13. I'm always there for you

1K 91 11
                                    

Chyba nie do końca przemyślałam to, by wybrać się nad jezioro do Franklin Canyon Park. Biorąc pod uwagę to, że szliśmy pieszo, droga zajęła nam jakąś godzinę, może trochę więcej. Co nie zmienia faktu, że było warto. Zajęliśmy miejsce na trawie przy brzegu jeziora. Jedynym źródłem światła był Księżyc w pełni, który odbijał się od powierzchni zbiornika wodnego. Było nieco mrocznie, ale mimo tego podobało mi się.

- Ładnie tu, ale nie spodziewałem się, że chodzisz w takie miejsca - rzekł.

- Zazwyczaj przychodzę tu, gdy coś mnie trapi - przyznałam się. Lubiłam czasem pobyć sama i przemyśleć wszystko w spokoju. Tutaj, z dala od wielkomiejskiego zgiełku jest cicho i spokojnie, aż nie wierzę, że to dalej Los Angeles. 

- Czyli coś jest nie tak - bardziej stwierdził, niż zapytał. Spojrzał na mnie, a ja odwróciłam wzrok i westchnęłam. Ale chyba lepiej jest się wygadać, niż dusić wszystko w sobie. Co prawda nie lubię nikogo zadręczać swoimi sprawami, ale w końcu sami tego chcą. 

- Opowiadałam ci o Colsonie i mojej relacji z nim, prawda? - zapytałam, a brunet skinął twierdząco głową - chodzi o niego. Miałam nadzieję, że wszystko ulegnie polepszeniu. Myliłam się - westchnęłam po raz kolejny - W dalszym ciągu kłócimy się o głupoty. Nawet nie wiem co z nim, nie odzywa się do mnie od czterech dni - dodałam - Myślałam, że mu na mnie zależy, ale chyba się myliłam. Chyba powinnam wrócić do zwykłej przyjaźni. Tęsknię za tym, co było kiedyś, ale Kells się zmienił. 

- Może spróbujcie porozmawiać? - zaproponował brunet. Pokręciłam przecząco głową.

- Nie da rady. Zwykła rozmowa nic nie da, bo nawet nie dojdzie do skutku. Jak zwykle skończy się kłótnią. 

- Zależy ci na nim? - zapytał. 

- Tak. Ale nie w tym sensie, co myślisz. Przyjaźnię się z nim już dosyć długo i nie chcę, by to się zmieniło. 

- Rozumiem. Może spróbuj mu powiedzieć, jak się czujesz. 

- Może faktycznie spróbuję - uśmiechnęłam się lekko. Wiem, że to jaka między nami jest relacja zostało ustalone stosunkowo niedawno, ale nie widzę przyszłości takiego związku. zmieńmy temat - zaproponowałam - co u ciebie?

- Nic ciekawego, szczerze mówiąc. Praca, wracam do domu, a później jadę do warsztatu i robię z mustangiem - powiedział.

- Dużo masz do zrobienia?

- Wizualnie jest prawie gotowy, gorzej z tym, co powinno być pod maską - zaśmiał się - jeszcze trochę pracy przy nim będzie.

- Rozumiem. Ważne, że wiesz co robisz - uśmiechnęłam się.

- Chyba. Nie jestem wszystkowiedzący - odwzajemnił uśmiech.

- Mam nadzieję, ze zobaczymy się na Pucharze Kalifornii jeszcze w tym sezonie -powiedziałam.


- O tak, na pewno - ponownie się uśmiechnął.

Właśnie skończyłam pracę i zastanawiałam się czy nie jechać do Colsona. Muszę coś z tym zrobić, nie ma sensu dłużej ciągnąć takiej relacji. Zwłaszcza, ze jestem pewna tego, że nic do niego nie czuję. Wsiadłam do samochodu i uruchomiłam silnik, a następnie włączyłam się do ruchu. Skierowałam się w dobrze znanym mi kierunku. Droga zajęła mi stosunkowo mało czasu, biorąc pod uwagę godziny szczytu. Zatrzymałam moje Audi na podjeździe pod domem blondyna. Wysiadłam z pojazdu i przeszłam kilka metrów, które dzieliły mnie od drzwi. Wzięłam głęboki wdech, a następnie wypuściłam powietrze. Zapukałam. Stałam przed drzwiami dłuższą chwilę, już miałam wrócić do auta, gdy otworzył mi Kells. Wyglądał źle. Podpuchnięte oczy, nieułożone włosy, wymięta koszulka.

Invincible × Biersack ✓Where stories live. Discover now