Część druga

463 21 51
                                    

- Ja się na nic nie pisałam. - Powiedziała od razu nastolatka.

- Kendro, bogowie są dość porywczy, więc się uspokój. - Powiedział Apollo z przyjaznym uśmiechem.

- Ty też jesteś bogiem. - Stwierdził Paprot zabijając wzrokiem boga wróżb.

- Ale mój bliźniak jest strasznym kobieciarzem, a Kendra jest ładna. - Głos zabrała Artemida. - I raczej nieszkodliwa.

- Nieszkodliwa to złe określenie Artemido. - Stwierdziła chłodno Atena.- W przypływie złości zabiła króla demonów. My jesteśmy nieśmiertelni, ale jak popsuje misje będzie po wszystkim. 

- Ale nie mamy herosów na stanie, a ktoś to musi zrobić. - Powiedział Dionizos, bóg bliski sercu wielu ludzi. 

- A Kendra nie poradzi sobie sama? To zadanie nie jest aż tak ciężkie. Do pewnego momentu mogę ją wspierać. - Głos ponownie zabrał Apollo. - Kto go tu ściągnął?

- Iris. Na moją prośbę Apollo. - Odezwała się niesamowita Hekate.* Trzy kobiety w jednej. Prezentowała się niesamowicie. - A ja, wbrew pozorom nie siedzę cały czas w podziemiach na dworze Persefony. 

Na te słowa bóg piękna tylko niewinnie się uśmiechnął.

- A czemu on? - Ciągnął temat.

- Jest synem Królowej Wróżek. I to on z Kendrą ratował wiecznych.

- Pragnę zaznaczyć, że nie udało im się to. - Wtrąciła Atena.

- Och przestań już Ateno. - Powiedziała piękna Afrodyta. - To idealna para. Wierzę, że będą razem.

Wróżkokrewna zrumieniła się na te słowa. Jednorożec natomiast cały czas wpatrywał się w przewodnika muz. 

- Dobra. Po co sprowadziliście nas tutaj? Chcę to szybko załatwić i wrócić do szkoły. - Odezwała się już mocno poddenerwowana nastolatka. 

- Kendro. - Upomniał ją ponownie bóg słońca. - Grzeczniej.

- Dziewczyna ma rację. Niepotrzebnie wszystko przedłużacie. Byle śmiertelnik byłby wstanie poradzić sobie z tym zadaniem, a ona ma jakież żarówki w oczach czy coś podobnego i lubią ją magiczne stworzenia. Tego drugiego też. - Bóg mórz widocznie znudzony przewrócił oczami siedząc na swoim tronie. Może i wyglądałby majestatycznie gdyby nie jego postawa.

- Waszym zadaniem jest włamanie się do jednej z piramid w Egipcie i zabranie z niej pereł życia.  Takie błyskotki, ale jedna perła oznacza jedno greckie miasto. Jeżeli perły się przerwą dojdzie do wielkiej wojny domowej, która zapewne skończy się wojną światową. Jesteśmy patronami tych miast, więc to oznacza jeszcze wojnę pomiędzy nami. - Zeus zachowywał pełną powagę.

- Mam kilka pytań. Pierwsze: Co GRECKIE perły życia robią w Egipcie? Drugie: Czemu nie mogą tam zostać? Trzecie: Czemu sami nie wsiądziecie w jakiś rydwan i nie pojedziecie po to, tylko ciągniecie nas?

- To proste. Perły nam ukradli. Ares uwielbia wojny i nie cofnie się przed niczym. Nawet jakbyśmy mogli wchodzić na terytorium innych bogów to nie jesteśmy tak głupi, żeby odwiedzić ich grobowce i wywołać wojnę. - Odpowiedziała Atena głosem, który mógłby oznaczać, że mówi najbardziej oczywiste rzeczy na świecie.

  - Oj my także nie jesteśmy aż tak głupi. Jak chcecie to dam Wam namiary na osoby, które w filozoficzny sposób przekazują swoją głupotę. Na przykład Sfinks. Tak on jest idealny do tej misji. Nawet jego pseudonim trafiony jest w punkt.

- Wybraliśmy Was. - Powiedział twardo król niebios.

- Daj spokój Kendro. Wiem, że ci ciężko, ale razem damy radę. - Paprot uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, a ona od razu się uspokoiła.

- Dlatego shipuję  Brackendrę. - Ucieszyła się głośno Afrodyda co wywołało minę niezadowolenia na twarzach reszty bogów. Sami zainteresowani jednak nie zwrócili uwagi na jej słowa.

- Jak dotrzemy do Egiptu? To kawał drogi stąd. - Zapytała Kendra.

- Artemida i Apollo dostarczą was pod same ziemie Egiptu.- odpowiedział na pytanie Zeus, a następnie zwrócił się do boskich bliźniąt. -  Apollo zajmiesz się jednorożcem, a ty Artemido dziewczyną. 

- Nie możemy się zamienić? - Zaproponował bóg słońca.

- Nie wpuszczę do mojego rydwanu nikogo płci męskiej.* - Zaprzeczyła twardo bogini księżyca.

- Ruszajcie już. - Zdecydował Zeus.

***

Stoi przed tłumem bogów z perłami w rękach. Stoi sama. On nie wrócił, bo uratował ją. Łzy obficie leciały po jej policzkach. Zginął chroniąc ją i jakieś boskie perły, które dziewczyna ma ochotę teraz rozerwać i rozsypać po świecie, ale konsekwencją tego byłby fakt, że jego poświęcenie poszłoby na marne. Kolejny raz udowodnił, że jest bohaterem.

- Co z nim teraz? - Zapytała powoli i poważnie.

- Jest w krainie umarłych. - Odpowiedziała mi Hekate,

- Kto z Was zabierze mnie do pana tego miejsca.

- To się dla ciebie źle skończy dziecko.

- Nie ważne. Chcę spróbować.

- Ja mogę zabrać cię do Tanatosa. Dalej musisz sobie radzić.

Tak jak obiecała zabrała dziewczynę do boga śmierci i odeszła. Dziewczyna nie dotarła do pałacu Hadesa. Nie za życia. Dusze umarłych zbyt ją przytłoczyły. Nie była herosem i miała zbyt mało silnej woli. Wszystko za bardzo ją poruszyło. Była wstanie zrobić wiele, ale nie aż tak. 

A może po prostu nie walczyła? Może miała już dość i pozwoliła się przytłoczyć. Chciała być z nim, nie ważne gdzie. Przynajmniej zostali razem na zawsze.


*Tak, faworyzuje Hekate i Iris, ale też Posejdona i Hadesa (moich boskich ojców), więc przepraszam(?) 

* Musimy założyć, że Artemida również podróżowała rydwanem, tylko w jej przypadku księżycowym.

Nie no żartuję nie przepraszamXD

Wiecie kto nie ogarnia dni tygodnia? Ja! 

Miłego dnia/nocy/wieczoru♥

Baśniobór | one shotsWhere stories live. Discover now