12. I really don't care

1.1K 82 17
                                    

Siedziałam rozwalona na kanapie w salonie i czytałam sobie książkę, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Przewróciłam oczami, bo nie chciało mi się z nikim rozmawiać.

- Otwarte! - wrzasnęłam. Kontynuowałam lekturę, gdyż mnie zaciekawiła. Wkrótce przy kanapie pojawił się ktoś, kogo najmniej się spodziewałam - Ronald? - rzuciłam. Wiedziałam, że tego nie znosi. Podniósł moje nogi i usiadł na kanapie.

- Nie nazywaj mnie tak, Florence - rzekł poważnym tonem, a ja przewróciłam oczami. Zginie marnie, skoro użył mojego drugiego imienia. Odłożyłam książkę na stolik i spojrzałam na bruneta.

- Co cię sprowadza w moje skromne progi? - zapytałam. Zazwyczaj tutaj nie zaglądał bez powodu.

- Tęskniłem za twoim ciętym językiem. Mało ci romansów, że musisz czytać kolejny?

- Czytam thriller medyczny, więc lepiej uważaj, bo jestem zdolna do wszystkiego, Radke - warknęłam. Lubiliśmy się tak sprzeczać bez powodu.

- Dobra, dobra. Sama jesteś?

- Jak widać - burknęłam. Jeżeli nadal będzie zadawać bezsensowne pytania, to po prostu go oleję.

- Co cię łączy z Colsonem? - zapytał prosto z mostu, a ja rzuciłam mu zdziwione spojrzenie - Co? Słyszałem to i owo.

- Powiedzmy, że jesteśmy razem, ale nie jest to typowy związek, jak widać.

- Ty i typowy związek chyba się wyklucza - stwierdził, na co przewróciłam oczami.

- Oh, przestań. To samo można powiedzieć o tobie - uśmiechnęłam się.

- To co z tą waszą relacją? - zapytał dociekliwie. Od kiedy interesuje go z kim jestem?

- Powiedzmy, że to coś w stylu otwartego związku, ale ja bardziej miałam na myśli to, że zakończymy naszą relację, gdy któreś z nas sobie kogoś znajdzie. Wiesz, Kells potrafi być zazdrosny jak cholera.

- Wiem - zaśmiał się - uwierz mi, doświadczyłem tego. Nie spodziewałem się, że wy razem coś, no wiesz.

- No widzisz, a jednak. Nie wiem czy coś z tego będzie, bo przez jego zazdrość wiecznie się kłócimy - zawiesiłam głos - co za ironia. Właśnie ci się zwierzam z mojego związku z Colsonem.

- Życie bywa zaskakujące, mała - uśmiechnął się, a następnie poprawił włosy.

- Dobrze o tym wiem. Chcesz się jeszcze czegoś dowiedzieć?

- Jest lepszy ode mnie w łóżku? - zapytał, a ja przywaliłam mu butem w kolano - Kurwa, Max. Nie musisz być taka agresywna, żartowałem.

- Zapomniałeś, że ze mną w pewnych sprawach się nie żartuje? - mruknęłam.

- Okej, przepraszam, wasza wysokość.

- Czy ty przyszedłeś do mnie tylko po to, by dowiedzieć się, czy jestem z Kellsem?

- Można tak powiedzieć. Chciałem sprawdzić, czy tym razem plotki są prawdziwe - uśmiechnął się.

- Zmieńmy temat. Co u ciebie? - zapytałam. Może przypadkiem dowiem się czegoś o Sixxie. 

- Po staremu, imprezy, wyścigi, nuda. Właśnie, dzisiaj wieczorem urządzam małą imprezę, może wpadniesz?

- A wiesz, wpadnę. Muszę się trochę rozerwać, a w najbliższym czasie nie ma żadnych wyścigów.

- Co robiłaś kilka dni temu u Biersacka? - zapytał. Kurczę, on też?

- Nic ciekawego. Byliśmy razem w Inglewood na wyścigu, zaprosił mnie do siebie. Zapomniałam, że jestem samochodem, a wypiłam już trochę wina, dlatego zostałam.

Invincible × Biersack ✓Where stories live. Discover now