"Darkness is...

4.7K 340 42
                                    

Hogwart wyglądał tak samo, jak rok temu, jednak atmosfera z radosnej zmieniła się w depresyjną i napierała na jego chude i niskie ciało sprawiając, że wyglądał na jeszcze mniejszego i słabszego niż przedtem. Usiadł przy stole Gryfonów, nie przejmując się szeptami na około. Niektórzy rozmawiali o nim, a inni o wakacjach. Kilka osób odważyło się go wytknąć palcem i mimo iż Harry bardzo chciał posłać im mordercze spojrzenie to jego wizja co chwilę ciemniała, był zmęczony... ale nie mógł, nie chciał spać. Jego wola i mózg trzymały go w miarę trzeźwego, gdy przypominał sobie obrazy z ostatniej „wizji". Był na tyle czujny, że podniósł głowę, gdy ktoś się do niego zbliżył. Westchnął i napił się lodowato zimnej wody, która zawsze była obecna na stole Gryffindoru, miał nadzieje, że woda otrzeźwi go wystarczająco, na szczęście się nie mylił. Dla lepszego efektu uderzył się w obydwa policzki z całej siły sprawiając, że kilka osób, które siedziały najbliżej niego podskoczyło w szoku i wytrzeszczyło na niego oczy. Potter wiedział, że wygląda teraz jakby stracił świadomość i zdrowy rozsądek, ale nie za bardzo go to obchodziło. Czuł się źle, był zmęczony do tego stopnia, że jego głowa pulsowała tępym bólem, jego gardło było suche i nieprzyjemnie bolało, mimo iż pił przed chwilą wodę. Miał problemy z oddychaniem, czuł jakby jego klatka piersiowa ważyła tony. Skupił całą swoją uwagę na dyrektorze szkoły, który właśnie wstał ze swego jak żartobliwie nazywał Harry „tronu", patrzył jak staruszek z dziwną energią stanął w miejscu, gdzie zazwyczaj się znajdował, gdy chciał przekazać coś ważnego. Gdy wszystkie rozmowy ucichły, a stało się to w tym samym momencie, gdy dłoń Dumbledore'a powoli uniosła się w górę. Było to efektywne dla kogoś, kto nie wiedział kim był ten starzec.

Z niewiadomych mu powodów nagle szarpnęły nim mdłości, było to tak silne uczucie, że drgnął niczym poparzony zwracając uwagę otaczających go uczniów. Udało mu się powstrzymać nadchodzącą do jego jamy ustnej falę wymiotów, przełknął i skrzywił się lekko, pod jego nos została podłożona szklanka z wodą, nic nie powiedział tylko wziął  ją do ręki i wypił szybko jej zawartość, spowodowało to oczywiście większy ból głowy, ale teraz, chociaż nie miał wrażenia, że zwymiotuje. Odwrócił głowę w stronę swego wybawcy i kiwnął mu głową dziękując, chłopak wyglądał na zaniepokojonego, lecz posłusznie odwrócił wzrok i skupił się na ogłaszającym coś dyrektorze. Wyrównał oddech i podniósł wzrok, rozejrzał się po sali zauważając kilka spojrzeń, które były skierowane w jego stronę. Skierował wzrok w stronę brązowych oczu, które jak zwykle wszystko widzące i wiedzące śledziły każdy jego ruch. Posłał dziewczynie mały uśmiech przekazując jej tym, że ma się nie martwić, gdy to zrobił uczennica zmrużyła oczy i kiwnęła głową oraz odwróciła wzrok w stronę Dumbledore'a. Przeniósł wzrok na stół Sytherinu gdzie Malfoy wręcz chciał go intensywnym spojrzeniem zmusić do wyjawiania co się dzieje, jego mina wyrażała czyste zaciekawienie, a gdy dostrzegł zielone tęczówki wpatrujące się w niego odwrócił szybko wzrok pesząc się i upuszczając widelec. Spojrzał na stół, przy którym siedzieli nauczyciele, Profesor McGonagall przyglądała mu się zaniepokojona, lecz gdy Harry kiwnął jej głową posłała mu tylko jeden ze swoich rzadkich matczynych uśmiechów i skupiła swoją uwagę na dyrektorze. Ostatnia osoba, która wbijała w niego wszystko wiedzący wzrok była jedną z tych, których nienawidził z całego serca, Profesor Severus Snape i jego sarkastyczny, ponury charakter. Chłopak czuł jak nauczyciel analizuje jego każdy ruch i zachowanie, na dłuższą metę stało się to niekomfortowe. Na szczęście w te wakacje pozyskał trochę kontroli nad swoim temperamentem i wykorzystał ją teraz, gdyby tego nie zrobił prawdopodobnie rzuciłby jakieś zaklęcie na mężczyznę nie zważając na nic. To by była jego mała zemsta na czarodzieju za te wszystkie lata poniżania. Skupił się ponownie na dyrektorze i zignorował innych w tym Snape'a.

- Dlatego właśnie chce ogłosić, że na Turniej Trójmagiczny przyjadą do nas dwie szkoły. Jakie? Na razie jest to nie ważne dowiecie się, gdy przybędą. Możecie już wracać do dormitoriów, miłej nocy.

Potter nie kłopotał się ze wstawaniem, wiedział, że i tak nie zostanie wypuszczony pierwszy. Wszyscy uczniowie wstali z miejsc i jak przewidywał zrobił się straszny zator. Po chwili przed nim usiadł blond włosy chłopak o stalowych oczach. Harry nie wiedział, o co tym razem chodzi Draco, ale zmierzył się z nim w tej małej walce na spojrzenia, którą oczywiście przegrał. Usta jego towarzysza rozciągły się w pogardliwym uśmiechu, a w oczach zabłysły psotne iskierki.

- Potter, zebrało ci się na wymioty, gdy zobaczyłeś Dumbledore'a po wakacjach? - Zapytał aroganckim tonem niewinne podpierając podbródek dłonią.

- A ty aż tak bardzo mnie kochasz, że musisz analizować mój każdy ruch? - Odgryzł się od razu.

- Byłem po prostu ciekawy.

- Wiem, widziałem.

- Uch, wyglądasz strasznie - Stwierdził nagle Malfoy, a na jego twarzy odmalował się wyraz małego obrzydzenia.

- Jestem zmęczony - Wyjaśnił krótko widząc, że uczniowie wyszli z sali, a nauczyciele, przyglądając się im z ciekawością.

- To lepiej połóż się spać - Powiedział udając miłego.

- Poszedłbym, gdybyś nie siedział tu, przed moją twarzą - Odparł posyłając mu zwycięskie spojrzenie.

Wyszli ramię w ramię co chwilę obrażając się nawzajem, pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę. Z jednej strony szedł Harry, który cieszył się, że idzie do dormitorium i do łóżka, chociaż i tak nie zamierzał spać, a z drugiej Draco, który zastanawiał się co właściwie zaszło w wielkiej sali między nimi i dlaczego się przejmuje Potterem.

PrzeznaczonyWhere stories live. Discover now