Rozdział 1.

783 77 65
                                    

Niall, opierając swój podbródek o dłoń, uważnie skanował niebieskimi tęczówkami wysportowane ciała koszykarzy ze starszej klasy. Wzrokiem podążał za piłką, która co chwilę zmieniała swoje położenie - raz była w rękach wysokiego blondyna, a za drugim razem lądowała już w koszu, znajdującym się po drugiej stronie boiska w akompaniamencie radosnych krzyków głównego powodu, dla którego Niall zamiast iść po zajęciach prosto do domu, siadał na górze trybun i obserwował trening szkolnej drużyny koszykarskiej - Liama Payne'a.

Osiemnastoletni brunet o szczerym uśmiechu, potrafiącym zarazić Horana nawet z drugiego końca korytarza, sarnich, bystrych oczach, dumnie błyszczących za każdym razem, kiedy oklaskiwany wraz z kumplami szedł odebrać puchar za zajęcie pierwszego miejsca w międzyrejonowych zawodach oraz tych cholernych perfumach, które potrafiły powalić Nialla na kolana. Niebieskooki miał totalnego fioła na punkcie jego delikatnego zapachu. Ten czynnik zdecydowanie mieszał mu w głowie i Horan czasami dziwił się sam sobie, że u większości ludzi uwagę głównie zwracał właśnie na woń, pokrywającą ich ubrania. 

— Długo jeszcze będziesz ślinił się na jego widok? — prychnął Zayn, siadając tuż obok swojego przyjaciela, który usłyszawszy znajomy głos, szybko poderwał się do góry. Niall wywrócił oczami, zajmując swoje miejsce, a następnie spojrzał na bruneta, który w rękach trzymał dwa zimne napoje, którymi zamiar miał podzielić się z roztargnionym blondynem.

Oczywistym było, że Liam ani trochę nie podobał się Niallowi, który pewien był swojej orientacji w stu procentach. Nie był gejem, nigdy nie myślał o drugim mężczyźnie w ten sposób i gdy tylko wyobrażał sobie siebie w jakiejś dwuznacznej sytuacji z którymkolwiek chłopakiem to od razu przechodziły go dreszcze. Prędzej rzuciłby się pod pociąg, aniżeli chociażby pocałował osobnika tej samej płci. 

Horana po prostu intrygowała osoba Liama i czuł dziwną potrzebę częstego obserwowania go oraz wzdychania za każdym razem, kiedy ten przypadkowo łapał z nim kontakt wzrokowy. Ta dziwna, zdaniem Zayna, obsesja trwała już drugi rok. 

— Na nikogo widok się nie ślinię, oglądam jedynie mecz — wymamrotał, odbierając plastikowy kubek — Chciałbym w przyszłym roku dołączyć do drużyny, więc muszę wiedzieć, jak wyglądają treningi — wzruszył ramionami, a Zayn uśmiechnął się, kręcąc głową.

— Jak chcesz dostać się do drużyny, jak na wychowaniu fizycznym ostatnim razem widziano cię miesiąc temu? — uniósł brew, a Niall machnął ręką, upijając przez słomkę zimny napój.

Skrzywił się nieznacznie, wywołując tym śmiech u Malika, który po chwili oparł głowę na jego ramieniu. Westchnął cicho, a po kilku minutach w pewnym momencie jak oparzony podniósł się z krzesła, wyrwał kubek pełny picia z dłoni Horana i zbiegł szybko na dół. Blondyn otworzył lekko usta w zdziwieniu, jednak widząc do kogo tak popędził jego najlepszy przyjaciel, jedynie westchnął ciężko, przecierając dłonią twarz.

Tajemnicą nie było, że Zayn totalnie leciał na Harry'ego Stylesa, chłopaka z równoległej klasy, z którym praktycznie na każdej imprezie lądował w łóżku. Zaczynało się od niewinnych muśnięć dłoni, przesłodzonych flirtów, a kończyło na parkiecie, z którego droga do któregokolwiek wolnego pokoju była prosta. Kędzierzawy jednak niespecjalnie odwzajemniał uczucia Zayna i dawał mu to do zrozumienia na niemal każdym kroku, kiedy ten próbował go poderwać - na trzeźwo, oczywiście, bo kiedy Harry był wstawiony, rozmowa toczyła się zupełnie inaczej.

— Harry, nie wiedziałem, że interesuje cię koszykówka — odezwał się, opierając biodrem o oparcie czerwonego krzesła — Gdybym wiedział, to już od dawna biegałbym po boisku za piłką — uśmiechnął się, wyciągając dłoń z kubkiem, który zabrał Niallowi — Proszę, specjalnie dla ciebie go kupiłem. Ochłodzi ci ten gorący dzień. 

Zielonooki zmierzył chłopaka rozbawionym spojrzeniem, a następnie lekko wychylił się machając Niallowi, uważnie obserwującemu zaistniałą sytuację. Blondyn parsknął cicho śmiechem, unosząc dłoń, a następnie wzrokiem wrócił na boisko, na którym atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Czasami w grze emocje dawały za wygraną - nikt nie lubił przegrywać. 

— Lubię czasami przyjść i pooglądać jak starsi zabijają się o kawałek gumy — wzruszył ramionami, rzucając kątem oka na wyciągniętą dłoń chłopaka. Kędzierzawy zagryzł lekko dolną wargę, odbierając po dłuższej chwili podarunek. Uśmiechnął się pod nosem, uważnie lustrując lekko nadgryzioną słomkę i pokręcił głową z rozbawieniem. Wszedł na trybuny, położył rękę na ramieniu Zayna, a następnie rzekł, nawet na niego nie spoglądając — Tak na przyszłość - nie kręci mnie mieszanie śliny z Horanem.

Potarł bark Malika kilka razy, a następnie chwytając kawałek plastiku między zęby, udał się w kierunku Nialla, nie zwracającego najmniejszej uwagi na rozgrywającą się na dole scenkę. Ciemnooki zamrugał kilkukrotnie, zaraz gwałtownie odwracając się za siebie. Na jego twarzy zagościł szczery uśmiech, który powiększał się z każdą kolejną sekundą. Oh, tak - Harry Styles był w oczach bruneta niemal idealny. 

•  •  •

wiem, że miałam opublikować rozdział, kiedy skończę wszystkie ff, aaale nie mogłam się powstrzymać

Thin White Lies • niam;zarryWhere stories live. Discover now