... And I know I am...

1.8K 137 19
                                    

Hermiona pędziła korytarzem, chciała jak najszybciej znaleźć Rona i powiedzieć mu o tym, co zobaczyła. Gdy wracała do pokoju wspólnego natknęła się na Dumbledore'a, Snape'a oraz Czarnego Pana! Rozmawiali ze sobą w jakimś wspólnym porozumieniu. To było nie dorzeczne, czy przypadkiem Voldemort nie zabija ludzi? Czemu niby Dumbledore miałby z nim o czymś rozmawiać i czemu niby on jest w Hogwarcie, przecież to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi?

Szybko rzuciła hasło do portretu i wbiegła do pokoju wspólnego, gdy udało jej się znaleźć Rona zawlekła go w kąt i opowiedziała o wszystkim.

- Dumbledore i Sam-Wiesz-Kto?! To niemożliwe! - Oburzył się chłopak - Jesteś pewna, że to...

Weasley nie dokończył zdania, bo został lekko uderzony w głowę przez wzburzoną dziewczynę.

- Tak! Wiem co widziałam, na dodatek zachowywali się jakby byli starymi znajomymi!

- A co z Harrym?

- Nie wiem i za bardzo mnie on nie obchodził, powinien nas przeprosić za Malfoy'a, najpierw.

- Jeśli tak uważasz Hermiono - Mruknął niepewnie chłopak.

******

- Tom - Przywitał się Dumbledore.

Czarny Pan tylko kiwnął mu głową i usiadł naprzeciwko.

- Jeżeli mamy rozmawiać co mamy zrobić z tym nowym zagrożeniem musimy ustalić pewien rozejm. Nie możemy walczyć ramię w ramię, gdy za naszymi plecami zabijasz uczniów lub innych czarodziei.

- Rozumiem i jestem na to przygotowany, dlatego ja pierwszy przedstawię moje warunki. Po pierwsze chciałbym, abyś nie mieszał Ministerstwo w moją politykę oraz żebyś pod żadnym pozorem nie nasłał ich na mnie i moich ludzi.

- Rozumiem i oczywiście zgadzam się, ja proszę cię, abyś ty i twoi ludzie nie mordowali w zamku ani w pobliżu.

- Możemy funkcjonować jak normalni ludzie w zamku i ja mogę być obecnym, wtedy gdy tworzy się jakiś plan.

- Oczywiście, nie sądzę, abym miał do ciebie jeszcze jakieś warunki oprócz jednego.

- Słucham.

- Tom, proszę, abyś zostawił Harry'ego w spokoju, możesz z nim rozmawiać, ale żadnych pojedynków - Dumbledore spoważniał, a w jego oczach zabłyszczało coś dziwnego.

- Jak sobie rzyczysz - Odparł sarkastycznie Riddle - Co do chłopaka, to czemu zachowuje się tak dziwnie?

- Tego to ja nawet nie wiem, ale na pewno Harry wie co się dzieje teraz na świecie. Przynajmniej wie więcej niż my.

******

Harry kręcił się wkoło klasy Mistrza Eliksirów, chciał z nim porozmawiać, a przynajmniej On chciał z nim porozmawiać. Czemu tu był? Może dlatego, że jego ciało znowu postanowiło, aby ktoś inny nim zapanował... Czy On był naprawdę kimś innym, czy tylko drugą częścią jego osobowości, którą ukrywał przez całe życie?

Drzwi się otwarły z rozmachem, przez co Harry zaprzestał myślenia o jego skomplikowanej relacji. Snape stał w drzwiach i patrzył na niego chłodno.

- Potter czego chcesz? - Zapytał w końcu.

- Porozmawiać - Odparł lekko zdenerwowany, jego oczy błądziły po całym korytwarzu, aby nie spojrzeć na Profesora.

- Wchodź.

Chłopak chętnie wszedł, już nie był zdenerwowany tylko bardzo poirytowany.

- Chciałem zapytać o pańskie dalsze kroki - Powiedział chłodno, rozglądając się po klasie tak jakby pierwszy raz ją widział.

- Dalsze kroki? O czym gadasz Potter - Warknął mężczyzna, coś w tym dzieciaku nie podobało mu się od samego początku, ale teraz to czuł się jakby był zamknięty w klatce z Łowcą, który czeka na błąd swojej ofiary.

- Niech pan nie udaje, nie jest pan lojalny do nikogo, chodzi mi o to, co chce pan zrobić. Pomóc czy może... Wrzucić nas wszystkich pod ruiny, aby nas przygniotły.

- Nie powinieneś tego wiedzieć, Potter!

Gryfon zaśmiał się gorzko i spojrzał w oczy Snape'owi.

- Może on nie powinien wiedzieć, ale ja jestem kimś zupełnie innym i wiem. A dlatego iż jestem razem z nim, po jego stronie moim obowiązkiem jest go chronić. Nie ważne jak jego akcje są niedorzeczne i głupie.

- O czym ty...

- Jakie kroki chce pan zrobić?

- Jeszcze nie wiem! - Wyznał w końcu przestraszony i zirytowany mężczyzna - Na razie wiem, że to, co czyha na nas na zewnątrz jest niebezpieczne.

- Jaka szkoda - Mruknął powoli Harry - Dziękuje Profesorze za odpowiedzi, ale muszę już iść mam lekcje.

Potter szybko ulotnił się z klasy i pozwolił zagłębić się w myśli. Snape coś planował, na pewno. Ale co i jakby to miał się skończyć. Skrzywił się, gdy w jego głowie zaczął słyszeć pojedyncze słowa.

Ocalić

Zdradzić

... Nie ważne...

- Nie ważne, czemu? - Mruknął na głos.

- Co nie jest ważne? - Zapytał Czarny Pan, pojawiając się znikąd.

- Nic, mówiłem do siebie - Odparł szybko chłopak - Doszliście do porozumienia?

- Skąd... Tak doszliśmy do porozumienia i nie było to dość trudne - Powiedział lekko zaskoczony mężczyzna - Wiesz doszły mnie słuchy, że przyjaźnisz się z młodym Malfoy'em.

- Owszem, tak jest. Draco jest zaskakująco normalny - Powiedział Harry, a na jego ustach pojawił się mały uśmiech.

- Jak już tu jestem to powiem ci od razu, że na razie nie licz na pojedynek ze mną.

- Hmm... Nawet taki zorganizowany? Szkoda, ale przy okazji jak już tu jesteś mam prośbę. Jak coś będzie się działo proszę poinformuj mnie albo weź mnie ze sobą, będę mógł w stanie pomóc.

- A co z Dumbledorem? Czy on tego nie powinien robić?

- Powinien - Westchnął chłopak - Ale nie wiem, czy będzie to robił, z tym czarodziejem nigdy nie wiadomo.

- Dobrze w takim razie, mamy umowę - Zgodził się Czarny Pan.

- Ach! Dziękuje!

PrzeznaczonyWhere stories live. Discover now