23

233 13 0
                                    

Dom rodu Malfoy'a jak zwykle wyglądał tak samo mrocznie. Mimo wczesnej pory korytarze były ciemne, praktycznie pozbawione światła. Przez dziury w szmaragdowych zasłonach przedzierały się pojedyncze promienie jesiennego słońca.

Draco wiedział iż żadna wizyta w tym miejscu nie przynosiła niczego dobrego, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej? Najbardziej jednak nie niepokoiła go obecność dziewczyny czy powód wezwania, a raczej miejsce, do którego zmierzali. Nie czekały go kolejne tortury w salonie jak dotychczas. Szykowało się coś więcej, lecz chłopak nie wiedział jeszcze jaki ślad pozostawi to w jego psychice.

Każdy krok jaki stawiała czarnowłosa dudnił w uszach blondyna. Stukanie jej obcasów o posadzkę z każdą chwilą coraz bardziej jednocześnie denerwowało i niepokoiło nastolatka. Wydawało mu się jakby głuchy dźwięk jeszcze bardziej podkreślał dreszczyk emocji jaki mu wtedy towarzyszył.

Mimo strachu zżerającego go od środka zachowywał swą maskę obojętności. Jego mina w żadnym stopniu nie oddawała jego prawdziwych emocji. Starannie wyprasowany garnitur również podkreślał elegancje Dracona. Idealnie ułożone platynowe włosy i ta pustka w oczach nie pozwalała nikomu poznać iż Malfoy różnił się od pozostałych śmierciożerców.

- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie. – palnął bezemocjonalnym głosem. Wlepiał swe puste, metaliczne tęczówki w czarną suknię dziewczyny. Widział jak ta miota się na wszystkie strony podczas każdego kroku czarnowłosej.

- Myślałam, że wyraziłam się jasno. – odpowiedziała nie zatrzymując się nawet na moment.

- Kto cię po mnie przysłał? – zapytał głosem nasączonym z jednej strony ciekawością, ale z drugiej strony starał się brzmieć jak najbardziej poważnie. Nie słysząc odpowiedzi z ust dziewczyny zatrzymał się w pół kroku. Czarnowłosa nie słysząc już stukania podeszw butów blondyna, odwróciła głowę. Wlepiła swe szmaragdowe tęczówki w Dracona. Chłopak ujrzał w nich nutę politowania i niedowierzenia iż ten śmiał się zatrzymać.

- Słuchaj... Może nikt ci tego nie mówił, ale jesteś nikim, rozumiesz? – dziewczyna powoli podchodziła do bezemocjonalnej sylwetki ślizgona. – Myślisz, że możesz wszystko, bo jesteś silniejszy ode mnie? – ton jej głosu ewidentnie prowokował go do posunięcia się o krok za daleko.

- Może chcesz powiedzieć, że mam się ciebie bać? – prychnął, widząc zbyt wysoką pewność siebie w jej oczach.

- Może jak mnie lepiej poznasz to zrozumiesz, Malfoy. – podeszła na tyle blisko iż ich oddechy zaczęły się ze sobą mieszać. Dzięki obcasom byli oni tego samego wzrostu, dzięki czemu blondyn nie musiał schylać się, aby ujrzeć szmaragdowe oczy dziewczyny.

- Ty wiesz jak się nazywam, może olśnisz mnie jak mam się do ciebie zwracać. – czarnowłosa spojrzała na niego z niedowierzaniem – Jakoś mi umknęło. – na jego usta wkradł się ten charakterystyczny, perfidny uśmieszek.

- Hughes, skarbie. – każdą literę starała się powiedzieć powoli i wyraźnie, zupełnie jakby miała przyjemność rozmawiać z przedszkolakiem. – Myślałam, że masz trochę lepszą pamięć.

- Gdybym miał tyle czasu co ty, też wiedziałbym kto ma jaki rozmiar buta. Zamiast leżeć do góry kołami i mizdrzyć się do lustra w przeciwieństwie do ciebie, ja mam zadanie, skarbie. – lewy kącik ust powędrował ku górze na znak zwycięstwa.

Za szybko jednak ogłosił swoją przewagę nad dziewczyną, o której nie wiedział praktycznie nic. Czarnowłosa widząc jego pewność siebie, ujęła swą bladą dłonią podbródek ślizgona, po czym zacisnęła na jego lodowatej skórze swe palce. Blondyn czuł jak jej długie paznokcie, które według niego bardziej przypominały szpony, wbijają mu się w żuchwę.

Drugie dno | Draco MalfoyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora