❧Rozdział XIX- "Ulane szmaty!"❧

506 43 37
                                    

Dopiero po chwili bezczynnego stania zrozumiałam co się stało. Wygraliśmy! Mimo tego, że mieliśmy o jednego zawodnika mniej wygraliśmy! Odetchnęłam z ulgą, po czym szeroko się uśmiechnęłam przymykając oczy. "To wygląda na to, że jeszcze trochę pożyję"- stwierdziłam w myślach.

Wkurzony Ewron niemal od razu poszedł wyzywać członków swojej drużyny od szmat, ulańców i różnych innych pierdół. 

Dopiero teraz, gdy ten sobie poszedł, usiadłam zmęczona przy latarni obok, jednocześnie opierając o nią głowę.

Delikatnie uśmiechnięta spojrzałam na jeden punkt przed sobą, a dokładniej na dalej wkurzonego Ewrona. Muszę przyznać, że jest to całkiem śmieszny widok. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Po chwili przeniosłam wzrok na chłopaków z mojej drużyny. Przybijali sobie piątki i gratulowali sobie nawzajem. 

Uśmiech nagle zszedł mi z twarzy. Wygląda na to, że jeszcze trochę pożyję, ale boję się, że chyba nie za długo. Bo niby po co oni mieliby mnie tu zatrzymać? Jak nawet nie umiem przebiec krótkiego kawałka z patykiem w ręce! Jestem im zupełnie niepotrzebna.

A może to i lepiej. Nie będę musiała spędzić w tym przeklętym miejscu ani chwili dłużej. 

Ale i tak strasznie się boję. Bo w końcu taka jest prawda. Kto by się nie bał śmierci. Tym bardziej w tym miejscu. To co zobaczyłam dzisiaj rano było straszne. Nie chcę czegoś takiego przeżyć, jednak nie chcę równocześnie nikogo skazywać na tak straszliwy koniec.

W oczach, wbrew mojej woli zaczęły pojawiać się łzy. "Triss! Przestań! Nie rób z siebie ofiary! Nie masz powodu do płaczu!"- zaczęłam krzyczeć na samą siebie w myślach. Miałam ochotę walnąć sobie z liścia w twarz, ale tego nie zrobiłam. Wyglądałoby to jeszcze dziwniej. Pochyliłam głowę do tyłu, jednocześnie spoglądając na niebo, a łzy powoli otarłam zewnętrzną częścią dłoni.

Gdy tylko zaczęły one ustępować, spojrzałam przed siebie, jednocześnie otulając ciało rękami. Zrobiło się jeszcze chłodniej niż było przed chwilą. Odetchnęłam chłodnym powietrzem.

Tajemniczy mężczyzna już dawno po ogłoszeniu wyników, rozpłynął się w powietrzu, a został po nim jedynie tor do biegu oraz porozrzucane po podłodze cztery pałeczki o kolorach naszych drużyn, na co dopiero teraz zwróciłam uwagę. 

Po chwili siedzenia wstałam z podłogi i stwierdziłam, że już pójdę do naszego domku do którego swoją drogą mam dość blisko. Ponieważ początek trasy, którą biegłam znajdowała się niedaleko niego.

Zauważyłam także, że jedna z drużyn, również postanowiła zrobić to samo. co ja.

Zgodnie ze swoim planem chciałam ruszyć w znanym mi już kierunku, ale coś kazało mi spojrzeć w stronę otaczającego nas szklanego ogrodzenia.

To co tam zobaczyłam sprawiło, że nagle poczułam jak nogi mi miękną, a serce zaczyna szybciej bić. 

Wielka szklana ściana nagle zaczęła zsuwać się na dół, ustępując drogi czyhającym za nią potworom. 

Z omamu wybudził mnie krzyk jednego z youtuberów, który również widocznie zauważył co się dzieje. 

