Część pierwsza.

877 29 44
                                    

*Opowiadanie dzieje się po wygranej walce z demonami, ale nie zakłada wydarzeń ze smoczej straży. Miłego czytania.*

Kendra podążała korytarzem z plecakiem pełnym książek pogrążona w myślach. Myślała chyba o wszystkim co możliwe. Minął już miesiąc  odkąd poszła do nowej, nieznanej jej szkoły. Choć była bardzo inteligentna gołym okiem było widać, że ma pewne braki w materiale przez fakt, że od dłuższego czasu nie uczęszczała do szkoły. Przecież "martwa" walczyła w ostatnim czasie z demonami i nie miała za bardzo czasu na naukę chociażby chemii. No cóż w szkole nie uczą tego samego co Tanu czyli na przykład jak uwarzyć eliksir gazowy. Na szczęście przez swoje ambicje doganiała z materiałem swoich rówieśników. Co prawda po skończonej szkole zamierzała żyć i pomagać dziadkom w Baśnioborze, ale wiedza przecież jest potrzebna.  

Mijała właśnie kapitana drużyny koszykówki. To był taki typowy kapitan drużyny, z typowego filmu lub książki dla nastolatków. Większość dziewczyn za nim szalała, a on łamał ich serca. Oklepane, ale gościu chyba nie ma ochoty stać się bardziej oryginalny. Kendra nawet na niego nie spojrzała. Z dumnie uniesioną głową podążała wzdłuż korytarza. Nie spojrzała nawet na szkolną gwiazdę przechodząc obok, więc chłopak dogonił ją i zaczął rozmowę.

- Hej ślicznotko jesteś tu nowa? - Zapytał idąc przodem do niej.

- Od miesiąca. - Odpowiedziała krótko Kendra. Nie miała tutaj znajomych, ale nie chciała ich mieć. Po szkole i tak urwaliby kontakt. A co gdyby znowu umarła? Kolejny pogrzeb nie był jej na rękę.

- Potrzebujesz może kogoś kto oprowadzi Cię po szkole?

- Jak już mówiłam jestem tu od miesiąca. Radzę sobie.

- Napewno? Bo ja...

I nie dokończył, ponieważ potknął się o nogi jakiegoś chłopaka siedzącego na ziemi. Dziewczyna skorzystała z okazji i szybko udała się do swojej sali. Usiadła spokojnie w swojej ławce i czytając książkę czekała na rozpoczęcie lekcji. Po pięciu minutach wszyscy siedzieli już w pomieszczeniu, dzwonek zadzwonił, a do środka weszła jeszcze Pani profesor z jakąś inną osobą i stanęła razem z nią na środku sali. Wróżkokrewna nie odrywała oczu od literek umieszczonych na papierze starego eposu. Nauczycielka zaczęła mówić, więc dziewczyna jak na porządną uczennice przystało odłożyła obiekt swojego zainteresowania i spojrzała na kobietę znajdującą przed nią i chłopaka na oku w jej wieku obok dorosłej. Chłopak był bardzo przystojny, ale nie tak jak jednorożec, którego poznała Kendra. Miał ciemne włosy i kasztanowe oczy oraz ciemniejszą karnację. Nastolatka nie potrafiła stwierdzić ile ma wzrostu na oko, ale na pewno był sporo wyższy od niej.

- Nikolas to nowy uczeń. Przeprowadził się  do nas z innego stanu i właśnie zaczyna naukę w naszym liceum. Chciałabym, żebyście przyjęli go ciepło.  Zajmij chłopcze proszę jakieś wolne miejsce. - Miło uśmiechnęła się do niego i usiadła za biurkiem.

W całej sali było dość sporo wolnych miejsc. Był poniedziałek, więc klasa była jeszcze bardziej pusta niż zazwyczaj, co nie zmieniało faktu, że nawet gdyby wszyscy byli obecni nastolatek miałby spory wybór. Na przykład miejsce obok Kendry zawsze było wolne. Gdy znalazła się w tej szkole każdy już miał swoją paczkę przyjaciół, a ona, co już wiecie, nie szukała znajomych. Chłopak zajął miejsce właśnie koło wróżkokrewnej. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na kobolda, ani na księcia demonów, więc dziewczynie za bardzo to nie przeszkadzało. Nauczycielka zapowiedziała, że przez całą lekcje będzie odpytywać uczniów, którzy nie mają jeszcze oceny. Kendra nie zależała do tego grona więc spokojnie wróciła do czytania książki. Minęła chwila, a przed jej oczami wylądowała karteczka od chłopaka obok.

Baśniobór | one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz