, jakby stał tam od dobrych kilku minut.

- Wiedziałem, że będziesz chciała ze mną porozmawiać. – ton głosu chłopaka ewidentnie chciał sprowokować nastolatkę do dalszej rozmowy. Posłał jej znaczące spojrzenie, po czym wygiął swe usta w perfidnym uśmieszku.

- Bystry jesteś. – Astrid podjęła tę grę, wypowiedziała te słowa tak sarkastycznie jak tylko mogła, do tego jej wzrok był przepełniony ironią i politowaniem jednocześnie. – Co się działo wczoraj?

- Tak się składa, że nie do mnie z tym pytaniem, Callow. – dziewczyna uniosła lewą brew do góry, po czym jej mina zrzedła, co starała się ukryć przed chłopakiem. Zamiast oznaki słabości posłała mu jedynie pytające spojrzenie, ten widząc niepewność malującą się na twarzy brunetki, uniósł lewy kącik ust do góry. – Nawaliłem się jeszcze bardziej niż, ale znam osobę, która zna odpowiedzi na twoje pytania. – słychać było prowokacje w jego głosie, lecz Astrid nie zauważyła tego znaczącego faktu.

- O kim mówisz? – zapytała ciekawskim głosem.

- O ile moje źródła informacji nie mylą się, to Malfoy zaniósł cię do dormitorium. – widać było ponowny perfidny uśmieszek na twarzy chłopaka. Widział niedowierzanie i wkurwienie w tęczówkach nastolatki. Po chwili przybrał poważną minę, aby udowodnić jej iż wcale nie żartował. Mimika dziewczyny zmieniła się. Nie pokazywała już żadnych emocji, ponownie włożyła swą maskę obojętności.

- Co ty pieprzysz, Blaise?!

Drugie dno | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now