17. Musisz odpuścić.

921 54 41
                                    

Przedstawiam Wam rozdział siedemnasty! Muszę przyznać, że trochę się wzruszyłam, gdy go pisałam. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. 

----------------------------------------------------------------------------------

Hermiona miała jeden niezwykły talent. Gdy działo się w jej życiu coś złego, gdy wszystko się waliło, nie załamywała się, jak wiele osób, wręcz przeciwnie. Stawała się bardziej produktywna niż zwykle.

Pracowała ciężko, by rozgryźć sprawę Fouxa. Robiła wszystko, żeby nie myśleć o tym, co wydarzyło się między nią a Draconem. Unikała także Ministra Magii jak mogła, nie chciała mieć z nim nic wspólnego, miała jeszcze trochę czasu.

Ludzie w Ministerstwie i tak ciągle gadali, choć część z nich zapomniała o tym, co się wydarzyło między Draco a Leonardem, plotki nie ustały. Eric również nie chciał z nią rozmawiać, choć najwidoczniej nikomu nie powiedział o tym, co zobaczył wtedy w gabinecie Malfoy'a, bo nie dotarły do niej żadne nowe insynuacje na ten temat.

W głębi duszy była mu wdzięczna za to, wyświadczył jej wielką przysługę. Nie była pewna czy zrobił to celowo, bo darzył ją jeszcze odrobiną sympatii, czy może po prostu nie był typem człowieka, który rozsiewa plotki. Tak czy inaczej, czuła się bardzo źle z tym, co się stało. Polubiła Erica i nie chciała, by miał o niej takie zdanie. Nie mogła jednak nikogo za to winić, sama naważyła sobie tego piwa, więc musiała je wypić.

A Draco.. no właśnie, Draco. Mogłaby zrzucić całą winą na niego, tak byłoby najłatwiej, ale doskonale wiedziała, że to, co się wtedy wydarzyło, było dwustronnym pożądaniem.

Błędnym, które nie powinno się nigdy zrodzić, ale jednak dwustronnym. To kolejna rzecz, która ich podzieliła, mimo tego że pokazała, jak trudno im bez siebie żyć. Nie chciała tego przyjąć. Nie chciała tego zaakceptować. Odpychała od siebie te wszystkie uczucia, które towarzyszyły jej, gdy tylko byli blisko siebie, a tak właściwie to nawet wtedy, a może szczególnie wtedy, gdy nie było blondyna obok.

Sama chyba nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo potrzebuje Malfoy'a. Jednak w tej bajce nie grała głównej roli i musiała z pokorą to przyjąć.

Nie była w stanie spojrzeć Malfoy'owi w oczy, jego towarzystwo było dla niej trudne do zniesienia, szczególnie teraz, ale czas działał na jej niekorzyść. Do końca miesiąca został jej trochę ponad tydzień. Musiałą wziąć się do pracy.

— Obudź się, Hermiono. – powiedziała do siebie, zaciskając powieki, by po chwili napić się kawy.

To już druga.. albo trzecia, sama już nie wiedziała. Przed nią była ciężka noc. Po raz kolejny poprosiła opiekunkę Elle, by została z nią na noc. Musiała wrócić wieczorem do biura, bo naprawdę czuła na sobie presję czasu.

Wpatrywała się w kalendarz, próbując rozgryźć, czym jeszcze kierował się Nott atakując, musiała to wiedzieć, po prostu musiała. Kreśliła, zaznaczała, przepisywała, a później siedziała i analizowała jeszcze raz.

I tak od trzech godzin.

Kasztanowłosa podniosła się z krzesła i podeszła do niewielkiej komody, na której stał dzbanek z kawą, złapała go i przechyliła, jednak nie wyleciało z niego więcej niż kilka kropli.

Hermiona westchnęła i już chciała wyczarować sobie czarny płyn, gdy doszła do wniosku, że musi na chwilę odpocząć, więc wycieczka do pomieszczenia, którym nazywali czymś w rodzaju kuchni, wydawała się być dobrym pomysłem. Była już 22:30, więc niewiele osób jeszcze pracowało, co akurat bardzo jej się podobało, lubiła ten spokój w tym wielkim budynku.

DRAMIONE: POWROTYWhere stories live. Discover now