Rozdział 12.

306 32 10
                                    

Niezadowolenie, prezentujące się na jasnej twarzy Nialla, widoczne było z odległości kilkunastu metrów i chłopak naprawdę nie mógł wymusić chociażby jednego, sztucznego uśmiechu, który byłby w stanie przekonać przechodniów, zerkających na niego z niepokojem, że wszystko z nim w porządku. Nie miał siły udawać, że nerwy nie zjadają jego wnętrzności od środka, bowiem już za kilka minut miał stanąć w progu domu Elise, gdzie znajdować zapewne będą się wszyscy, w tym pieprzony Liam Payne, na którego Zayn polował już od momentu, w którym tylko znalazł się w budynku. Wysyłając blondynowi trzynaście snapów na minutę, informował go, jak bardzo cieszył się nadchodzącą imprezą i jak wiele osób zdążyło już się zebrać, jednak wśród nich nie dostrzegł jeszcze jego obiektu westchnień. 

Chłopak przewracał na te wiadomości jedynie oczami i z irytacją przesuwał każde nagranie, chcąc wierzyć, że za którymś razem trafi na jakąś sensowną treść, która mogłaby brzmieć, na przykład "przyjechała policja, impreza odwołana" albo "Elise nie zgadza się, abyś przyszedł z bratem" albo chociażby "jest za dużo osób, obawiam się, że nie będziecie mogli przyjść". Chyba rozpłakałby się ze szczęście, dziękując Bogu i obiecując, że od tej pory w kościele będzie pojawiał się na każdej mszy, nawet tej poniedziałkowej, zaczynającej się o szóstej rano. Dla takich cudów warto było się poświęcać i właśnie wtedy wiara Nialla nagle odnajdywała się w jego sercu i wracała ze zdwojoną siłą do umysłu, który krzyczał wręcz, że jednak ktoś tam na górze nad nim czuwa. Jednakże takie cudy nie zdarzały się często i wiadomym było, że nie zdarzą się szczególnie w tym przypadku. 

Niall myślał o nadciągającym wydarzeniu od kilku dni. Nie bał się samej imprezy, a raczej faktu, że mógłby zrobić coś głupiego albo że Zaynowi ponownie odpali się mood swatki i pchnie go w pewnym momencie na Liama, który byłby równie zdezorientowany, co blondyn. Różnica polegałaby na tym, że koszykarz śmiałby się z tego, podejrzewając, że Irlandczyk był pod tak dużym wpływem alkoholu, że nie mógłby utrzymać równowagi, a Horan znający prawdę zrobiłby się czerwony ze wstydu i ze łzami w oczach, uciekłby do domu, aby nie opuścić swojego pokoju przez kilka kolejnych dni, mając ochotę po prostu zapaść się pod ziemię. Nawet, jeśli nie byłaby to jego wina to on byłby tym, który zbłaźniłby się po całości.

I często właśnie na tej podstawie Zayn wysnuwał swoje teorie na temat tego, że jego przyjaciel był zadurzony w koszykarzu. Gdyby traktował go jak każdego innego człowieka to nie stresowałby się tak jego obecnością, racja? Nie stresowałby się każdym ruchem, nie przeżywałby zwykłej rozmowy czy przebywania z nim w jednym budynku. W przeciwieństwie do niego, Niall nie widział w tym nic dziwnego - Payne był popularny, a ostatnim czego by chciał to podpaść jakiemuś fajnemu dzieciakowi, który w jedną sekundę mógłby zniszczyć całe jego życie. 

— Wiesz co byłoby cudowne? — zagadnął Colin z cichym westchnięciem, kiedy maszerował tuż obok blondyna, podtrzymując go pod ramieniem, jakby mieli co najmniej po siedemdziesiąt lat. To właśnie jego melodyjny głos wyrwał Nialla ze swoich rozmyślań i wewnętrznego planowania każdego ruchu, który mógłby wykonać zaraz po znalezieniu się w samym centrum imprezy, na którą tak bardzo chciał iść. 

— Co takiego? — spytał, spoglądając kątem oka na farbowanego mężczyznę, któremu beztroski wyraz zszedł z twarzy, zamieniając się w poważny i ponury. Wyplątał swoją rękę i stanął w miejscu, zakładając ramionami na klatce piersiowej, unosząc przy tym brew do góry. Niebieskooki również przystanął, przyglądając się starszemu z niezrozumieniem.

— Gdybyś zaczął mnie w końcu słuchać — odparł oskarżycielskim tonem — Mówię do ciebie o czymś ważnym dla mnie, a ty od momentu wyjścia z domu, siedzisz w swoim niebieskim świecie, wyglądając, jakby ktoś co najmniej wsadził ci nie powiem co, nie powiem gdzie — pokręcił głową — Jaki jest twój problem, Niall? Idziesz na imprezę, gdzie będzie twój przyszły chłopak, mając przy swoim boku najlepszego człowieka na świecie. 

Thin White Lies • niam;zarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz