R𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟚

4.8K 296 85
                                    

Nie wiedziałem co powiedzieć, skąd wiedziała, że to mój przeznaczony. Już otwierałem usta gdy nagle odezwał się kruczowłosy:

-Miło mi Panią poznać. Nazywam się Moe Fleight mam 23 lata i jestem synem przywódcy watahy Cienia.

Czy mój przeznaczony to następca watahy Cienia!? I ja jako jego przeznaczony mam być potem Luną stada?! Takie życie nie jest dla mnie. Jak ja nawet prania nie potrafię nastawić i co krok coś psuję. Ale wiem już czemu mój Ojciec przed nim uciekł. Bał się konsekwencji jakie mógł ponieść na zaatakowanie syna przywódcy najpotężniejszej watahy w tym kraju.

-Będąc w mieście aby załatwić papiery z moją wizytą tutaj, Jun na mnie wpadł. Uciekał wtedy przed jakąś alfą. Dzięki temu, że nie użył tabletek na ukrycie zapachu mogłem wyczuć jego lawendowo-waniliowe feromony.

Na jego słowa zdziwiłem się, ponieważ nigdy bym się nie spodziewała, że tak pachnę. Zawsze myślałem, że czuć ode mnie jakimś skunksem. Ale jeszcze większym dla mnie zdziwieniem było to, że Ja właśnie zażyłem te tabletki jakieś 3 godziny temu a działają one 6 godzin.

Wtrąciłem się patrząc zdziwiony na chłopaka:

-Ale wtedy gdy na ciebie wpadłem to tabletki były aktywne. Zażyłem je jakieś 2 godziny przed naszym spotkaniem.

We trójkę zaczęliśmy się patrzeć na siebie zdezorientowani, aż w końcu July zapytała:

-Jun skoro zażyłeś tabletki aby nie wydzielać zapachu to jakim sposobem Moe był w stanie cię wyczuć?

Po wypowiedzianym pytaniu popatrzyli się na mnie.

Odpowiedziałem:

-Może to przez więź?

Powiedziałem niepewnie.
Po chwili dodałem:

-Byłem w stanie wyczuć zapach Moe jakieś 10 minut przed, zanim na niego wpadłem.

Znów wszyscy popatrzyliśmy na siebie zdezorientowani a moja Mama zabrała głos:

-To niemożliwe, nawet najbardziej wyszkolony i  doświadczony zmiennokształtny nie byłby w stanie wyczuć swojego przeznaczonego z takiej odległości.

Zapytałem:

-Nawet lisołak?

Na moje pytanie spotkałem się tylko z pytającym spojrzeniem.

Powtórzyłem:

-Lisołak również by nie wyczuł?

Rodzicielka popatrzyła na mnie jak na idiotę.

Racja zapomniałem, że nawet ona nie wie, że jestem lisołakiem a nie wilkołakiem. Ona i ojciec są wilkami a ja urodziłem się jako lis, sam nie wiem czemu lecz nie dziwię się, że myśleli, że jestem wilkiem, ponieważ to wina lekarzy w szpitalu. Gdy robili mi badania na potwierdzenie gatunku popełnili jakiś błąd i źle wyszły wyniki a, że nie chciało im się ich powtarzać to wcisnęli moim rodzicom kit, że jestem wilkołakiem.

Znów zacząłem mówić:

- Zapomniałem, że nie wiesz.

Powiedziałem drapiąc się po karku z nikłym uśmiechem.
Kontynuowałem:

-Bo tak jakby jestem lisołakiem a nie wilkołakiem.

Popatrzyłem na rodzicielkę i zobaczyłem jak patrz na mnie z lekko otwartą buzią.

-Pamiętasz jak robili mi badania na gatunek? To wtedy popełnili jakiś błąd i wynik wyszedł niewłaściwy. Sam dowiedziałem się, że jestem lisem jakieś 3 miesiące temu. Nie wiem czy pamiętasz ale było to wtedy jak cały dzień leżałem w łóżku i myślałem, że zaraz umrę z bólu. W tamtym momencie przechodziłem moją pierwszą przemianę.

Gdy skończyłem mówić wstałem i miałem się już przemieniać lecz powstrzymał mnie huk drzwi.

Odwróciłem głowę w tamtym kierunku i wyczułem dobrze znany mi zapach padliny wymieszany z wilgocią. Ojciec wrócił do domu.

Usłyszeliśmy jak mówi:

-Pieprzony bachor, już go prawie złapałem ale
nie, musiał mu pomóc synalek tego skurwysyna Fleight'a.

Dodał po chwili:

-Kochanieeeee wróciłem, gdzie jesteś~

Powiedział ohydnie przesłodzonym głosem.

Pojawił się w drzwiach futryny i zamarł w bezruchu zauważając naszą trójkę uważnie się mu przyglądającej. W kilka chwil cały alkohol znajdujący się w jego żyłach jakby magicznie wyparował a on natychmiastowo wytrzeźwiał.

Moe zauważając, że to ten sam facet, który mnie gonił, wstał i zaczął powolnym krokiem do niego podchodzić.

Widziałem jak jego oczy zaczynają świecić. Opanowała go wściekłość.

Po paru sekundach stał już przed nim i zaczął mówić z fałszywym uśmiechem:

-Witam Panie Shine, miło mi poznać ojca mojej omegi.

Nie spodobało mi się jak powiedział o mnie jak o przedmiocie. Jesteśmy powiązani więzią, lecz to nie znaczy, że zgodzę się być jego "własnością". Nigdy się nie zgodzę aby traktowano mnie przedmiotowo.

Ojciec odpowiedział:

-Dzień dobry Panie Fleight, nie wiedziałem, że mój syn jest Pana omegą.

Powiedział cały zestresowany. Ledwo co udało mu się wypowiedzieć to jedno zdanie.

Czarnowłosy odpowiedział:

-Cóż ja też się nie spodziewałem, że spotkam swojego soulemate uciekającego przed własnym ojcem. Niesamowite prawda?

Mówiąc to przekrzywił głowę w bok. Natomiast
pijak nic nie odpowiedział tylko przełknął nerwowo ślinę.

Do rozmowy wtrąciła się nagle moja matka:

-Panowie co powiecie aby porozmawiać na spokojnie przy kawie?

Zaproponowała.

Moe odpowiedział:

-To nie będzie potrzebne Pani July. Właściwie to będzieMY się już zbierać.

Wtrąciłem się:

-Jak to my?

Odpowiedział:

-Jedziesz ze mną do mojego domu w Zeney. Idź spakuj swoje najpotrzebniejsze rzeczy a na miejscu dokupię potrzebne przedmioty.

Jak to w Zeney!? Przecież to aż na drugim końcu kraju! Jakieś 1500 km stąd!...

781 słów

_______________________________

Witam serdecznie!
Postanowiłam, że opublikuję dzisiaj dodatkowy rozdział z powodu dość ważnego dla mnie święta.

Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim czytelnikom tej książki, że w ogóle postanowili w nią wejść. Mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej!

Lisi Potomek a/b/oWhere stories live. Discover now