...Am not what you think...

1.2K 92 5
                                    


- Przepraszam, że znowu ci przeszkadzam - Powiedział Harry stojąc przed Czarnym Panem. Nagle poczuł się nieśmiało, ale musiał zamienić z nim kilka słów. Podjął decyzję, że powie mu o tych wizjach cokolwiek to jest. Potrzebował pomocy - Nie ważne jak bardzo nie chciał nikogo o to prosić.

- Nie ma problemu, wolę, abyś ze mną rozmawiał niż chował się po kątach - Odparł mężczyzna oraz wpuścił go do komnat.

Nawet nie mając kontaktu wzrokowego, wiedział, że jest obserwowany. Czerwone oczy śledziły każdy jego ruch, a Tom wyglądał jakby go analizował.

- Od jakiegoś czasu, miałem te wizje - Nie wiem, czy mogę tak to nazwać, ale nie mam innego wyjaśnienia na to co się dzieje. Od kiedy jestem w Hogwarcie i zostaliśmy zaatakowani przez te byty te wizje zanikły.

- Wizję?

- Widziałem jak ludzie mieli umrzeć - dokładnie jak to się stało, gdzie, kiedy i jak - Wytłumaczył cicho.

- Już ich nie masz?

- Nie i dlatego to mnie martwi.

- W sensie? - Zapytał Czarny Pan usiadł koło chłopaka na sofie.

- Coś próbowało mnie ostrzec, ale nie wiem co i dlaczego.

- Dziękuje, że mi to powiedziałeś. Jak się czujesz?

- Ech... Trochę zmęczony, ale wszystko jest dobrze - Odpowiedział trochę zaskoczony nagłym pytaniem - To nie ty powinieneś mi dziękować, raczej ja tobie.

- Może tak, ale widzę, że nie rozmawiasz o tym dużo. Cieszę się, że zaufałeś mi na tyle, że to wyznać - Wytłumaczył spokojnie Riddle - Rozumiem twój opór przy rozmawianiu o tobie, pamiętam, gdy byłem młodszy robiłem tak samo.

- Ciężko w to uwierzyć patrząc na to, jaką osobą jesteś teraz.

- Nie martwisz się o swoją rodzinę? Wiem, że mieszkałeś z mugolami, ale niestety na tym kończy się moja wiedza.

- Nie, nie martwię się. Wolę o nich nie mówić - Odparł szybko Harry, pytanie go zdenerwowało i chciał pominąć ten temat.

- Czyli nie masz z nimi dobrych relacji?

- Nie, oni za mną nie przepadają...

- Dlatego zawsze powtarzałem Dumbledore'owi, że dzieci magiczne nie powinny być odstawiane do mugoli.

- Prosiłem go, ale on twierdził, że tam jest najbezpieczniej.

Czarny Pan westchnął i spojrzał na niego dziwne, chłopak tylko wzdrygnął ramionami i przygotował się do wyjścia.

*******
Severus Snape nie lubił ludzi, nie ważne czy byli magiczni, czy nie. Ludzie zawsze byli zdradzieckimi istotami, sam się tego dowiedział. Dlatego nie formował bliższych relacji ani nie zamierzał tego robić. Severus żył dla samego siebie, dlatego jedyną osobą, którą ufał był on sam. Ten czas okaże się dla niego trudny, wiedział to, ale jednak nadal oczekiwał, że jakoś uda mu się uniknąć problemów. Żeby on sam przeżył musiał pracować z innymi. Nie chciał, ale musiał. Albus już go poprosił o zabezpieczenie zamku z innymi nauczycielami, przez dwa dni musiał znosić wścibskich pytań Minervy. Severus naprawdę, nienawidził ludzi.

Jak był młodszy zawsze łatwo było go nabrać, zawsze udawało im się zasiać to ziarenko nadziei. Lily tak zrobiła, wtedy miał marzenia, że uda im się być przyjaciółmi. Ale teraz wiedział lepiej, dlatego nienawidził ich wszystkich. Nawet jej.

*******

Ron myślał co zrobić, z jednej strony wiedział i rozumiał, dlaczego Hermiona tak się zachowuje... Z drugiej wiedział, że to, co robią jest bardzo głupie. Chłopak wątpił w Gryfonkę często, mimo iż nikomu o tym nie powiedział. Czasami wydawało mu się, że dziewczyna nie wie co robi, albo robi coś w panice. Raz za razem próbuje się wpasować do wszystkich naokoło, gubiąc swoje ambicje. Ron nie wiedział, co stanie się później, ale wiedział, że nie zawaha się jej zostawić na pożarcie. On ma rodzinę, która jest dla niego ważna, nie może tak po prostu tego zniszczyć.

*******

- Cieszę się, że chcesz ze mną szczerze porozmawiać - Powiedział dyrektor do Czarnego Pana. Siedzieli naprzeciwko siebie, w jego gabinecie. Fawkes przyglądał się obydwu mężczyzną jakby ich pierwszy raz na oczy widział.

- Patrząc na sytuacje która się nie poprawia chyba nie mam wyboru. Będziemy musieli tu zostać, ja i śmierciożercy.

- Wiem, nie ma to dla mnie problemu. Tylko pilnuj ich, żeby nic nikomu nie zrobili.

- Nie masz żadnych wątpliwości? Ciężko w to uwierzyć.

- Wiem, ale zauważyłem jak dobrze się dogadujesz z Harrym i chce ci dać szansę. Harry wydaje się szczęśliwszy, gdy tu jesteś. Ciekawe dlaczego - Powiedział Albus, a w jego oczach pojawiła się szczera ciekawość.

- Nie pytaj mnie, ja sam nie wiem. Co do tego chłopaka, to co ci na głowę przyszło, żeby zostawiać go z tymi mugolami?

- Ach... To był mój błąd, jeden z tych większych. Zdaję sobie sprawę, że przez moją decyzję Harry ucierpiał. Muszę go przeprosić, bo to moja wina. Niestety czasu nie cofnę, jakbym mógł to bym zmienił tą decyzję. Teraz zostało mi żyć z kolejnym błędem do końca moich dni. Dokładnie tak jak z Arianą.

- Odzyskałem moje morale, nieważne jak skrzywione są. Jestem teraz w kontroli, żadna moc nie jest w stanie tego mi odebrać. Chcę żebyś to wiedział - Oznajmił po chwili ciszy Tom i wstał z krzesła gotowy, żeby ulotnić się z gabinetu.

- Cieszę się Tom. I przepraszam, że popełniłem błędy w stosunku do ciebie, też.

Riddle tylko prychnął i wyszedł z gabinetu. Zostawiając za sobą delikatnie uśmiechającego się Dumbledore'a.

- Czyż to ciekawe Fawkes? Wszystko się zmienia, jakby jakaś nieznana siła popchnęła ten świat do przodu. Mam wrażenie, że ktoś sobie z nami pogrywa. Zupełnie tak samo, jak byłem młodym nastolatkiem, nie znałem cię jeszcze przyjacielu, ale mogę ci przysiądź, że spotkałem pewnego młodego człowieka o zielonych oczach.

PrzeznaczonyWhere stories live. Discover now