- Cóż, mój angielski jest niewiele lepszy od Twojego francuskiego. - #001

21 4 1
                                    

— Cze... — Nie kończę ponieważ, energiczna dziewczyna przerywa mi słowami:

— Co Ty sobie myślisz? Że jak nie odbierzesz to od tak dam Ci spokój? Niedoczekanie. Lepiej opowiedz mi kogo już poznałaś! — Woła podekscytowana.

— Nie mam zamiaru o Tobie zapominać, zwariowałaś?! Po za tym idę teraz na śniadanie. — Odpowiadam jej śmiejąc się pod nosem.

— A to drugie pytanie? — Gdy po chwili nadal jej nie odpowiadam ponownie pyta. — Kogo już poznałaś?

— Panią z recepcji. — Odpowiadam zgodnie z prawdą. Mimo, że wiem co ma na myśli nie odpowiadam na to wprost.

— Nie żartuj sobie ze mnie.

— Nie mam zamiaru. Hilie nikogo nie poznałam.

— Jeszcze, nie poznałaś. — Poprawia mnie za co mam ochotę jej dogadać. Nie wiem czego to skutek - być może wczesnej jeszcze pory - ale nie umiem znaleźć odpowiednich słów. — Wiesz ile dziewczyn mówiło, że to tylko przyjaciel? No właśnie! Ty też sobie kogoś tu znajdziesz.

— O nie. Nie ma takiej opcji. Przyleciałam tu nie po to aby znaleźć faceta, ale żeby odpocząć!

— Puki co, niech Ci będzie. Ale gwarantuję: Wrócisz z którymś u boku. Wszyscy będą się zalecać, mówię Ci. — Gdy próbuję przekazać jej, że nie w głowie mi randkowanie, to dalej ciągnie swój monolog. — Chcę słyszeć o wszystkim co się wydarzy. Buziaczki! — Żegna się spontanicznie.

— Nie byłabym tego taka pewna, pa.

     Odkładam telefon z powrotem do białej torebki, która zdobi moje ramię i kieruję się w stronę kafeterii, w której dawno bym była gdyby nie moja zakręcona przyjaciółka. Witam się ciepło z Panią za blatem, która podaje mi tackę. Kątem oka widzę dzieci - te same, które niedawno kłóciły się na piętrze - łapiące bułki z ziarnami. Idę w ich stronę i biorę zwykłe białe pieczywo. Sięgam również po masło i dodatki na bułkę. Sztućce już przygotowałam więc zastaje mi wybranie picia i spokojne - o ile to możliwe - spożycie pokarmu. Dzisiaj decyduję się na kawę, więc to ją wybieram w automacie obok stolików. Po krótkim czasie sama przy jednym siadam i zabieram się na apetyczne jedzenie. Dziwnie się czuję, siedząc tu sama. Zazwyczaj na wakacje jeździłam z rodziną, a nasz stolik był najgłośniejszy ze wszystkich. Marzyłam w tamtych momentach, aby zniknąć pod powierzchnią ziemi w poszukiwaniu pięciu minut spokoju. Teraz, gdy mam już 22 lata, udaje mi się tego osiągnąć. Co prawda z wiekiem nie wpasowałam się w marzenia ale jest wyśmienicie. Mam ciszę, nikt nie jęczy, że musi do toalety i to w tym momencie, nikt nie mówi mi, że kawa jest dla dorosłych, i że nie ładnie trzymać głowę opartą na rękach, gdy ktoś coś mówi. Jestem tylko ja, i błogie chwile zanurzone w ciszy i spokoju. Po dwudziestu minutach idę do pokoju i chwytam za kalendarz, który zdobi moją szafkę nocną. Otwieram na ostatniej z zapełnionych stron i wpatruję się w zapisane na nim słowa. Przed wyjazdem uzupełniłam pewną rubryczkę na miejsca, które chcę zwiedzić. Zacznę od początku więc wyruszam do pewnej kafejki "Au Vieux Paris d'Arcole". Ubieram buty i wychodzę na dwór.

                                                                                            ***

     Spaceruję mozolnie ulicami Paryża, w którym goszczę od dwóch dni. Postanowiłam, że nie mam zamiaru pić kolejnej kawy więc zwyczajnie zwiedzam miasto ciesząc swoje uszy językiem Francuskim. Jest zwyczajnie piękny i wspaniały ale nigdy nie myślałam o zaczęciu się go uczyć. Być może ze względu na to, że nie mam głowy do tych dziwnych wymów. Pozostaję przy swoim ojczystym, angielskim i tak mi dobrze. Stare budynki na tej alei są przyodziane w kwitnące, kolorowe kwiaty i śliczne malunki na elewacjach. Co jakiś czas dostrzegam klasyczne, stare samochody, które idealnie pasują do nastoju panującego w tym malowniczym państwie.

Quelque chose de beauWhere stories live. Discover now