-Uwaga!- wrzasnął, a na jego zawołanie wszyscy szybko odwrócili się w kierunku w jakim oboje mieliśmy utkwiony wzrok. Ściana jeszcze nawet nie zsunęła się do końca, a już zaczęły przez nią przechodzić pająki, które zwinnie przeskakiwały stojącą im na drodze przeszkodę. Szkielety również nie pozostawały obojętne. Już kilka pierwszych strzał powędrowało w naszym kierunku.

Pewnie dlatego mężczyzna chciał żebyśmy przyszli tu o zmroku.

Cofnęłam się wystraszona kilka kroków. W takiej sytuacji pozostaje nam jedyne wyjście.

-Szybko uciekajmy!- krzyknął kolejny chłopak, który przez swój nagły krzyk zwrócił na siebie uwagę kilku szkieletów i już po chwili leżał na ziemi z trzema strzałami wbitymi w klatkę piersiową.

Spojrzałam w jego kierunku jeszcze bardziej wystraszona niż przed chwilą.

Kilka osób chciało do niego podbiec i  pomóc rannemu, jednak jego martwe już ciało zaczęło się powoli rozsypywać.

Wszyscy zrezygnowani ruszyli biegiem w kierunku swoich domów.

Szklana ściana już całkowicie się usunęła, tym razem ustępując drogi również creeperom oraz zombiakom.

Drogę zagrodził mi jeden z nich- wielki pająk z setką czerwonych, obrzydliwych oczu, obserwujących każdy mój nawet najmniejszy ruch.

Zatrzymałam się, a on zaczął się powoli do mnie zbliżać, na tych swoich ośmiu owłosionych nogach. Po chwili przyspieszył, a świat dookoła, wręcz przeciwnie- zwolnił. Przestraszona osłoniłam się dłońmi. Już stwór miał się na mnie rzucić, a ja zamknęłam oczy z dalej wystawionymi przed siebie rękami.

Czekałam na uderzenie, a zarazem ogromny ból, ale ku mojemu zdziwieniu nic takiego nie nastąpiło.

Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam pod swoje nogi. U moich stóp leżał martwy pając z wbitą strzałą w plecy.

Szybko rozejrzałam się dookoła, a to co zobaczyłam naprawdę mnie zaskoczyło.

Wszystkie potwory leżały na ziemi. Niektóre w kałuży krwi, jak na przykład zombie, lub pająki, jednak kilkoro z nich jeszcze dychało.

Jeden miał już się podnosić i zaatakować ponownie, jednak prosto w sam środek klatki piersiowej trafiła go strzała.

Spojrzałam szybko w kierunku lasu, czyli miejsca skąd przyleciała.

Wytężylam mocniej wzrok, jednak zobaczyłam jedynie cień jakiejś zakapturzonej postaci, która w mgnieniu oka zniknęła mi z pola widzenia.

Dalej nieźle wystraszona, wycofałam się i podbiegłam do domu naszej drużyny.

Ostatni raz spojrzałam w kierunku lasu, z nadzieją, że jeszcze zobaczę tajemniczą postać. Jednak ta się już nie pojawiła. Zrezygnowana weszłam po chwili  do środka budynku.

Osoby w poszczególnych drużynach, które jeszcze żyją (jak chcecie możecie sprawdzić, który z zawodników został postrzelony przez szkielety):

Drużyna czerwona:

- Macgajster- Zacha- Dzunior- Graf- Nitashi- Skkf- mrBlaszka - Buraczek- InareQ

Drużyna zielona:

- Paczol- Nexe- Triss- Sitrox- Jawor- Nojracht- Bremu-Kislu

Drużyna niebieska:

- Mandzio- Ewron- Thorek- Famina- YoungMiki- Pathmage- Jachumen- Dariatka- Naruciak

Drużyna żółta:

- Tobiasz Gaming- Leesoo- Cedi- Żelazny- Tidzimi- Hadesiak- JDobrowsky- Gurgo

ZGIŃ LUB ZABIJ • Kwadratowa Masakra (ZAWIESZONA)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt