... But I didn't know it, not yet...

793 66 7
                                    

- Dlaczego zawsze tak nienawidziłeś mugoli? - Zapytał Harry, specjalnie unikając wzroku mężczyzny.

- Miałem i mam różne powody. Niektóre bardziej paranoiczne od innych - Mruknął Riddle -wydawał się zaskoczony tym pytaniem.

- Co masz na myśli - Nacisnął chłopak, tym razem decydując się na spojrzenie w te przenikliwe czerwone oczy.

- Z jednej strony mam obawę przed nimi. Nie mają magii, ale mają coś, co może im ją zastąpić. Nie chce, aby wybuchła wojna. Z drugiej strony... Mój dziecięcy strach powoduje tę nieufność w ich stosunku - Wytłumaczył powoli - A ty, czego się najbardziej boisz?

- Prawdy.

- Prawdy - Zaskoczenie było słyszalne w jego głosie, ale jego twarz pozostała kamienną maską.

- Możemy wiedzieć niektóre rzeczy, lecz tak naprawdę nasza wiedza to, jak dziecięce klocki. Czyż nie jest to przerażające? Nie wiemy i czujemy się bezpiecznie... Ale co jakbyśmy wiedzieli, co wtedy?

Czarny Pan nic nie odpowiedział, na zewnątrz był obojętny... Jednak Harry wiedział, że zrozumiał coś czego do tej pory nie pojmował. Rozumiał strach, przed niewiadomym.

Potter uśmiechnął się tylko i pozostawił go swoim myślą. Nadszedł czas... Czas, żeby popchnąć świat dalej.

********


Lupin nie wiedział, czy to czas, żeby wyruszyć dalej, prawdą było, że nie wiedział nic. Był jak zagubiony dzieciak, bez możliwość obrony czy ataku. Czuł się słaby, bez swojego przyjaciela i Harry'ego. Ale nie mógł, się poddać, obiecał... Obiecał Syriuszowi, że znajdzie go i się nim zaopiekuje. Czas, żeby to zrobić. Musi tylko wykonać jeden krok za przód, otworzyć drzwi i powitać okrutny świat, czyhający na jego życie.

*******


Kim był dla niego ten dzieciak? To pytanie, które zadawał sobie od lat, i tak samo wmawiał sobie, że on jest nikim. Jednak czy się tylko oszukiwał, czy może chciał wmówić sobie coś co wymyślił, bo nie mógł poradzić sobie z bólem. Próbował, naprawdę próbował zmienić się, zacząć od nowa. Jednak nigdy mu się to nie udawało. Nienawidził Harry'ego Pottera - tak wszyscy mu mówili, nie mieli racji. Tak naprawdę, nienawidził siebie i tak zostanie do końca jego mizernego życia, ponieważ jest gotowy zrobić coś tak okropnego, że on sam nawet nie będzie w stanie spojrzeć w lustro. Severus Snape i jego okrutne życie - tak by to nazwał kiedyś, ale teraz widział prawdę. Severus Snape i jego okrucieństwo... Nie było już odwrotu, zrobi to prędzej czy później, ponieważ czas, aby dbać o siebie, nie o innych.


******

Komnaty Rytualne? Ale co to znaczyło. Dostał podpowiedź, ale nie dostał wyjaśnienia. Kierował go, ale do czego?

Nie martw się...

To niemożliwe.

Słyszę twe pytania, nawet jeśli ich nie wypowiesz.

W takim razie dasz mi odpowiedzi?

Na razie dam ci jedną odpowiedź.

Jak... Jak to możliwe, że tyle wiesz? Jak to możliwe, że tu jesteś?

Jedną odpowiedź Harry.

Jeśli nie jesteś stąd, to jak się tu znalazłeś?

Tak naprawdę należę wszędzie. Ale prawdą jest, że przyszedłem tu od innego ciebie, tak samo, jak oni, ja nazywam je cieniami.

Jak to możliwe, nawet jeśli istnieją to na pewno drzwi między światami nie są otwarte.

Prawda, dlatego zrobiłem to podstępem.

Jakim?

Kiedy drzwi nie są drzwiami?

...

Wiem, że znasz odpowiedź.

Kiedy są uchylone.


*******

Draco nie spodziewał się wpaść na Pottera tak szybko. Od razu oblał go zimny pot, nie wiedział, co chłopakowi odbije tym razem. Jednak został zignorowany, Gryfon stał i przyglądał się, drzwiom - wyglądały na stare, nieużywane. Ozdobione ciężkim brązem, nie przypominały pospolitych drzwi w zamku.

- Co robisz - Zapytał w końcu znajdując głos w za suchym gardle.

- Szukam pewnego pokoju - Odparł lekkim głosem, jakby to była oczywistość.

- Dlaczego?

- Nie mam pojęcia - Chłopak wzdrygnął ramionami - Masz jakiś pomysł jak można otworzyć te drzwi.

- Co z magią - Malfoy od razu zadrwił.

- Wygląda na to, że nie działa.

Ślizgon minął chłopaka i staną naprzeciwko tajemniczym drzwiom, powoli sięgnął po klamkę mając wrażenie, że coś go zaatakuje. Nic. Zamknięte.

- Nie wydaje mi się, że tam wejdziemy - Oznajmił pewny siebie.

- Jak myślisz dlaczego - Dobiegło pytanie zza jego pleców.

Przeszedł go zimny dreszcz i odwrócił się napięcie, Potter stał bardzo blisko, za blisko co mu się nie podobało. Wziął jeden krok do tyłu.

- Wydaje mi się... - Draco przełknął głośno ślinę - Brakuje tu czegoś, nie wiem czemu, ale mam takie przeczucie.

Ślzigon potrząsnął głową, spojrzał jeszcze raz na chłopaka i szybko oddalił się. Czuł na sobie jego spojrzenie, ale nie odważył się spojrzeć. Może i dobrze, że był Ślizgonem...


********


To był jego czas, aby móc uczyć pokolenia magicznych utalentowanych młodych ludzi... To jest coś czego chciał, co zostało mu dane. Dumbledore zlitował się nad nim, a może po prostu sobie już nie radzi z wszystkim. Nie ważne, które - nie obchodziło go to. Riddle przetrawił propozycję w głowię, powoli mrugając na starca. Zgodził się. Może znowu będzie mógł czuć satysfakcje, może uda mu się być człowiekiem jak dawniej.

- Jeszcze zostało dużo do przedyskutowania - Powiedział i posłał dyrektorowi długie spojrzenie.

- Jeśli masz na myśli mugolów to jestem po twojej stronie - Odparł czarodziej i westchnął nagle zmęczony.

- Co?

- Nie podoba mi się to, nie lubię zostawiać innych na okrutną śmierć jednak... Jak możemy im pomóc? Sami musimy przetrwać, a na razie nam to słabo idzie.

- Zgadzam się, co prawda z innych powodów, ale ty chyba dobrze o tym wiesz.

- Wiem, Tom. Pamiętaj, wiedziałem, że się nie zmieniłeś całkowicie. Nadal jesteś tą samom osobą co trzydzieści lat temu... Po prostu wiesz więcej. Wiem, że cię nie zmienię i nie będę próbował. Akceptuje cię takim, jakim jesteś.

- Czas na to nadszedł, starcu - Prychnął rozbawiony Czarny Pan.


PrzeznaczonyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