10

1.9K 154 14
                                    

Jeongguk

Od powrotu Jimina do domu minęło już kilka dni podczas których miałem wrażenie, że coraz bardziej się od siebie oddalamy. Wiedziałem, że coś jest nie tak, ale ile razy bym nie pytał, to chłopak albo unikał odpowiedzi, zmieniał temat, albo mówił, że nic się nie dzieje i mam się nie martwić.

Problem polegał na tym, że byłem pewny, że coś nie gra. Niby spędzamy razem czas, ale chłopak cały czas wymyśla jakieś powody, żebym przypadkiem nie był zbyt blisko, nie całował go, przytulał, dotykał, a o jakichkolwiek większych czułościach mogłem zapomnieć.

Stresowała mnie ta sytuacja. Nie wiedziałem czy to ja zrobiłem coś nie tak czy ktoś mu coś zrobił lub powiedział. Przez myśl przeszło mi nawet, że już mnie nie chce i przestał mnie kochać, ale odrzucałem tą myśl za każdym razem jak pojawiała się w mojej głowie, nie będąc wstanie jej znieść.

Był piątkowy wieczór i dziś zaprosiliśmy moich rodziców na kolację. Jimin zajął się gotowanie, ja posprzątałem, a obecnie z racji, że uporałem się ze wszystkim, siedziałem z synem w salonie i bawiłem się z nim. Chciałem pomóc młodszemu, ale ten zapewnił, że sobie radzi i lepiej żebym zajął się Jaeho, więc tak zrobiłem.

Moi rodzice pojawili się jakiś czas później. Najpierw wręczyli nam stos prezentów, głównie ubrań i zabawek dla Jaeho, a następnie każde z nich chciało porządnie przywitać się z wnukiem, którego poza szpitalem widzieli pierwszy raz.

Jimin podczas tego wszystkiego siedział przy stole i z daleka obserwował całe zajście, a to cholernie mnie smuciło. W żołądku coś mi się przewróciło, a w gardle pojawiła się gula i naprawdę miałem wrażenie, że jeśli w najbliższym czasie nie wyjaśnię sobie wszystkiego z Jiminem to źle się to dla nas skończy.

Kilka minut później, młodszy odebrał syna od mojej matki i uspał go, i położył w salonie, abyśmy mieli na niego oko podczas posiłku.

- Jimin - zwrócił się do młodszego mój ojciec. - Jak sobie radzisz z Jaeho kiedy Jeongguk jest w pracy? Nie potrzebujesz pomocy?

- Nie - pokręcił głową, lekko się uśmiechając. - Daje radę, naprawdę. Jae nie sprawia wiele problemów, więc mam czas żeby odsapnąć albo zrobić coś w domu.

- Jakbyście kiedyś potrzebowali pomocy, to możecie dzwonić. My i tak siedzimy w domu całe dnie i się nudzimy - zapewnił mój ojciec, a matka jedynie skinęła głową.

- Będę pamiętać - obiecał i sięgnął po szklankę z wodą, upijając z niej łyk.

- W zasadzie - odezwała się moja matka, poprawiając się jednocześnie na swoim miejscu. - Tak sobie myśleliśmy, że może w przyszłym tygodniu przywieźlibyście do nas Jae na trochę albo my przyszlibyśmy do was, a wy moglibyście sobie gdzieś razem wyjść.

Chciałem odezwać się i powiedzieć, że w sumie to bardzo dobry pomysł, ale niestety Jimin ubiegł mnie w tym, mówiąc, że zobaczymy i musimy to przemyśleć.

Później ojciec tradycyjnie musiał wypytać o sytuację w firmie i czy przypadkiem nie przynoszę mu wstydu, i nie zaprzepaściłem całej jego ciężkiej pracy przez lata. Kiedy już go uspokoiłem, temat rozmowy przeniósł się na ich znajomych i bankiet, który ma odbyć się za niecałe dwa miesiące.

Było koło dziewiątej kiedy rodzice zebrali się, zostawiając nas samych. Jimin jako pierwszy udał się do kąpieli, a ja w tym czasie ogarnąłem stół i przeniosłem syna do sypialni. Kiedy on wrócił, ja poszedłem wziąć szybki prysznic, aby zanim zaśnie móc po raz kolejny spróbować z nim porozmawiać.

- Jimin - zacząłem, kładąc się obok niego i przerzucając rękę przez jego bok. - Możemy porozmawiać?

- Jasne - skinął głową, lekko się uśmiechając. - Co się dzieję?

- Właśnie to ja chciałem o to spytać - mruknąłem. - Dziwnie się zachowujesz, unikasz mnie, a ja nie wiem czemu. Zrobiłem coś nie tak? Proszę powiedz mi. Nie mów, że nic się nie dzieje, bo przecież widzę, że coś jest nie tak.

- Jestem zmęczony, może innym razem o tym pogadamy - zaproponował, a przez to, że byłem blisko czułem jak cały się spina.

- Jimin to jest ważne i nie sądzę, że może poczekać - westchnął, obracając go na plecy, aby móc na niego normalnie spojrzeć. - O co chodzi? Ja ci coś zrobiłem? Powiedziałem coś nie tak? A może ktoś Ci coś zrobił? Błagam Cię powiedz mi, chce tylko przecież pomóc.

Młodszy milczał i unikał mojego wzroku. Dostrzegłem jak oczy zaszły mu łza, a dolna warga zadrżała kilka razy. Zasłonił twarz dłońmi, a cichy szloch opuścił jego usta.

Nachyliłem się, przytulając go do siebie. Gładziłem jego włosy i próbowałem go uspokoić, i faktycznie po chwili udało się to, bo młodszy przestał płakać, ale jeszcze chwile miał problem z normalnym złapaniem oddechu.

Chciałem odsunąć się i spojrzeć na niego, ale on przytrzymał mnie za kark, chowając w zagłębieniu szyi swoją twarz. Nie planowałem drążyć na razie tego tematu, ale to on sam zaczął mówić, a ja byłem w szoku, bo wiele rzeczy przyszło mi do głowy, ale na pewno nie to.

- Cały czas czuję, że muszę udowodnić wszystkim, twoim rodzicom, ludziom z firmy, znajomym, Tobie, a nawet sobie, że jestem idealny i że faktycznie nie popełniłeś błędu mnie wybierając, że na Ciebie zasługuję. Problem w tym, że od porodu jedyne co czuje to obrzydzenie. Moje ciało nie wygląda tak jak kiedyś, tak jakbym chciał żeby wyglądało i nic nie mogę poradzić na to, że nie czuję się pewnie i za każdym razem kiedy jesteś blisko, odrzucam Cię, bo zwyczajnie się boję. Boję się, że na mnie spojrzysz i nie będziesz mnie więcej chciał. Strasznie Cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, ale nie wiem też jakbym pogodził się z tym, że nie chcesz mnie, bo wyglądam inaczej, gorzej.

Nie wiedziałem co powiedzieć, kochałem go, był dla mnie wszystkim i serce łamało mi się na myśl, że tak to wszystko widzi i odczuwa. 



idk czy jestem zadowolona z tego rozdziału

później dodam też rozdział na moim drugim opowiadaniu

miłego dnia ♥

home | jjg+pjmWhere stories live. Discover now