14

2.2K 152 28
                                    

Jimin

Powrót do pracy okazał się zdecydowanie trudniejszy niż myślałem. Nie tylko było mi ciężko złapać odpowiedni rytm i dogadać się z osobami w firmie, ale także skupić się na powierzonych obowiązkach. Moje myśli ciągle odlatywały w kierunku Jaeho, który był z matką Jeongguka, ewentualnie nianią, o którą z Jeonggukiem długo musiałem się wykłócać.

Było źle, zwłaszcza przez pierwsze dwa, trzy miesiące, ale z czasem coraz bardziej się do tego przyzwyczajałem, a fakt, że pracowałem tylko na pół etatu bardzo pomagał, bo nie było to znowu przestawienie się o sto osiemdziesiąt stopni i dopiero po ponad siedmiu miesiącach zacząłem pracować na pełny etat.

- Jimin - poczułem szturchnięcie w ramię. Siedziałem przy stole w kuchni, pijąc kawę i obserwując syna, który chodził po salonie z maskotką, co jakiś czas zerkając na telewizor. - Słuchasz mnie?

- Sorki, co mówiłeś? Zamyśliłem się - powiedziałem, uśmiechając się przepraszająco na starszego.

- Namjoon dzwonił wczoraj wieczorem i zaprosił nas na grilla - odparł i wstał od stołu, aby włożyć swój talerz i kubek po kawie do zmywarki. - Chcesz iść? Przez chwilą pytał czy ma się szykować czy nie.

- Tak, jasne, że pójdziemy - skinąłem głową. - Czemu od razu wczoraj mi nie powiedziałeś?

- Byliśmy trochę zajęci - odparł, sugestywnie się uśmiechając.

- Jesteś niemożliwy - pokręciłem głową, mimo to uśmiechając się w jego kierunku.

Czas do wyjścia minął tak szybko, że nawet się nie spostrzegłem i okazało się, że Jeongguk już dawno jest gotowy, tak samo Jaeho, a ja byłem w totalnej rozsypce. Dopiero co wyszedłem spod prysznica i musiałem szybko wysuszyć włosy, ubrać się i może pomalować jeśli Jeongguk nie wparuje do pokoju i nie będzie się darł.

- Jimin jesteśmy już spóźnieni - krzyknął z przedpokoju. No i wykrakałem. - Idę zanieść wszystkie rzeczy do auta i zapnę też Jae w foteliku. Masz pięć minut.

- No dobra, już idę - odkrzyknąłem i odłożyłem suszarkę, biorąc się za ubieranie spodni i koszulki, która swoją drogą kiedyś należała do starszego.

- No w końcu - powiedział kiedy zająłem miejsce pasażera. - Poważnie?

- Co? - spytałem, patrząc na niego podejrzliwie. - Wiem, że trochę się spóźnimy, ale Namjoon na pewno nam wybaczy.

- Chodzi mi o twoją koszulkę. Wiesz, że lubię Cię w moich rzeczach, ale jak jesteśmy w domu i w najbliższym czasie mogę je z Ciebie ściągnąć - westchnął głośno i ruszył spod domu.

- Nie mów takich rzeczy przy dziecku - skarciłem go, ale w środku cieszyłem się słysząc jego komentarz, który również przypadł do gustu mojej omedze.

- Przecież i tak jeszcze nie rozumie co miałem na myśli - wywrócił oczami i położył dłoń na moim udzie. - Nie Jae? - zwrócił się do syna, odwracając się do niego, kiedy stanęliśmy na czerwonym świetle, a on jedynie zaśmiał się w odpowiedzi i machnął maskotką. - Widzisz?

- Boże, jesteś niemożliwy - pokręciłem głową i skupiłem się na drodze, bo to ja będę musiał dziś wracać.

