#13

7 2 0
                                    


Pov. Charlotte
— Muszę Ci coś powiedzieć, to bardzo ważne.—

Gdy wyszykowaliśmy się po śniadaniu, Shawn powiedział, że ma dla mnie niespodziankę, więc nie wiedząc gdzie idziemy, kierowałam się za nim. Do otwarcia pięknego parku rozrywki została jeszcze godzina, więc nie tam idziemy. Dzisiejszego dnia od rana świeci słońce, i jest bardzo ciepło więc ubrałam krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę na ramiączkach z dekoltem w serek. Na ramię zarzuciłam małą torebkę z niewielką ilością dóbr w środku. Wzięłam to co potrzebne, bo po tajemniczej niespodziance, pójdziemy do upragnionego disneylandu.


— Gdzie mnie zabierasz? — Zapytałam po chwili.


— Niespodzianka. — Mimo wszystko nie chciał zdradzić mi szczegółów. Po chwili zobaczyłam mały stawik pełen lilii, i małą łódkę u brzegu. Shawn pomógł mi do niej wejść a po chwili byliśmy na środku spokojnej tafli. Wręczył mi bukiet kwiatów, za które mu podziękowałam i posłałam buziaka w policzek. Wschodzące słońce nadawało temu niesamowitego klimatu. Całość była bardzo romantyczna...


— Shawn, mam to traktować jako zwykłe spotkanie czy jak randkę? — Zapytałam nieśmiała, ale chciałam to uściślić.


— A jak byś chciała? — Cholera, wolałabym aby to on to sprecyzował.


— Wolałabym żeby była to randka.


— Więc będzie. — Mówiąc to pocałował mnie równie delikatnie jak rano. Przywarłam do niego spragniona dotyku i smaku jego ust.


Nasza pierwsza randka trwała zdecydowanie dłużej niż planowaliśmy, przez co spóźniliśmy się na otwarcie disneylandu. Nie było to, jednak problemem, bo weszliśmy nieco potem. Shawn splótł nasze palce razem i poszliśmy przed siebie.


— Na co masz ochotę księżniczko?


— Najbardziej? Na to! — Wskazałam palcem na wielką karuzelę z krzesełkami. — Marzenie od dziecka...


— W takim razie... — Nie dokończył, bo przeraźliwe piski jakiś dziewczyn, skutecznie to uniemożliwiły. — Uciekamy. — Zaśmiał się cicho, a ja mu wtórowałam. Pobiegliśmy przed siebie, przeciskając się przez tłumy osób, aż w końcu znaleźliśmy się w miejscu gdzie nikogo nie było, a raczej było mniej. Jakiś mężczyzna do nas podszedł i kładąc dłonie na naszych plecach, sprawił, że usiedliśmy i w tedy do nas dotarło. Siedzieliśmy na fotelu od rollercoastera. Złapałam chłopaka mocno za rękę widząc, że pasy zostały zapięte i nie było odwrotu.


— Umrzemy. — Zaśmiałam się w akcie przerażenia.


— Ale razem. — Gdy tylko to powiedział kolejna ruszyła a my krzycząc, kręciliśmy obroty w powietrzu. Czułam jak cały świat wiruje, wszyscy krzyczeli, ale ja słyszałam jedynie pisk w uszach. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję, ale w takich momentach Shawn mocniej trzymaj moją dłoń przywracając mnie do żywych. Po trzech minutach kolejka się zatrzymała, a ja od razu przytuliłam się do chłopaka gdy wstałam z krzesełka. — Nigdy więcej. — Przytaknęłam na to głową odchodząc z nim inne miejsce. Weszliśmy na główną ścieżkę i kierowaliśmy się do wielkiego zamku, który jest główną atrakcją tego parku rozrywki. Po niecałej godzinie wspólnych wygłupów zdecydowaliśmy się na rundkę diabelskim młynem. Odczekaliśmy chwilę po czym weszliśmy do małej budki, kierując się w stronę jej krawędzi aby podziwiać widoki, które były coraz to lepsze z każdą chwilą gdy byliśmy wyżej. Shawn objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, maksymalnie zmniejszając przestrzeń między nami. Przywarłam do niego całą sobą, zaglądając w jego czekoladowe oczy, które kocham.

Quelque chose de beauWo Geschichten leben. Entdecke jetzt