𝔹𝕠𝕟𝕦𝕤+

2.2K 169 17
                                    

- Kim jesteś? - zapytał mały, pięcioletni, zapłakany, białowłosy chłopiec.

- Twoim rycerzem na białym koniu! - odpowiedział energicznie dziesięciolatek o czerwonych oczach.

Młodszy chłopiec popatrzył na niego jak na idiotę.

- W tych czasach nie ma rycerzy. - odrzekł, cicho się śmiejąc. - Ale możesz być moim superbohaterem! - dopowiedział z dziecięcą naiwnością.

- W takim razie w czym może pomóc tak nieprzeciętnie silny i muskularny Alfii bohater dla tak małego i bezbronnego Omegi?

- Może pomóc mu odnaleźć mamę, którą zgubił biegnąc za motylem.

Po wypowiedzianych słowach młody Alfa wziął złotookiego chłopca za rękę pomagając mu wstać.

- Jaki twoja mama ma zapach? - zapytał czarnowłosy.

- Nie wiem. - wzruszył ramionami młodszy. - Nie potrafię jeszcze dobrze wyczuwać zapachów.

Starszy jedynie westchnął. W takim razie odnalezienie kobiety będzie o wiele trudniejsze niż początkowo przypuszczał.
Gdy już myślał, że są w sytuacji bez wyjścia, wpadł na pomysł, skoro białowłosy nałogowo spędza czas z kobietą to musi pachnieć jej zapachem skoro swojego jeszcze nie wydziela.

Zbliżył powoli swój nos do szyi chłopca i zaczął obwąchiwać.

- Co robisz? - zapytał mniejszy.

- Próbuje wyczuć zapach twojej mamy na tobie. - odpowiedział krwistooki.

Po intensywnym obwąchaniu oddalił się, łapiąc chłopca za rękę, prowadząc go w nieznanym kierunku.

*

Po pięciu minutach wędrówki natrafili na spanikowaną kobietę, wykrzykującą czyjeś imię.

Podeszli do niej powoli, a Omega rozpoznając swoją mamę podbiegła do niej mocno się wtulając.

- JUN! - krzyknęła. - Rany boskie nie rób tego więcej. Nie oddalaj się ode mnie już nigdy więcej nawet o krok. - powiedziała już z wyczuwalną ulgą w głosie.

- Ale tam był taki ładny motyl!

Kobieta popatrzyła na niego zrezygnowana, gdy przykuł jej uwagę chłopiec stojący nieopodal.

- Pomogłeś mojemu synowi mnie znaleźć? - zapytała, uśmiechając się promiennie do dziesięciolatka.

Ten jedynie w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową.

- Bardzo Ci dziękuję. Nie wiem co bym zrobiła jakbym go nie znalazła. A właśnie jak się nazywasz?

- Moe Fleight. - odpowiedział speszony.

- Bardzo ładne imię. Mój syn pewnie Ci się nie przedstawił. Nazywa się Jun Shine. Jest taką moją małą kopią. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję Moe za pomoc i że wykazałeś się taką dużą odwagą.

Ten jedynie znów skiną głową po czym powiedział:

- Ja już będę iść. Miałem coś zrobić ale nie pamiętam co... - powiedział zamyślony. - AH już wiem! Miałem pilnować młodszej siostry... - po tych słowach cały zbladł. - ZOSTAWIŁEM JĄ SAMĄ! PRZEPRASZAM, ALE MUSZĘ JUŻ IŚĆ, DO WIDZENIA.

Po czym odbiegł, zostawiając za sobą parę wypatrujących się uważnie w jego sylwetkę oczu.

- Co robisz? - zapytał Moe, wchodząc z dwuletnim dzieckiem na rękach do salonu.

- Wiesz, myśle, że u ciebie w rodzinie obwąchiwanie obcych osób jest jakąś tradycją. - odpowiedział Jun wesoło się śmiejąc. Po czym wstał, zabierając dziewczynkę z rąk przeznaczonego oraz wychodząc z salonu, zostawiając zdezorientowanego Moe samego.

_______________________________

Witam serdecznie!
Wpadłam ostatnio na pomysł aby napisać jeszcze jeden bonusowy rozdział z okazji rocznicy książki. Chciałabym przy okazji podziękować za wszystkie gwiazdki, komentarze oraz wyświetlenia, nigdy w życiu bym nie przypuszczała, że moja opowieść stanie się tak popularna. Jestem wszystkim bardzo wdzięczna i mam nadzieję, że może jeszcze się kiedyś spotkamy w innej mojej książce (o ile w ogóle jakąś jeszcze opublikuję).
Chciałabym przy okazji przeprosić jeszcze za inny format dialogów ale nie potrafię już pisać tamtym stylem. Jeszcze raz dziękuję i życzę miłego dnia!

Lisi Potomek a/b/oWhere stories live. Discover now