Autem jeździłem tylko tam gdzie znałem drogę, czyli praca, sklep, Hoseok i rodzice Jeongguka. Pierwszy raz miałem odwiedzić Namjoona w jego nowym domu i kompletnie nie miałem pojęcia gdzie to jest czy jak tam dojechać. Próbowałem jak najwięcej zapamiętać, bo nie lubiłem jak ktoś mi mówi co i kiedy mam zrobić, ale w pewnym momencie tak się zamotałem, że stwierdziłem, że i tak nic już nie wiem, więc będę musiał zrobić wyjątek.

- Jak chcesz to nie będę pił i wrócę - powiedział nagle.

- Nie, spokojnie - zapewniłem z uśmiechem. - Ale daleko to jeszcze? Z tego co mówiłeś to nie miało być daleko.

- Już jesteśmy na odpowiednim osiedlu. Jeden zakręt i jesteśmy.

I faktycznie tak było. Podjechaliśmy pod jego dom i zanim zdążyliśmy podejść pod drzwi, zostały one otwarte i przywitał nas uśmiechnięty gospodarz, który na wstępie powiedział, mówiąc, że wcale nie jest zdzwiony, że jesteśmy spóźnieni, bo to chyba tradycja.

Przeszliśmy na taras gdzie dosłownie mnie zamurowało. Po pierwsze siedział tam Hoseok i Yoongi i nawet jeśli wszyscy spotykaliśmy się wspólnie to w takim gronie raczej tylko u nas. Wydawało mi się, że ich znajomość istniała tylko dlatego, że byli naszymi najbliższymi przyjaciółmi, ale najwidoczniej się myliłem. A po drugie i chyba ważniejsze, siedziała tam kobieta, a na rękach trzymała dziecko Namjoona i Sally.

Kim po chwili pojawił się na tarasie i przedstawił nam Gayoung, informując przy tym, że spotykają się od jakiegoś czasu i że tak naprawdę to razem wprowadzili się do domu, w którym obecnie przebywaliśmy.

Kiedy minął pierwszy szok, a każdy zajął miejsce przy stole, zajęliśmy się rozmową, która w moim odczuciu początkowo była wymuszona i niekomfortowa. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że kobieta jest w wieku Namjoona i jest nauczycielką w szkole średniej. Poznali się w sklepie i jakimś cudem mężczyzna był na tyle odważny, że podszedł i zagadał.

W ciągu całego spotkania mogłem śmiało stwierdzić, że są razem szczęśliwi i miałem nadzieję, że tym razem tak zostanie do końca. Namjoon naprawdę zasługiwał na wszystko co najlepsze i liczyłem, że w końcu poznał odpowiednią osobę, z którą spędzi resztę życia, w zadowoleniu.

Dodatkowo w międzyczasie Hoseok zabił mnie informacją o zaręczynach. Okazało się, że wydarzyło się to ponad dwa tygodnie temu, ale według nich nie było okazji aby nas powiadomić. W ramach zadość uczynienia, po tym jak wszyscy im pogratulowaliśmy, musieli nam odpowiedzieć wszystko ze szczegółami.

Kiedy przyszedł czas aby zbierać się do domu doszło do mnie jak bardzo moje życie zmieniło się przez te lata i mimo tych gorszych chwil, które musiałem przejść, teraz śmiało mogłem powiedzieć, że prowadzę życie jakiego zawsze chciałem, i że jestem szczęśliwy, mając przy sobie faceta, którego kocham nad życie, syna, bez którego nie wyobrażam sobie życia i przyjaciół, którzy zdecydowanie są niezastąpieni i niepodrobienia.

I wiedziałem, że tak już zostanie. Będziemy szczęśliwi razem, do końca.


KONIEC



jak zapewne widać zakończenie jest przyspieszone, ale to dlatego, że mimo rozplanowanej fabuły na co najmniej 10 rozdziałów nie mogę zabrać się za pisanie tego ff. czuję się z tego powodu dość kiepsko, ale mam nadzieję, że znajdę czas i siłę, że je kiedyś poprawić i napisać tak jak powinno być, narazie jednak dziękuję tym którzy czytali to ff i każde inne

trzymajcie się, miłego wieczoru ♥

home | jjg+pjmWhere stories live. Discover now