Rozdział 14.

337 30 26
                                    

Drzwi trzasnęły, a Zayn momentalnie odetchnął z ulgą, opierając się o nie plecami, a dłonie układając na swoich kolanach, aby móc w spokoju przymknąć oczy i przeanalizować całą sytuację jeszcze raz. Avery stał przed nim ze zmarszczonymi brwiami, popijając swojego drinka i nie bardzo wiedząc, jak powinien się zachować, bo dziwność Malika za każdym razem zadziwiała go coraz bardziej. 

— Jesteś dupkiem — odezwał się w końcu brunet, unosząc głowę do góry, aby móc spojrzeć na wyraz twarzy starszego, która diametralnie się zmieniła. Ze zdziwienia przeistoczyła się w szok, a do ust zamiast krawędzi kubeczka przyłożona była dłoń, która miała jeszcze bardziej wyolbrzymić jego zachowanie.

— O nie, co ja teraz zrobię? — spytał, kucając przed nim — Ta bolesna opinia negatywnie wpłynęła na moje ego, nie podniosę się chyba po tym do rana. Zayn, jak mogłeś mnie tak zranić? — ciągnął sarkastyczną wypowiedź, wpatrując się w ciemne oczy, które w końcu przybrały jeszcze ciemniejszą barwę. Jedna z dłoni w sekundzie powędrowała do twarzy białowłosego, aby objąć mocno jego szczękę i przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie, co poskutkowało tym, że Colin stracił równowagę i jedynie podtrzymanie się zgiętych kolan Malika uratowało go przed bolesnym spotkaniem z podłogą. 

Niebieskooki przygryzł wnętrze policzka, mając wrażenie, że głośna muzyka na kilka sekund zdawała się ucichnąć, a przechodzący obok nich ludzie wyparowali. Ale to był tylko krótki nic nie znacząc przebłysk czasowy nim wszystko wróciło do normy.

— Masz jakieś sensowne wytłumaczenie na swoją obronę? — uniósł brew do góry, zaciskając palce na jasnej skórze starszego chłopaka, który dokładnie to samo robił z trzymanym kubkiem. Mimo utraty równowagi nie mógł poświęcić napoju Bogów — Naprawdę chcę wierzyć, że nie okazałeś się zdrajcą, który spiskuje przeciwko nam. 

— Ale o co chodzi? — wymamrotał niezrozumiale. Nie potrafił normalnie się wysłowić w momencie, w którym jego szczęka była ściskana. 

— Colin, chcesz zniszczyć Lialla! — burknął, zaraz zanosząc się sztucznym płaczem — Powinieneś wspierać swojego brata w sprawach sercowych, a ty bezczelnie na jego oczach zarywasz do jego faceta! Jak tak można, jak ci nie wstyd? Wkładałem w tę relację tak wiele pracy, tworzyłem ją i opiekowałem się nią niczym matka świeżo narodzonym dzieckiem i wszystko było już na dobrej drodze, ale nie! Pojawiłeś się w drzwiach jak ojciec z mlekiem po wielu latach, zabijając powoli i boleśnie moje dziecię! — opuścił głowę w dół, sprawiając, że kąciki Colina uniosły się delikatnie do góry.

Wywracając rozbawiony oczami, chwycił swoją dłonią nadgarstek Zayna, odciągając go od swojej buzi, a następnie wstał, ciągnąc ciało młodszego chłopaka do góry, aby móc docisnąć go do drzwi. Podłożył rękę pod jego podbródek i uniósł, aby poczuć choć przez moment wyższość nad przyjacielem swojego brata. 

— Po pierwsze nazwa tego shipu jest taka beznadzieja, że będziesz miał przejebane u Nialla dwa razy, jak tylko się o tym dowie, dlatego apeluję o nazwanie ich... — zamyślił się — Niamem. Brzmi to na pewno bardziej sensownie niż jakiś Liall, na którym mogę połamać sobie język — skrzywił się — Po drugie, wnioskując po twojej wypowiedzi, ja jako ojciec naszego dziecka, nigdy nie pozwoliłbym mu zginąć powolną śmiercią zwłaszcza z mojej winy. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że Niall wolał pić wódkę z sokiem niż z nami rozmawiać, a nie mogłem stać jak szpadel i udawać, że nie słyszę, jak Liam pyta mnie o coś, bo uciekłby od nas jeszcze szybciej, niż by zamierzał — tłumaczył, obserwując, jak twarz ciemnookiego ogarniał błogi spokój — Zamierzałem poczekać, aż alkohol zacznie działać, aby Nialler stał się bardziej wygadany i dopiero wtedy się zawinąć. Nie musiałeś robić sceny — dotknął jego nosek, uśmiechając się. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 21, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Thin White Lies • niam;zarryWhere stories live. Discover now