...but truth be told...

636 44 8
                                    

- Hermiono, naprawdę nie powinnaś tego robić - Powiedział szeptem zmartwiony Ron.

- To teraz ja coś robię, a nie my? Czemu nagle nie chcesz mi pomóc? - Zapytała oburzona dziewczyna.

- Chcesz wpuścić te rzeczy do szkoły!

- Jakie rzeczy! Skąd niby wiesz, że one istnieją? Bo Harry powiedział, że coś na nas czatuje to nie znaczy, że to prawda - Hermiona zamknęła książkę z hukiem i spojrzała na Gryfona.

- To prawda - Stwierdził krótko i chłodno.

- Skąd to niby wiesz?

- Bo widziałem co te stworzenia zrobiły dzieciakom, tutaj w Hogwarcie - Ryknął rudzielec i wstał nagle z krzesła - Nie mieszaj mnie w to, nie chce mieć z tym nic wspólnego.

Dziewczyna patrzyła zirytowana i zdziwiona jak chłopak odwrócił się na pięcie i wyszedł z biblioteki. Jego reakcja ją zabolała, ale to nie czas na rozmyślanie i słuchanie emocji. Hermiona była pewna, że Draco jej pomoże. Jeśli nie, zrobi wszystko sama.

******

Czarny Pan oparł swoją głowę o biurko w gabinecie Dumbledore'a, z którym od rana przeglądał różne księgi w poszukiwaniu rozwiązania. Prawdę mówiąc, był zgubiony, nie miał pojęcia co dalej. Może to jakiś chory żart prowadzony przez jakiegoś okrutnego boga? Mugole pewnie już są wybici, był by zaskoczony jakby ktoś z tych świń przeżył. Westchnął i się wyprostował, rozmyślanie nie pomoże. Muszą coś znaleźć, rytuał może - jakiś artefakt, który im pomoże. Nic mu nie przychodziło do głowy, zawsze uważał, że jako czarodzieje są na szczycie układu pokarmowego. Teraz wiedział, że nie wie nic o tym świecie.

- Nie wiemy nic, czym są te stworzenia, co mogą zrobić i skąd pochodzą - Odezwał się przerywając ciszę w pomieszczeniu.

- Jeśli chcesz możemy wznowić jutro - Odparł Albus ignorując jego dramaty.

Czarny Pan tylko skrzywił się lekko i potrząsnął głową. Jednak żaden z nich nie zdążył wrócić do szukania, ponieważ drzwi od gabinetu nagle się otwarły.

- List - Powiedział Harry oddychając głęboko.

- List? - Powtórzył zdziwiony Dumbledore wstając z krzesła. Jego uwagę zwróciła sowa, która szybko leciała w ich stronę.

Chłopak wziął głęboki oddech i wrócił myślami do ostrzeżenia, które dostał gdy był w jakiejś pustej klasie aby w spokoju powtórzyć nowe klątwy, które znalazł z jednej książki którą znalazł w bibliotece - Nagle ON zaczął mówić o liście i Dumbledorze. Harry przyzwyczajony do takich nagłych rewelacji od razu skierował się w stronę posągu gargulca.

- Ministerstwo Magii - Oznajmił Tom, pojawiając się koło Harry'ego. Jego dłonie znalazły się na ramionach chłopaka, aby poprowadzić go w stronę krzesła i gdy na nie opadł cierpliwie czekał aż dyrektor przeczyta list.

- Wygląda na to, że Ministerstwo ma kłopoty - Zaczął starzec i opadł na krzesło naprzeciwko nich.

- Co się dzieje? - Zapytał zaciekawiony Potter.

- Pracownicy Ministerstwa oraz wszyscy, którzy się tam znaleźli zaczęli umierać w niesamowicie szybkim czasie. Jeśli starożytne i potężne ochrony i rytuały, które otaczają Ministerstwo nie zatrzymały tych stworzeń to znaczy, że Hogwart nie ma szans na przetrwanie.

- Ale tutaj nie atakują - Zauwarzył Czarny Pan.

- Bo może się boją? - Zakwestionował Harry i oparł swój podbródek na dłoni i przymknął oczy.

PrzeznaczonyWhere stories live. Discover now