♡8♡

57 7 12
                                    

Całując się wylądowali na łóżku. Carlos cały czas walczył z haftkami jej sukni,aż w końcu pozwolił sobie rozerwać materiał nie zwracając uwagi na jej sprzeciwy. Ona zaś nie była mu dłużna, jednym szarpnięciem pozbawiła go koszuli i teraz mogła podziwiać jego nagi tors. Przeszli do ostrych pocałunków. Ich ciała mieszały się w erotycznym tańcu jak dwie rzeki, które w pewnym momencie trafiają do jednego ujścia.

Kiedy Carlos znalazł się w niej poczuła rozkosz, a on sam czuł, że nie wyobraża sobie życia bez tej kobiety i znów czuł tlące się powoli wyrzuty sumienia na myśl o tym, co będzie musiał zrobić. Kochali się do samego świtu. Potem opadli na poduszki, a Saja przysunęła się do niego i przewieszając swoją zgrabną nogę przez jego biodro wtuliła się w jego nagą i piękną klatkę piersiową. Zaczęła podziwiać jego piękno ciesząc się tak niecodziennym dla niej widokiem, gdy jego  czarne włosy rozsypały się na pościeli tworząc obsydianowe fale na poduszce. To co wyprawiali przez całą noc...na samą myśl czuła, jakby miała zacząć się rumienić.

Carlos obrócił się na bok sprawiając, że wtulona w jego ramię spoglądała teraz prosto w jego purpurowe oczy. Był taki piękny. Przybliżył twarz jeszcze bardziej w jej stronę i wyszeptał

–Kocham Cię – zamarła. Czy on właśnie to powiedział na głos? Naprawdę jej to wyznał? Uśmiechnęła się do niego promiennie i korzystając z tego że jego usta są tak blisko pocałowała go.

Nagle ktoś wbiegł do pokoju i to bez używania drzwi.

–Saja muszę ci coś powie...– przyjaciółka zamarła na widok jej i Carlosa w jednym łóżku i to w dość jednoznacznej sytuacji. Saja odsunęła się od ukochanego i spojrzała na przyjaciółkę odrobinę zawstydzona. Carlos zaś całkowicie się nią nie przejął. Podciągając się na łokciu odkrył jeszcze więcej swej nagości i patrzył na Emery z przesadną światłością. Saja zerknęła na niego wymownie. Przewrócił oczami i używając swego daru, by nie widziały jak wstaje pospiesznie się ubrał.

Kiedy stał już przy drzwiach iluzja minęła, a jedynym dowodem na to co robili z Sają ostatniej nocy była jego pognieciona i pozbawiona guzików koszula którą narzucił na siebie niezdarnie oraz nieco zniszczone łóżko i pościel w całkowitym nieładzie.

–Do zobaczenia później Saju –odparł i kłaniając nieco ostentacyjnie w stronę Emery wyszedł z komnaty. 

–No no no kochana to ja tu przybiegam do Ciebie chcąc się pochwalić, że się całowałam, a tu proszę. Uwiodłaś przystojnego pana De la crúz–stwierdziła z uśmiechem na ustach.

Saja przewróciła lekko oczami i wstała powoli wkładając bieliznę i świeżą suknię. Jej garderoba była wręcz oszałamiająca i idealnie dopasowana do jej ciała, zupełnie jakby była szyta na miarę. Emery spoglądała na wszystkie ubrania jakie znajdowały się w szafie Saji z dziwnym wyrazem twarzy.

–Coś nie tak?–zapytała Saja widząc jak Emery nad czymś mocno się zastanawia.

–Te ubrania...gdzieś je już widziałam...– odparła, ale szybko straciła zainteresowanie, kiedy nie zdołała sobie przypomnieć skąd pochodzą.

–Pewnie należały do którejś z wampirzyc, przecież ja nie miałam ze sobą żadnych ubrań – odparła spokojnie Saja i siadając na łóżku spojrzała z uśmiechem na Emery.

–Co?– Emery spojrzała na nią nieco zdziwiona tym nagłym uśmiechem przyjaciółki.

–Jak to co? No opowiadaj...

–O czym?

–Jak było z Dorienem?– odparła Saja i spoglądała na nią z zaciekawieniem.

–No...tańczyliśmy aż do świtu. Zabrał mnie do lodowego ogrodu. Opowiadaliśmy sobie różne historie i w którymś momencie go pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek i...–przerwała nieśmiało.

Look backOnde histórias criam vida. Descubra agora