Rozdział 2.

590 61 58
                                    

— Harry — odezwał się w pewnym momencie Zayn, zwracając uwagę zielonookiego — Idziesz w przyszłym miesiącu na festiwal? Luke i jego ekipa mają grać, więc mamy wszyscy zniżki — zwrócił się tym razem do Nialla, który wywrócił oczami, odrywając wzrok od zawodników, grających na boisku.

— Nie idę — odparł po dłuższej chwili — Nie mam z kim, bo mój potencjalny kandydat jedzie na rodzinny obiadek do rodziny swojej dziewczyny — burknął, a Zayn uśmiechnął się pod nosem, śmiało obejmując kędzierzawego ramieniem.

— Wiesz... znam kogoś, kto mógłby z tobą pójść — wymruczał, a Harry uniósł do góry jedną brew, zaraz strącając rękę starszego ze swoich ramion. — Kogoś inteligentnego, zabawnego, przystojnego oczywiście i jak najbardziej godnego twojego towarzystwa — dodał.

— Jak się nie domyśliłeś ma na myśli siebie — wtrącił Niall, posyłając przepraszający, jednakże kpiący, uśmieszek w kierunku swojego przyjaciela. 

Nim którykolwiek zdążył się odezwać na boisku rozbrzmiał gwizdek, oznajmujący koniec treningu. Harry jako pierwszy poderwał się z miejsca, chwycił swój plecak, a następnie zbiegł na dół, nawet nie oglądając się za dwójką lekko zdezorientowanych przyjaciół. Zayn warknął coś pod nosem, uderzając młodszego otwartą dłonią w tył głowy, na co ten syknął cicho, wydymając dolną wargę i mrużąc oczy, czym miał sprawiać wrażenie obrażonego. Malik roześmiał się, zaraz wplątując swoje palce w farbowane kosmyki przyjaciela, który fuknął, po chwili strącając jego dłoń. 

Kiedy zawodnicy zaczęli schodzić z boiska, na halę wpadła, wszystkim bardzo dobrze znana, brunetka, rzucająca się niedługo potem w objęcia swojego chłopaka - Louisa Tomlinsona. Niski szatyn złożył delikatny pocałunek na wargach ukochanej, a następnie przywitał się z jej koleżankami, które przez większość treningu stały w drzwiach, obserwując członków drużyny w akcji. Niall, widząc zaistniałą sytuację wywrócił oczami - te laski nawet z odległości potrafiły być irytujące, strach pomyśleć, jak zachowywały się na co dzień. 

Chwilę później Niall i Zayn stali tuż przy Harrym, który cierpliwie czekał, opierając się o ścianę i niemal zabijając wzrokiem obściskującą się parę. W pewnym momencie zaczął nawet niespokojnie ruszać nogą i nerwowo rozglądać się po sali - wyglądał na zdenerwowanego, jednak nikt nie mógł domyślić się, o co mogło mu chodzić. 

Horan posłał przyjacielowi obok pytające spojrzenie, a ten jedynie wzruszył ramionami, chrząkając na tyle głośno, że niebieskooki zerknął w ich kierunku. Uśmiechnął się szeroko, odsuwając od dziewczyny, a następnie podbiegł, zgarniając kędzierzawego do mocnego uścisku. Zielonooki roześmiał się, klepiąc go po plecach - cały jego zły nastrój wyparował w jednej chwili. 

— Koniec czułości, Lou, jesteś spocony i się lepisz — mruknął, wydymając wargę. — Mieliśmy wracać razem do domu, czy coś w tej kwestii się zmieniło? — spytał, spoglądając za szatyna, który westchnął cicho, zamieniając swój uśmiech w grymas. 

— El chce, żebym poszedł z nią na zakupy. Chce dobrze wyglądać na zbliżającym się festiwalu. Wybacz, Hazz, może następnym razem — wzruszył ramionami, zaraz spoglądając na chłopaków, stojących obok — A wy co tutaj robicie? Też wracacie z nami do domu? — parsknął. 

— Właściwie to... — zaczął Zayn, jednak Harry wtrącił mu się w słowo, unosząc palec do góry, nakazujący mu, aby zamilkł. 

— Chwila — mruknął, analizując przez dłuższą chwilę wcześniejsze słowa przyjaciela. W tym samym czasie Eleanor zdążyła dojść do grupki, obejmując swojego ukochanego ręką w talii i ułożyć głowę na jego ramieniu — Mówiłeś przecież, kiedy chciałem cię zaprosić, że jedziesz z nią na rodzinny obiad i nie będzie cię w mieście — zmarszczył brwi. 

— Plany uległy zmianie, bardzo chcę zobaczyć, jak Ashton radzi sobie na scenie — uśmiechnęła się promiennie, cmokając szatyna w policzek — A skoro już przy tym temacie jesteśmy, to macie z kim iść? Czy będziecie samotnie krążyć pod sceną? — zatrzepotała rzęsami, wywołując u Harry'ego niemal odruchy wymiotne. 

— Tak, idę z Zaynem — odezwał się Styles, chwytając starszego za dłoń. Malik zmarszczył brwi, jednak po chwili uśmiechnął się, obejmując kędzierzawego ramieniem. — Nie mogę się już doczekać występu chłopców, no i wszelkich atrakcji — uśmiechał się sztucznie, powodując, że Niall zaczął czuć się niezręcznie w ich towarzystwie — Może po występach udamy się na podwójną randkę? — po tych słowach Louis wytrzeszczył oczy, a kiedy chciał się odezwać w słowo weszła mu jego dziewczyna. 

— Świetny pomysł! A ty Niall, idziesz z kimś? — zwróciła się do blondyna, który wzruszył ramionami, mamrocząc, że niespecjalnie podoba mu się wizja marnowania czasu w tak tłocznym i głośnym miejscu. — Będzie fajnie zobaczysz, tylko znajdź kogoś! Samotność jest nudna i przereklamowana — burknęła. 

Horan westchnął, poprawiając ramiączko plecaka, które zaczęło zsuwać się z jego ramienia. 

— O czym mowa? — wtrącił do rozmowy chłopak, obejmując parę ramionami, skutecznie ich tym od siebie rozdzielając i spoglądając wprost na Horana swoimi sarnimi tęczówkami. 

•  •  •

oki, tym razem obiecuję, że następny rozdział pojawi się dopiero, jak skończę wszystkie książki

Thin White Lies • niam;zarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz