❧Rozdział XXXII- "Przecież była schowana..."❧

434 53 14
                                    

Wszyscy jakby nagle zapomnieli o karze Ewrona i ruszyli w kierunku hałasu. Ja również. Byłam ciekawa co to takiego. Brzmiało trochę jak rozbijane szkło. Może spadła jakaś szklanka, albo coś w tym rodzaju?

Gdy tylko tam doszliśmy zobaczyliśmy leżącą na podłodze małą, zieloną piłeczkę do tenisa. 

-Jakim cudem?- szepnęłam, a Bremu podniósł ją po chwili z ziemi.

-To chyba ta sama, którą rzucałem. Pamiętacie?- zwrócił się w kierunku członków swojej drużyny, a w tym i mnie.

-Daj mi ją na chwilę- wzięłam piłkę z jego dłoni i obejrzałam dookoła, jednak nie było już na niej litery "k", tylko cyfra  "3". 

O co w tym wszystkim chodzi? Spojrzałam na dziurę w szybie, którą ktoś musiał celowo wybić. Spojrzałam za okno i kiedy wysiliłam wzrok, znowu zobaczyłam jakąś cienistą postać, która gdy tylko zorientowała się, że na nią patrzę, schowała się głębiej w las.

-Zaraz wrócę- powiedziałam cicho i ruszyłam w kierunku holu, ubrałam buty, po czym wyszłam z budynku, nie odpowiadając na żadne pytania skierowane w moją stronę.

Kto to był? Muszę go znaleźć i zapytać o to co się tu dzieje. Powinien wszystko wiedzieć. Nie wiem czy jest wrogiem, czy sprzymierzeńcem, ale warto spróbować. Wkroczyłam w głąb lasu i przedzierałam się przez gąszcze coraz głębiej, brnąc ciągle w przód.

-Halo!- krzyknęłam- Jest tu kto?!

Między krzakami nagle coś przebiegło. Czyżby powtórka z rozrywki? Chwyciłam patyk leżący na ziemi.

Znowu zobaczyłam kogoś, głęboko w lesie. Stał w miejscu. Nie poruszał się, jedynie jego kaptur powoli falował, co wyglądało trochę jak scena wzięta niczym z horroru, tym bardziej, że dookoła była mgła i wiał wiatr, złowieszczo poruszający gałęziami drzew. 

-Proszę! Potrzebuję odpowiedzi!- tajemnicza postać jakby drgnęła na moje słowa. Zrobiła krok w moim kierunku, a potem drugi, jednak nagle z niewiadomych powodów się zatrzymała. W tym momencie poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń, przez co odskoczyłam wystraszona i zamachnęłam się kijem. 

-O matko! Przepraszam Nexe. Nie wiedziałam, że to ty- powiedziałam, gdy zorientowałam się, że to on. Chłopak trzymał się za bok w, który przez przypadek go uderzyłam- nic ci nie jest?- zapytałam zmartwiona, jednak mimowolnie odetchnęłam z ulgą. Na szczęście nie był to żaden zombie, czy coś w tym stylu.

-Nic się nie stało. Wyszłaś z bazy niebieskich bez słowa- stwierdził.

-Wydawało mi się, że coś widziałam i chciałam to sprawdzić- spojrzałam za siebie, ale żadnej postaci już tam nie było- po prostu byłam zmęczona i pewnie miałam zwidy- powiedziałam z powrotem spoglądając na niego, chociaż dobrze wiedziałam, że to co widziałam było prawdą. Muszę mieć jakieś dowody zanim znowu im o tej postaci powiem. 

-Może lepiej wracajmy. Faktycznie zrobiło się późno- zawróciliśmy i ruszyliśmy w kierunku wyjścia z lasu. Włożyłam rękę do kieszeni, ściskając w ręce piłeczkę, która powinna być teraz w szafce. Nie wiem jak to się stało, że jest tutaj. Będę musiała to sprawdzić.

Gdy tylko wyszliśmy z lasu, zwróciłam się w kierunku chłopaka.

-Nie czuję się za dobrze. Może ja pójdę już do naszej "bazy". Ok?- nawet nie czekając na jego odpowiedź, ruszyłam w kierunku wspomnianego wcześniej budynku.

Time skip

Weszłam szybko do środka i nawet nie ściągając butów ruszyłam do pokoju w którym powinna być schowana piłka.

Podeszłam do szafki, po czym ją otworzyłam. 

-Co jest?- wyjęłam ze środka taką samą piłkę, a gdy jej się mocniej przyjrzałam zobaczyłam identyczne rysy, plamki i wgniecenia takie jak u tej drugiej. To wszystko zaczyna być naprawdę chore. 

Naprawdę to są te same piłki, tylko tak jakby... sklonowane?

Time skip

Postanowiłam się rozejrzeć po całym domu i poszukać jakiegoś notesu, żeby zapisywać swoje obserwacje i najlepiej każde wyzwanie, czyli na czym, polegało, jak ono przebiegało i tym podobne. Każda rzecz to może być wskazówka sprowadzająca mnie do celu, a tego wszystkiego zaczyna być coraz więcej. Tajemnicza postać, piłki od tenisa, mężczyzna, który nas tu ściągnął. Właśnie! Musimy zacząć jakoś inaczej go nazywać. Powoli to określenie, które cały czas jest wypowiadane, zaczyna być dla mnie coraz bardziej męczące.

W kuchni nie znalazłam niczego, tak samo jak w naszym pokoju do spania i łazience. Chociaż w sumie, kto by się spodziewał tam notesu. Został mi tylko salon, w którym była tylko jedna mała szafka. Modląc się w duchu otworzyłam ją. 

JEST! Wyjęłam ze środka mały zeszyt  i leżący obok długopis. Dzięki Bogu! Odetchnęłam z ulgą przytulając do klatki piersiowej przedmiot, tak jakby był dla mnie najważniejszą rzeczą na świecie. Chociaż pewnie w tym momencie jest.

Ruszyłam w kierunku kuchni, a gdy tylko do niej weszłam, usiadłam przy stoliku i zaczęłam wszystko zapisywać. 

Skupiłam się na początku na piłkach. Położyłam je przed sobą i zaczęłam szkicować chcąc utrzymać wszystkie szczegóły. Nigdy nie byłam jakąś wielką artystką, ale tym razem nie wyszło mi to, aż tak źle. Oczywiście w kilku miejscach wyjechałam za linię, ale nie miałam dostępu do czegoś takiego jak ołówek, czy gumkę, więc musiałam poradzić sobie jedynie z długopisem.

Pov. Nexe

-Gdzie Triss?- zapytał Thorek zaraz po tym jak tylko wszedłem do budynku.

-Źle się poczuła i postanowiła iść z powrotem do naszego domu, by się położyć- odparłem, zdejmując buty.

-Pfff... próbuje wymigać się od kary Ewrona- prychnął pod nosem Jahumen.

-Później dopilnujemy, żeby wykonał karę, ale na razie chodźcie. Mam pomysł na następną grę- zaproponował Mandzio, po czym wyszedł z salonu.

Szczerze mówiąc, nie miałbym nic przeciwko gdyby do tej kary wcale nie doszło.

Tak wiem. Musieliście się naczekać na ten rozdział, ale totalnie nie miałam na niego weny, ani pomysłu, ale już jest! Więc cieszcie się i radujcie! 

A na razie do zobaczenia w następnym rozdziale :3

ZGIŃ LUB ZABIJ • Kwadratowa Masakra (ZAWIESZONA)Where stories live. Discover now