49

104 6 13
                                    

Jej głos załamał się. Miała wrażenie, jakby ktoś wbijał jej tysiące sztyletów prosto w serce. Jej mózg rozbił się na milion maleńkich kawałeczków. Nie mogła opanować cierpienia, które zżerało ciało gryfonki od środka. Tak bardzo chciała to wykrzyczeć, wyżyć się na kimkolwiek, wyrzucić z siebie wszystkie problemy i żyć w spokoju, jak każda normalna nastolatka. Marzyła, aby jej życie było takie zwykłe, żeby martwiła się błahostkami. Oczekiwała otrzymać od losu monotonną rutynę, brak adrenaliny i swojego księcia na białym koniu. Wszystko było takie wielkie, niczym gigantyczne skały, a ona jak taka mróweczka stała po środku kamieniołomów i krzyczała, lecz nikt jej nie słyszał, nikt nie chciał jej pomóc.

Ciężko jej było wypowiedzieć poprzednie słowa, ledwo przeszły brunetce przez gardło. Nienawidziła się za to, a jednak było to jedyne, słuszne rozwiązanie. Z natarczywością starała się zahipnotyzować wzrokiem kamienną ścianę. Wydawało się, że widziała tam coś więcej niż pojedyncze szpary wyryte w murze i cień padający od najbliższej pochodni. Była między nimi różnica. Astrid doskonale usłyszała słowa Dracona, lecz chłopak już nie otrzymał takiej szansy.

Starała się oddychać cicho, tak aby nie zdradzić swojej obecności. Największym zmartwieniem było kołaczące serce, które bliskie było wyskoczenia przez gardło gryfonki. Nie mogła się uspokoić, tysiące myśli i emocji trawiło jej ciało. Nie była w stanie wyrzucić z siebie tej całej rozmowy. Miała wyryty w pamięci każdy gest, każdą zmianę mimiki twarzy, każde drgnięcie jego warg, każde mrugnięcie, każdy oddech i każde spojrzenie. Wszystko to kumulowało się w jej mózgu, tworząc coś na wzór tykającej bomby, która w każdej chwili mogła wybuchnąć. Wolała żyć w nieświadomości, w przekonaniu iż blondyn nienawidzi jej jak za dawnych czasów.

,,Ale ja cię kocham, Callow".

Kocham. Jedno słowo, sześć liter, dwie sylaby, a jednak jak się je odpowiednio ułoży, we właściwym szyku, powstanie wyraz o najsilniejszym znaczeniu. Miłość nie jest rzeczą łatwą, nie każdy jej doświadczy, nie każdy zrozumie. Aby pojąć jej moc trzeba jej doświadczyć. Na każdego czeka ta jedna, jedyna osoba. Kto wie może jeszcze się nie urodziła? Może spotkamy ją jak będziemy w kompletnej dupie? Wszyscy zasługują na szczęście, lecz nie można przegapić tego momentu, gdyż nigdy nie będziemy mieć pewności iż dostaniemy drugą szansę od losu.

Całe zdanie, emocje i ból jaki wyczuła w głosie chłopaka już zawsze pozostanie w jej pamięci. Nigdy nie będzie w stanie go z siebie wyrzucić. Blondyn znalazł sobie stałe miejsce w jej sercu, zadomowił się w nim, a mimo to czuł jakby był obcy. Miał wrażenie, że nie pasuje. A może po prostu był puzzlem z zupełnie innej układanki? A może wystarczyło powyjmować kilka kawałków i ułożyć na swoje miejsce, a i on znalazłby swój skrawek serca gryfonki?

Trudne pytanie, decyzje podejmowane pod presją, groźby, wszystko to spadło na dwójkę nastolatków. Zamkniętych w sobie młodych ludzi, którzy chcieli się bawić, poznawać świat, dojrzewać. Zamiast tego otrzymali ciężki bagaż już na sam start, lecz wciąż nie widzieli końca tej wędrówki. Nie byli w stanie się pozbyć żadnych problemów, a z każdym krokiem otrzymywali nowe do kompletu.

Tacy podobni, a jednak różni. Tacy różni, a jednak podobni.

Astrid oddychała dość spokojnie, choć było to niezmiernie trudne przez natłok informacji. Chciała się na czymś skupić, przemyśleć wszystko od początku do końca. Stała jak pomnik, jedynie jej ramiona unosiły się nieznacznie, gdy wydychała powietrze przez drgające, malinowe usta. Wewnętrznie trzęsła się jak galareta, a jej nogi zrobiły się niczym z waty. Kolana brunetki zaczęły uginać się pod jej niewielkim ciężarem, a gardło zaciskało się, przez co miała problem z przełykaniem śliny.

Drugie dno | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now