R𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟙

5.2K 325 103
                                    

Biegnąc dalej zapach dość mocno się nasilił.

Po niecałych 10 minutach na kogoś wpadłem. Prędkość jaką osiągnąłem podczas biegu była wystarczająco szybka aby z impetem przewrócić się na jakiegoś mężczyznę.

Leżąc na ziemi w raz nieznajomym przypomniał mi się mój ojciec. Nie tracąc więcej czasu szybko się podniosłem, gdy miałem zacząć już biec poczułem ciepłą dłoń na moim nadgarstku. Gdy się odwróciłem zobaczyłem wysokiego, młodego chłopaka o karmazynowych oczach i kruczo czarnych włosach. Wziąłem głębszy wdech i dopiero wtedy poczułem przyjemnie uspokajający zapach bryzy morskiej wymieszany z drzewami cytrusowymi. To było on, mój przeznaczony. Zatopiłem się w jego oczach aż z transu nie wyrwało mnie głośne warknięcie. Odwróciłem głowę w stronę hałasu i zobaczyłem biegnącego mężczyznę. Miałem już wyrwać rękę z uścisku lecz chłopak przyciągnął mnie do siebie i ukrył w swojej ciepłej klatce piersiowej.

Stałem otumaniony lecz szybko odwzajemniłem uścisk. Wybranek zaczął warczeć na mojego Ojca i mocniej mnie złapał. Mój opiekun z jakiegoś dziwnego powodu wycofał się i zanim odszedł mogłem dostrzec strach w jego oczach.

Przecież był trzy razy większy od mężczyzny, który mnie obronił to czemu stchórzył? Kim jest ten chłopak, że wywołał w nim taki strach? Zacząłem zadawać sobie te pytania ale przypomniałem sobie, że nadal jestem w mocny uścisku.

Puszczając go w końcu się odezwałem:

-Przepraszam, możesz mnie już puścić?

Chłopak odpowiedział :

-Ah przepraszam.

Po tych słowach puścił mnie i cofną się 2 kroki do tyłu aby mi się przyjrzeć. Nie dziwię się, że musiał się cofnąć skoro jest ode mnie o głowę wyższy.

Skoro Ja mam 167 cm wzrostu to on musi mieć gdzieś około 180 cm.

Patrzyliśmy tak na siebie aż przypomniałem sobie o mojej rannej Matce. Zacząłem panikować, muszę się tam dostać jak najszybciej przed Ojcem. Spanikowany powiedziałem przeznaczonemu:

-Dziękuję za pomoc ale muszę już iść.

Nie dając mu nic do powiedzenia przemieniłem się w białego lisa o złotych oczach. Widziałem wymalowane zaskoczenie na jego twarzy, lecz nie tylko jego ale również ludzi zebranych dookoła, to zrozumiałe, ponieważ lisołaki są rasą która podlega prawie całkowitemu wymarciu. W przypadku lisołaków jest tak samo jak w przypadku wilkołaków, też dzielą się hierarchicznie.

Cóż chłopak pewnie się zawiódł, znając życie liczył na jakąś cycatą, uległą wilczą omegę niż  na jakiegoś gościa który nie jest ładny i prawie w ogóle uległy.

Nie zwlekając dłużej zacząłem biec przeciskając się przez tłum ludzi, aż nagle przeskoczył nade mną gigantyczny czarny wilk o krwistych oczach. To był on.

Postanowiłem go zignorować i biec dalej.
Okazało się, że w żaden sposób nie próbował mnie zatrzymać po prostu biegł obok.

Gdy byliśmy już przed blokiem w którym mieszkam, przemieniłem się z powrotem w człowieka. W odróżnieniu do kotołaków i wilkołaków, lisołaki pozostają w ubraniach po przemianie. Z rozpędu otworzyłem drzwi na korytarz i zacząłem wbiegać po schodach. Będąc już na odpowiednim piętrze otworzyłem drzwi od mieszkania i zacząłem nerwowo się rozglądać.

Krzyknąłem:

-Mamo gdzie jesteś?!

Nikt nie odpowiedział. Ponowiłem próbę. Również nic. Dopiero za trzecim razem usłyszałem ciche:

-Jun w salonie.

Od razu tam pobiegłem. Moja Matka siedziała na kanapie ledwo przytomna. Przykucnąłem obok niej i zauważyłem, że rana zdąrzyła się już zasklepić. Cieszę się, że moja mama jest alfą dzięki czemu rana zrosła się szybciej niż u bety czy omegi.

Zapytałem:

- W porządku mamo, nic cię nie boli, zabrać cię do szpitala, czy coś ci podać, potrzebujesz jakiś leków, czy...?

Moja rodzicielka przerwała mi:

-W porządku, nic mnie nie boli, nie potrzebuję jechać do szpitala, nie potrzebuję leków. Jak sam widzisz rana już się zrosła. A teraz ważniejsza sprawa, kto to jest?

Powiedziała kobieta z ogromnym uśmiechem patrząc na kogoś za mną.
Również odwróciłem głowę w tamtym kierunku i dopiero wtedy przypomniało mi się, że nie przybiegłem tutaj sam. Za mną stał czarny wilk,  który ze skupienie mi się przyglądał.

Zacząłem mówić:

-To...

Nie dane mi było powiedzieć więcej, ponieważ znów mi przerwano tego dnia.
Zaczęła mówić moja Mama:

-Zaraz mi powiecie ale najpierw przynieś jakieś ubrania dla naszego gościa i jakbyś mógł to proszę posprzątaj rozbite szkło.

Postanowiłem, że nie będę się sprzeciwiał rodzicielce i wstałem z zamiarem przyniesienia ubrań chłopakowi.

Gdy przyniosłem ubrania powiedziałem mu gdzie znajduje się łazienka a sam udałem się posprzątać bałagan.

Po 8 minutach wszystko było już posprzątane a Mama w raz z gościem siedzieli w salonie w kompletnej ciszy.

Kiedy w końcu do nich dołączyłem usiadłem na fotelu. Panowała całkowita cisza przez conajmniej 2 minuty.

Przerwała to moja Mama:

-Nazywam się July Shine, 37 letni wilkołak  i jak już pewnie się domyśliłeś jestem matką białowłosego chłopca który siedzi po mojej lewej. A teraz powiedz mi jak to się stało że mój syn znalazł swojego przeznaczonego w tak młodym wieku.

Powiedziała July uśmiechając się szeroko przy tym pokazując swoje śnieżne, ostre zęby...

779 słów

Lisi Potomek a/b/oWhere stories live. Discover now