♤7♤

60 7 5
                                    

Saja znalazła się na łóżku w swojej komnacie w mgnieniu oka. Kiedy Carlos stawał się nieco skory do romansów działał w ekspresowym tempie. Obsypywał ją pocałunkami. Odsunął się na moment i sięgnął dłonią ku jej włosom.

–Skąd to masz?– zapytał zdejmując spinkę,którą dostała od Diego z jej  włosów.

–Od twojego brata. Dostałam to na powitanie –odparła, a Carlos zszedł z łóżka i był bardzo niezadowolony.

–Powitanie? Masz to wyrzucić –rozkazał nagle. Spojrzała na niego zaskoczona i wstając wyrwała mu spinkę z ręki na powrót wpinając ją we włosy.

–Dlaczego niby miałabym ją wyrzucić. Jest piękna. Poza tym nie masz prawa mi rozkazywać– mruknęła.

–Ty nic nie rozumiesz. On to robi specjalnie, żeby cię uwieźć–odparł rozzłoszczony.

–Czy tobie się wydaje,że można mnie zdobyć poprzez błyskotkę? Za taką mnie masz?– jego spojrzenie bardzo jej się nie spodobało. –Naprawdę Carlos, robisz sceny zazdrości o swojego brata? Idź stąd, chcę zostać sama –mruknęła, a kiedy nadal stał i na nią patrzył podniosła głos

–Wyjdź!!– skinął tylko głową i zniknął za drzwiami.

Miała ochotę się rozpłakać. Skulona na pościeli nie umiała już powstrzymać płaczu. Przecież nie zrobiłam nic złego. Przyjęłam tylko głupią spinkę od Diego. Nie byliśmy jeszcze parą i nawet nie wiem, co między nami właściwie jest –myślała zdenerwowana.

Nagle ściana przed nią się otworzyła, od tak, zupełnie jakby to były wrota i w pokoju pojawiła się Emery. Nic nie mówiąc podeszła do Saji i przytuliła ją mocno.

–Słyszałam waszą kłótnię i...–wyszeptała, kiedy Saja spoglądała na nią pytająco.

–Dziękuję, że tu jesteś –odparła Saja i wtuliła się w ramiona przyjaciółki. –Nie rozumiem, o co mu chodzi. Przecież to tylko spinka...–wyszeptała spoglądając na Emery z nadzieją, że ta znajdzie odpowiedź na jej pytanie.

–Cóż, jeśli chodzi o kobiety ci dwaj żrą się jak psy i to od dawna –odparła, a Saja spojrzała na nią zaciekawiona. –Słyszałam kiedyś jak inni mówili, że Carlos i Diego mieli wspólną dziewczynę, ale w końcu to Carlos został sam. Może się boi, że tym razem brat odbierze mu ciebie ?–zastanawiała się nad tym Emery. Saja zerwała się z łóżka i ruszyła do drzwi.

–Gdzie idziesz?–Emery była skołowana.

–Sama nie wiem, ale nie będę tu siedziała, jak truśka. Idziesz ze mną?–zapytała, a Emery skinęła głową posyłając jej uśmiech.

–No jasne. Coś czuję, że z tobą to ja się tutaj nie będę nudziła –przyznała i obie wyszły z komnaty. Emery prowadziła Saję w stronę drzwi, które prowadziły do miejsc najczęściej przeludnionych przez członków tego dziwnego klanu. Kiedy obie wkroczyły do pomieszczenia, usłyszały przepiękną melodię. Skoczną i zupełnie jak nie z tego świata.

–Skąd ta muzyka?–zapytała Saja oczarowana tym jak do jej dźwięków tańczą wampiry.

–To Eurydyka. Ma dar wydobywania dźwięków z przedmiotów. Sama odkryła co może z tym zrobić. Kiedy chciałaby się bronić, dźwięki skumulowane ze sobą mogłyby wywołać wybuch, a ich siła natarcia porownywalna może być do uderzenia wielkiej fali o brzeg albo i gorsza – wyjaśniła jej na ucho.

–Wow. Niesamowite – Saja była zachwycona każdym nowym darem o którym słyszała. Stały w drzwiach wciąż obserwując tańczący tłum, kiedy podszedł do nich jakiś mężczyzna. –Witaj Emery – przywitał się z uśmiechem i spojrzał na Saję. –A to pewnie ta nowa, co to przeraziła samą Larissę –odparł.

Look backWhere stories live. Discover now