#23

3 1 0
                                    

Pov. Charlotte

Wstałam od stołu w jadalni, i odniosłam naczynia do kuchennego zlewu. Zegar pokazywał mi, że zaraz będzie południe, a co za tym idzie - nowy dzień z Shawnem. Zapytał się czy chcę może mnie zabrać na dzień do swojej pracy i się zgodziłam. Dzięki temu będę mogła porozmawiać z Suzann osobiście, a nie przez esemesy, których wymieniłyśmy mnóstwo.
Poszłam do łazienki i umyłam zęby. Potem stwierdziłam, że lepiej byłoby abym nie straszyła innych więc wyciągnęłam kosmetyczkę z szuflady. Tęskniłam za rodzinnym domem. Nie było mnie tu przez kilka miesięcy, a teraz i tak często przesiaduję poza nim.
Po dwudziestu minutach byłam wyszykowana i gotowa do wyjścia a więc napisałam Shawnowi krótkiego esemesa. Pod domem był chwilę potem. Wsiadłam do auta uśmiechając się w jego stronę.
— Co będziesz dziś robił ciekawego?
— Musimy ogarnąć plan filmowy i poskładać sprzęt. Głównie organizacyjne rzeczy, ale będzie dziś komplet osób, więc możesz zamienić kilka zdań z Suzann. Najprawdopodobniej przywieje też paparazzi i prasę - nic nowego. Zawsze jak opublikujesz nowy kawałek tak to wygląda.
— Jasne, rozumiem. — Ruszyliśmy a po krótkiej trasie byliśmy na miejscu. Nikt nie pytał się o moją tożsamość. Każdy już wiedział, że Meyer to ta od Mendesa, i ma prawo włazić w dosłownie każdy zakamarek budynku. Z jednej strony to dobrze, a z drugiej nieco dziwne.
Gdy dotarliśmy na miejsce pospieszyliśmy do budynku z racji, że i tak jesteśmy spóźnieni... o co najmniej kilka godzin. Wbiegliśmy schodami na górę i weszliśmy przez otwarte drzwi.
— Już jesteśmy! — Rzucił Shawn idąc w stronę zebranych ludzi. — Charlotty, chcesz z nia pogadać? Jak tak to najlepiej teraz, bo potem będzie potrzebna przy kabelkach.
— Jasne, tylko nie widzę jej nigdy.
— Suz! — Zawołał jej zdrobnieniem, a ta wyłoniła się z tłumu. — Pogadajcie sobie, a ja lecę pomóc innym. — Pocałował mnie w czoło i odbiegł w swoją stronę.
— Jasne, nie ma sprawy. Cześć Charlotte. — Przywitała się posyłając mi ciepły uśmiech.
— Hej, nauczyłaś się wymawiać moje imię. — odwzajemniając spojrzenie.
— Shawn mówił o tobie tyle, że nie sposób się mylić. O czym chcesz porozmawiać? — Na jej pytanie złapałam ja za rękę oglądając obrączkę.
— Masz męża?
— Tak, kochana. Jeżeli dalej obawiasz się wierności Shawna, to na prawde nie ma po co. Kocha Cię całym swoim sercem i nigdy by cię tak nie skrzywdził. Widziałam jak zemdlałaś w tedy w studiu... sama nie wiem jak zareagowałabym na wiadomość, ze osoba, którą podejrzewam o bycie kochanką mojego męża.. zaszłaby w ciąże. To musiało być dla ciebie straszne.
— I było. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że tak wypytuję, ale chcę być pewna.
— Oczywiście. Jeszcze raz Ci powtórzę: Między mną a Shawnem nie ma niczego prócz pracy i czysto-teoretycznej koleżeńskiej znajomości. Naprawdę.
— Dziękuję... za wszystko. I przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam w tedy, nie powinnam. Zachowałam się strasznie dziecinnie...
— Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniłyśmy, a Tobie i Shawnowi życzę dużo szczęścia... A właśnie. Jak podobała ci się niespodzianka?
— Byłą wspaniała... to urocze z jego strony, że mimo tych wszystkich bluźnierstw, które kierowałam w jego stronę, on dalej mnie kocha...
— I to szczerze. Serio. — Odwróciła się za siebie, gdy ktoś ze stażystów ją zawołał, a po chwili znów wróciła do rozmowy ze mną. — Muszę już lecieć.
— Jasne, nie zatrzymuję cię. — Uśmiechnęłam się na odchodne i też poszłam w tamtą stronę. Podeszłam do chłopka, a on objął mnie ramieniem.
— Wszystko ustaliłyście?
— Tak, dziękuję i przepraszam. — Wyszeptałam, a on równie cicho szepnął mi do ucha.
— Nie rozpamiętuj tego, kochanie. — Przez te wszystkie dni nie przytuliłam go ani razu, nie pocałowałam nawet na najkrótszą chwilę - a to wszystko ze względu na uczucie, które już raz doszczętnie mnie załamało.

