❧Rozdział XXVII- Rozmowa, ból i strach❧

459 46 45
                                    

I znowu nadszedł ten moment. Ten do którego nie chciałam wracać, ale jednak wiedziałam, że będę zmuszona znowu to przeżyć. Tak samo jak wiele innych tu osób.

Nadszedł czas na wywalenie kolejnego gracza z drużyny, chociaż nie powiem- było to dla mnie na prawdę ciężkie i stresujące zarazem.

Usiadłam zdenerwowana na jednym z foteli, mając po jednej stronie Nexe, a po drugiej Nojrachta. Zamyślona zacisnęłam lewą rękę na jednym z oparć, a o prawą oparłam głowię. Powiem szczerze, że polubiłam tę dwójkę, ale nie jestem pewna czy powinnam.

W końcu... zawieranie przyjaźni może być dość ryzykowne. Co prawda można dzięki niej dłużej przeżyć, ale już teraz jestem tego pewna, że rozstanie będzie bolało jeszcze mocniej.

Wczorajsza porażka uświadomiła mi jedno- trzymaj z przyjaciółmi, a z wrogami jeszcze bardziej. W końcu przegraliśmy, bo dwie drużyny zrobiły sojusz, którym dosłownie zmiotły nas jednym uderzeniem z planszy. To nie jest czas na kłótnie, ani tym bardziej robienie sobie wrogów. Nie powinniśmy zachowywać się jak dzieci, tylko jak dorośli ludzie, którymi z resztą jesteśmy. To nie Kwadratowa Masakra, gdzie wszędzie jest kolorowo, a jedyny problem graczy to niewinne pranki i scam mechanizmy.

To prawdziwe życie, w którym inni pociągają za sznurki i decydują o życiu innych.

Pierwszy raz od wielu lat poczułam pragnienie. Pragnienie jednej rzeczy, której nigdy więcej nie chciałam poczuć, ani zrobić.

Jednak teraz sobie to uświadomiłam.

To, że po tylu latach znowu zawitała we mnie ta myśl.

To, że zapragnę teraz jednej rzeczy.

To, że zechcę wrócić do domu. Do domu w którym się wychowałam i spędziłam większość lat swojego życia.

To, że zapragnę przytulić mamę oraz tatę. Znowu zobaczyć swój stary pokój. Poczuć zapach naszego domu. Pokłócić się z rodzeństwem o to, kto następny wybiera film.

Poczułam w oczach łzy, którym dałam swobodnie spłynąć po mojej twarzy. Nie ukrywałam ich. Nie myślałam teraz o tym. Moje myśli zaprzątały teraz inne rzeczy.

Kątem oka zobaczyłam jak zmartwiony Nexe spogląda w moim kierunku, więc szybko podniosłam dłoń na znak, by zostawił mnie w spokoju i żeby się tym nie interesował.

Nie mam ochoty na to, żeby ktoś zawracał sobie tym głowę i przejmował się moimi sprawami. Od wielu lat sama muszę sobie ze wszystkim radzić i teraz też muszę.

---

Dzień wcześniej- wieczór

Pov. Sitrox

-Gdzie Triss?- usłyszałem pytający głos Nojrachta, zaraz po wejściu do pokoju. Zapewne skierowany w moim kierunku. Nie dadzą człowiekowi nawet chwili spokoju.

-Mówiła, że gdzieś idzie, ale nie wiem dokładnie gdzie- odparłem, wzruszając ramionami i siadając na swoim łóżku- nie pytałem

-Nie zapytałeś jej o to?!- zapytał oburzony Nexe.

-Po pierwsze, co tak gwałtownie, a po drugie, po co niby miałbym?- odpowiedziałem zdziwony pytaniem na pytanie. Przecież to nie jest jakiś zakład więzienny, w którym każdy musi wiedzieć, gdzie, kiedy i po co ktoś idzie.

-Bo to niebezpieczne?- stwierdził ironicznie Krystian.

-Uuuuu... Nexe się tu o kogoś martwi- stwierdził z dwuznacznym uśmiechem Jawor, leżący na brzuchu tuż obok chłopaka, na co zawturowało mu kilka innych głosów w pomieszczeniu.

-Wy tak na poważnie? Jakby nie patrzeć jest ona członkiem naszej drużyny. Podkreślę NASZEJ drużyny. Jakby coś jej się stało to nie ma odwrotu. Poszła sama nie wiadomo gdzie. Każdy powinien się martwić- stwierdził, na co ja się tylko cicho zaśmiałem.

-Ta jasne- mruknąłem pod nosem. On myśli, że kogoś nabierze tymi swoimi głupimi tłumaczeniami. Za długo się znamy, żeby się bawić w takie gierki. Od początku widziałem jak oboje się dogadują i z jaką swobodą razem rozmawiają. Zgaduję, że nie tylko ja to widzę. Coś się kroi między tą dwójką. Widać to gołym okiem.

-Strasznie się nagle poważny zrobiłeś, gdy zaczęliśmy o niej rozmawiać- usłyszałem głos Brema, dobiegający z drugiego końca pokoju.

-Też to zauważyłeś?- zagadnął Nojracht- Widocznie wielkie umysły myślą podobnie.

-Ty się nawet nie odzywaj. Obaj jesteście siebie warci- stwierdziłem, wskazując w jego kierunku palcem- to ty jako pierwszy zapytałeś mnie o to, gdzie ona jest.

-Bo byłem ciekawy. Tylko jej wśród nas nie ma- odparł spokojnie- z resztą...

-Tylko winny się tłumaczy- przerwał mu głos Jawora.

-Z resztą dobrze wiecie, że mam dziewczynę. Pamiętacie?- dokończył, ignorując uwagę chłopaka.

-Ja też- zgłosił się jak do odpowiedzi w szkole Nexe. Nie oszczędzając przy tym, ani odrobiny energii.

I nagle usłyszeliśmy kroki zbliżające się do nas z każdą kolejną chwilą, więc wszyscy zamilkliśmy. Lepiej, żeby Triss się nie dowiedziała o naszym temacie rozmowy. Byłoby to dość niezręczne.

-Hej. Powiecie mi może o czym tak żywo rozmawiacie? Wasze głosy słychać, aż z salonu. Co prawda przytłumione, ale jednak- do pomieszczenia weszła dziewczyna i podeszła do swojego łóżka- to co? O czym gadaliście?- tak jak Jawor szybko położyła się na brzuchu.

O wilku mowa.

---

Wracamy do teraźniejszości, a raczej do godziny po niej

Od piętnastu minut siedzimy wszyscy w kuchni. A raczej nie wszyscy. Znowu straciliśmy jedną osobę z naszej drużyny.

Kilka osób powiedziało, że już po wszystkim. Jednak ja nie odniosłam takiego wrażenia. Ani na chwilę. Nigdy nie będzie po wszystkim. Dalej będzie to w mojej głowie. Krzyki przerażenia. Ból panujący w pomieszczeniu. Gęste powietrze, które można byłoby przecinać nożem. Tego nie będzie dało się zapomnieć. Nawet jakbym bardzo tego chciała. A najgorsze jest to, że to jeszcze nie koniec. Może kiedyś nadejdzie dzień kiedy będę mogła powiedzieć, że już po wszystkim. Że to koniec.

Przepraszam za tak poważny rozdział i mam do was takie małe pytanie.
Chcecie więcej perspektyw innych osób?

Z góry dzięki za odpowiedź.

Kc was i mam nadzieję, że do zobaczenia :3

ZGIŃ LUB ZABIJ • Kwadratowa Masakra (ZAWIESZONA)Where stories live. Discover now