— Mamy gości! — Dziewczyna w krótkich czarnych włosach wbiegła do dużego pomieszczenia. — Nasze kochane paparazzi, Shawn szykuj się na wywiad, Jerry próbuje ich trochę spowolnić. Arthur leć schowaj te kable, Lili - zwiń te rzeczy stąd, dobrze? — Rozporządziła i podbiegła do Kanadyjczyka. Poprawiła kołnierzyk jego koszuli, uderzyła lekko w ramię i powiedziała: — Gotowy. Tylko nie mów nic...


— Wiem. Spokojnie. — Po tych słowach przez wielkie czarne drzwi weszli ludzie z kamerami i mikrofonami. Odsunęłam się nie chcąc aby któryś z aparatów uchwycił mnie na choćby najmniejszym kadrze.


— Jesteśmy teraz w oficjalnym studiu sławnego Kanadyjczyka, z którym umożliwiono przeprowadzenie nam wywiadu. Mówimy o znanym na całym świecie Shawnie Mendesie, witamy.


— Cześć wszystkim! — Uśmiechnął się do kamery, ale nie był to jeden z uśmiechów jakimi obdarowywał mnie, gdy byliśmy sam na sam.


— Jak wiemy na przełomie ostatnich dni została opublikowana nowa piosenka w Twoim wydaniu. Powiedz coś o niej.


— Co tu mówić? Dedykuję ją najwspanialszej kobiecie w moim życiu, bez której nic nie byłoby takie samo.


— Jest tu może z nami, czy będzie cię oglądać w telewizji? — Inny mężczyzna objął kadrem scenarzystów, ale nie było tam mnie, więc uchowałam się przed światłem kamer i reflektorów.


— Jest za kamerami i uśmiecha się do mnie. — Na te słowa zarumieniłam się nieco bardziej.


— Czy mówisz o Charlotte Meyer, którą wielokrotnie widziano cię na mieście? — Proszę nic nie mów.


— Przyjdzie inny, bardziej dogodny czas, aby Wam ją przedstawić. — Padło jeszcze kilka pytań, a potem ekipa scenarzystów zaprowadziła zbiorowisko do wyjścia. Podeszłam do szatyna i podziękowałam za to, że nie zdradził mojej tożsamości. Co prawda wiem, że kiedyś świat pozna kim tak na prawdę dla siebie jesteśmy, ale puki co nie chcę by to miało miejsce. Wystarczy, że krąży wiele plotek na nasz temat.


***



— Smacznego.


— I nawzajem. — Uśmiechnęłam się i chwyciłam w dłoń widelec. Kelner właśnie podał mi moją lazanię, którą wręcz ubóstwiam. Shawn zabrał mnie dziś na kolację do restauracji, a więc była to nasza pierwsza randka od czasu naszej wielkiej kłótni. Żałowałam tego wszystkiego co mu w tedy powiedziała, to było paskudne. Zachowałam się jak małe dziecko, które nie poznaje prawdziwych powodów, tylko obraża się o byle co.


Mam nadzieję, że już nigdy podobnie się nie zachowam, bo jestem cholernie szczęśliwa, że mam go przy sobie. Nawet jeżeli tego nie okazuję.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 03, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Quelque chose de beauWhere stories live. Discover now